Temat: Co zrobić jak on chciał przerwe?

Hej. Piszę bo już nie wiem co robić. 

mam 24 lata i jestem (byłam?) Z chłopakiem 5,5 roku. Mieszkał u mnie ostatnie 8 miesięcy, po czym 3 tygodnie temu zakomunikowal że jutro wraca do siebie do rodziców. Na nic moje wtedy żenujące prośby. On wraca, nie czuje sie u mnie ok, ale mnie kocha i będziemy sie widywać jak kiedyś. A kiedyś może kupimy mieszkanie 🙃 Już wtedy było to dziwne... ale okej postanowiłam iść w to dalej. Przez te 3 tygodnie widywaliśmy się ale rzadziej, on nie do końca chciał a jak już się spotkaliśmy to był obojętny jakiś, znamienne że szybko go irytowałam najmniejszymi rzeczami. Jednocześnie pytałam o co mu chodzi- o nic... 

Aż w końcu w piątek ten ostatni, mieliśmy się spotkać były plany na jaką godzinę xD on najpierw mnie olał, a jak postawiłam na swoim to w końcu wyciągnęłam od niego, że mam się czymś zająć, on musi ode mnie odpocząć ja go męczę. Ciągle podkreśla że ja jestem wrażliwa, martwię się wszystkim i on ma dość tego. Ale ja nie robie tego specjalnie, a dla niego naprawdę mogłabym zrobić dużo :( ale najlepsze jest teraz. On napisał (bo wszystko się działo na komunikatorze xD) że chce przerwe żeby się stęsknić bo ma mnie dosc (rzadko się widzieliśmy ostatnio). To mnie zabolało napisałam żeby powiedział wprost czy chce że mną być a on ,, to nie tak" ale nie zaprzeczył. Ostatecznie napisałam że szkoda że nie ma odwagi powiedzieć co czuje tylko jakieś przerwy wymyślą, on na to ze nie wie co czuje. Oj zabolało. Od piątku zero kontaktu z jego strony jak i z mojej. Sama się sobie dziwię bo zawsze za nim latałam, kochałam ale teraz poczułam że muszę szanować siebie... Wiem ten opis świadczy o jednym, że nic dobrego z tego nie będzie. Ja go kocham, ale widocznie on nie. Ale ja nie wiem co mam teraz zrobić. Pisać? Czekać nie wiadomo na co? Tyle czasu że sobą, a teraz ma totalnie wyj...e 🥹

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

opani napisał(a):

Naomimoshu napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

No ale przecież dał Ci znać, że czuje się osaczony, że męczy go bycie razem. To się zdarza i nic kompletnie z tym nie zrobisz. Tak jak zaproponował, zajmij się czymś, przestań go osaczać, naprzykrzać się, pisać, dzwonić, cokolwiek tam robisz. Zajmij się sobą, życiem, pracą, studiami, znajomymi, zrób jakiś krok do przodu bez niego. Związki się kończą, wypalają, czasem po prostu ludzie zaczynają rozumieć, że do siebie nie pasują. 

Dopiero po pięciu latach zrozumiał, że do siebie nie pasują? Nie bądź śmieszna. Jak się kogoś naprawdę kocha, to związek się nie wypali.

ludzie sie zmieniaja, dlatego sie rozwodza rozchodza i po 20 latach

ja mam słaba psychikę i wiecie co boje sie ze on jeśli się odezwie to ostatecznie powie ze to moja wina bo on mówił że ja go nie kocham... Okej nie było tak jak na początku ale przekonywałam go ze go kocham. Teraz tak myślę że to było jakby on sam chciał mi to wmówić. I wiem że to nie ja go nie chciałam ale nie chce uwierzyć w to co on powie. Generalnie jakbym z boku na to patrzyła to sama bym powiedziała sobie UCIEKAJ. Nigdy nie umiał się przyznać do błędu, manipulował. Ale te uczucia we mnie nadal są ?

Przestań robić z siebie ofiarę, na litość bogów, bo coraz bardziej zaczynam rozumieć chłopaka.

też zostawiasz kogoś przez messengera po 5 latach I boisz się skonfrontowac? 

Nie. Za pomocą pisemnych komunikatów rozstrzygam ważne życiowe sprawy typu "otwórz bramę, bo przyjedzie kurier" albo "kup mleko do kawy". Do pozostałych kwestii służy rozmowa. A pozwolę sobie zauważyć, że byłaś aktywnym uczestnikiem tej klepaniny na komunikatorze - ja mu napisałam, on odpisał, a ja mu na to... Jakiż to dojrzały sposób komunikacji dwojga dorosłych ludzi. Jesteś męczybułą i robisz z siebie ofiarę losu, a chłopak wyraził to dość delikatnie (za co powinnaś być mu wdzięczna). Trzy posty na krzyż i już zaczęła się analiza jego słów sprzed lat/miesięcy/tygodni zakończona wnioskiem, że to manipulant i podły szubrawiec, a ja przecież taka wrażliwa jestem...

Dobra ja nie będę się kłócić tu z nikim, ale serio przykre co piszesz. Nie jestem idealna, ale ostatecznie to ja chciałam konkretów, prawdy, pisałam żeby przyjechał (ale okej widzę że wcześniej tego nie napisalam). Nie chodzi o robienie z siebie ofiary, ale co innego chociaż by było napisać ,,Niestety koniec, mogę wziąć rzeczy" albo powiedzieć to w oczy, a co innego mówić o przerwie. Obie rzeczy bolą ale przy tej pierwszej jest jakiś szacunek i nie pisałabym tutaj z pytaniem co robić, bo byłoby jasne. O to mi chodzi. A reszta okej może trochę napisałam o przeszłości ale właśnie dlatego, że myślę niepotrzebnie i analizuje, bo nie wiem na czym stoję (oczywiście się domyslam). 

Masz rację. Zbyt ostre to było z mojej strony i nie powinnam była. Ale na litość boską - w tej sytuacji chwytasz za telefon i DZWONISZ do chłopaka. I rozmawiacie o ubraniach, zegarkach, terminach i innych łączących was sprawach. Ludzie, co wy, do jasnej cho*ery, macie z tym pisaniem do siebie na łatsapach czy innych mesendżerach. I potem powstają te analizy słowotwórcze przemnożone przez współczynnik czasowy - czy odpisał po dwóch godzinach czy trzech dniach. A czemu o 10.00, skoro wiem (bo sam mi kiedyś napisał!), że wstaje o 8.00. A jak rozumieć ten wielokropek na końcu... Autorko, przestań pisać na forum, zastanawiając się w towarzystwie obcych ludzi, co poeta miał na myśli i zadzwoń do niego. Teraz.

Masz racje. Eh, kiedys zycie bylo prostsze. Ludzie ze soba rozmawiali osobiscie lub telefonicznie (czasem z budki, nie wiem czy jestes na tyle “stara” by pamietac te czasy;-)) 

@autorko

Facet chce odpoczac. Moze juz na zawsze. Zadzwon i ustaw termin odbioru rzeczy. Tyle. 

No jeśli on chce odpocząć od Ciebie, cokolwiek to miałoby znaczyć, to tak - nie kontaktowałabym się. Wydaje mi się, że w takich przypadkach to może irytować. Jeśli on będzie chciał się rozstać, to żadne próby kontaktu z Twojej strony tego nie zmienią. Niech sobie przemyśli na chłodno czego chce od życia. Oczywiście, że szkoda 5 lat, ale mając wizję kolejnych 50-60 lat razem tylko z powodu że szkoda zerwać bo tyyyle byliśmy razem, to też słabe. W sumie jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało, to wolałabym się rozstać teraz niż po 20 latach małżeństwa, przy gromadce dzieci i kredycie na dom. Niech on to sobie przemyśli, Ty też przemyśl czy odpowiada Ci ten związek - tak na chłodno, bez emocji. Czy jesteście razem bo sie kochacie, chcecie tego, czy tylko jesteście razem bo się przyzwyczailiście do tego? Dodam od siebie, że zamieszkanie ze sobą to doskonały sprawdzian związku. Mój mąż przede mną miał dziewczynę, z którą był 5 lat. Wystarczyło że pomieszkali razem 3 miesiące i się rozeszli. Zerwał z nią, bo była nie do życia na co dzień. Nie mówię, że u Was też tak było, ale jednak co innego się widywac na randkach, gdzie każdy się pokazuje z jak najlepszej strony a co innego mieszkać razem i widzieć się w każdej sytuacji. 

Pasek wagi

Zadzwoń. Powiedz , że chcesz wiedzieć na czym stoisz i kiedy odbierze swoje rzeczy. Jak będzie się migał, kręcił powiedz,  że masz swoje sprawy praca/szkoła/ nauka/hobby i nie masz czasu czekać aż się zdecyduje . Chcesz to wiedzieć najszybciej, najlepiej dziś,  max do jutra.To , że jesteś ,,męcząca" , chociaż mnie się wydajesz po pierwszym wrażeniu raczej osobą wwo lub zdenerwowaną sytuacją ( wogóle Ci się nie dziwie) to masz prawo jak każdy człowiek do szacunku i rozstania w oczy. Żaden człowiek nie zasługuję by żyć w stresie I niepewności. Życzę Ci wszystkiego dobrego. Bądź silna i stanowcza.

Dla mnie taka przerwa oznacza tylko jedno, koniec. Albo już kogoś poznał i nie wie sam do końca czego chce albo nie wie jak Ci powiedzieć że to koniec. No bo co, odpocznie sobie od Ciebie dwa miesiące i wróci jakby nigdy nic i AAA BO JEDNAK CIE KOCHAM. spakuj mu te rzeczy i wystaw za drzwi, a już na pewno nie zebraj o miłośc bo to się nigdy dobrze nie kończy. Trochę szacunku do siebie samej. A że boli, no na pewno boli No ale która z nas tego nie przechodziła....

Pasek wagi

LinuxS napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

opani napisał(a):

Naomimoshu napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

No ale przecież dał Ci znać, że czuje się osaczony, że męczy go bycie razem. To się zdarza i nic kompletnie z tym nie zrobisz. Tak jak zaproponował, zajmij się czymś, przestań go osaczać, naprzykrzać się, pisać, dzwonić, cokolwiek tam robisz. Zajmij się sobą, życiem, pracą, studiami, znajomymi, zrób jakiś krok do przodu bez niego. Związki się kończą, wypalają, czasem po prostu ludzie zaczynają rozumieć, że do siebie nie pasują. 

Dopiero po pięciu latach zrozumiał, że do siebie nie pasują? Nie bądź śmieszna. Jak się kogoś naprawdę kocha, to związek się nie wypali.

ludzie sie zmieniaja, dlatego sie rozwodza rozchodza i po 20 latach

ja mam słaba psychikę i wiecie co boje sie ze on jeśli się odezwie to ostatecznie powie ze to moja wina bo on mówił że ja go nie kocham... Okej nie było tak jak na początku ale przekonywałam go ze go kocham. Teraz tak myślę że to było jakby on sam chciał mi to wmówić. I wiem że to nie ja go nie chciałam ale nie chce uwierzyć w to co on powie. Generalnie jakbym z boku na to patrzyła to sama bym powiedziała sobie UCIEKAJ. Nigdy nie umiał się przyznać do błędu, manipulował. Ale te uczucia we mnie nadal są ?

Przestań robić z siebie ofiarę, na litość bogów, bo coraz bardziej zaczynam rozumieć chłopaka.

też zostawiasz kogoś przez messengera po 5 latach I boisz się skonfrontowac? 

Nie. Za pomocą pisemnych komunikatów rozstrzygam ważne życiowe sprawy typu "otwórz bramę, bo przyjedzie kurier" albo "kup mleko do kawy". Do pozostałych kwestii służy rozmowa. A pozwolę sobie zauważyć, że byłaś aktywnym uczestnikiem tej klepaniny na komunikatorze - ja mu napisałam, on odpisał, a ja mu na to... Jakiż to dojrzały sposób komunikacji dwojga dorosłych ludzi. Jesteś męczybułą i robisz z siebie ofiarę losu, a chłopak wyraził to dość delikatnie (za co powinnaś być mu wdzięczna). Trzy posty na krzyż i już zaczęła się analiza jego słów sprzed lat/miesięcy/tygodni zakończona wnioskiem, że to manipulant i podły szubrawiec, a ja przecież taka wrażliwa jestem...

Dobra ja nie będę się kłócić tu z nikim, ale serio przykre co piszesz. Nie jestem idealna, ale ostatecznie to ja chciałam konkretów, prawdy, pisałam żeby przyjechał (ale okej widzę że wcześniej tego nie napisalam). Nie chodzi o robienie z siebie ofiary, ale co innego chociaż by było napisać ,,Niestety koniec, mogę wziąć rzeczy" albo powiedzieć to w oczy, a co innego mówić o przerwie. Obie rzeczy bolą ale przy tej pierwszej jest jakiś szacunek i nie pisałabym tutaj z pytaniem co robić, bo byłoby jasne. O to mi chodzi. A reszta okej może trochę napisałam o przeszłości ale właśnie dlatego, że myślę niepotrzebnie i analizuje, bo nie wiem na czym stoję (oczywiście się domyslam). 

Masz rację. Zbyt ostre to było z mojej strony i nie powinnam była. Ale na litość boską - w tej sytuacji chwytasz za telefon i DZWONISZ do chłopaka. I rozmawiacie o ubraniach, zegarkach, terminach i innych łączących was sprawach. Ludzie, co wy, do jasnej cho*ery, macie z tym pisaniem do siebie na łatsapach czy innych mesendżerach. I potem powstają te analizy słowotwórcze przemnożone przez współczynnik czasowy - czy odpisał po dwóch godzinach czy trzech dniach. A czemu o 10.00, skoro wiem (bo sam mi kiedyś napisał!), że wstaje o 8.00. A jak rozumieć ten wielokropek na końcu... Autorko, przestań pisać na forum, zastanawiając się w towarzystwie obcych ludzi, co poeta miał na myśli i zadzwoń do niego. Teraz.

Masz racje. Eh, kiedys zycie bylo prostsze. Ludzie ze soba rozmawiali osobiscie lub telefonicznie (czasem z budki, nie wiem czy jestes na tyle ?stara? by pamietac te czasy;-)) 

@autorko

Facet chce odpoczac. Moze juz na zawsze. Zadzwon i ustaw termin odbioru rzeczy. Tyle. 

Pamiętam budki, ale nigdy nie miałam okazji rozmawiać przez telefon w ten sposób - zawsze wydawało mi się to takim "dorosłym zajęciem", oglądanym w filmach i w ogóle. I zazdrościłam, a jakże. A jak już dorosłam, to budki zniknęły jak sen złoty...

P.S. A nie rozmawiałam z budki z tego prostego powodu, że - uwaga, będę się chwalić - że moja rodzina zawsze była pierwsza w całej dzielnicy / w całej wiosce (to dziadki na żuławskiej wsi, gdzie spędzałam wakacje), której podłączono telefon. Pamiętam, że do dziadków długo przychodzili sąsiedzi, żeby zadzwonić do kogoś i sama wiele razy odbierałam telefon typu "czy mogę Elkę od Nowaków zawołać". A jak swego czasu  zmieniałam swoim rodzicom plan taryfowy w TP, to po drugiej stronie było spore zdziwienie, że zmieniamy umowę zawartą w 1970 roku i tata ie będzie już mógł wrócić do poprzedniej oferty :)

Offtop się zrobił, ale chyba nieszkodliwy.

A wracając do ad remu: ludzie, zacznijcie ze sobą rozmawiać. To naprawdę przyspiesza sporo spraw i pozwala rozwiać wątpliwości, tam gdzie jeszcze są

Zoe23 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

opani napisał(a):

Naomimoshu napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

No ale przecież dał Ci znać, że czuje się osaczony, że męczy go bycie razem. To się zdarza i nic kompletnie z tym nie zrobisz. Tak jak zaproponował, zajmij się czymś, przestań go osaczać, naprzykrzać się, pisać, dzwonić, cokolwiek tam robisz. Zajmij się sobą, życiem, pracą, studiami, znajomymi, zrób jakiś krok do przodu bez niego. Związki się kończą, wypalają, czasem po prostu ludzie zaczynają rozumieć, że do siebie nie pasują. 

Dopiero po pięciu latach zrozumiał, że do siebie nie pasują? Nie bądź śmieszna. Jak się kogoś naprawdę kocha, to związek się nie wypali.

ludzie sie zmieniaja, dlatego sie rozwodza rozchodza i po 20 latach

ja mam słaba psychikę i wiecie co boje sie ze on jeśli się odezwie to ostatecznie powie ze to moja wina bo on mówił że ja go nie kocham... Okej nie było tak jak na początku ale przekonywałam go ze go kocham. Teraz tak myślę że to było jakby on sam chciał mi to wmówić. I wiem że to nie ja go nie chciałam ale nie chce uwierzyć w to co on powie. Generalnie jakbym z boku na to patrzyła to sama bym powiedziała sobie UCIEKAJ. Nigdy nie umiał się przyznać do błędu, manipulował. Ale te uczucia we mnie nadal są ?

Przestań robić z siebie ofiarę, na litość bogów, bo coraz bardziej zaczynam rozumieć chłopaka.

też zostawiasz kogoś przez messengera po 5 latach I boisz się skonfrontowac? 

Nie. Za pomocą pisemnych komunikatów rozstrzygam ważne życiowe sprawy typu "otwórz bramę, bo przyjedzie kurier" albo "kup mleko do kawy". Do pozostałych kwestii służy rozmowa. A pozwolę sobie zauważyć, że byłaś aktywnym uczestnikiem tej klepaniny na komunikatorze - ja mu napisałam, on odpisał, a ja mu na to... Jakiż to dojrzały sposób komunikacji dwojga dorosłych ludzi. Jesteś męczybułą i robisz z siebie ofiarę losu, a chłopak wyraził to dość delikatnie (za co powinnaś być mu wdzięczna). Trzy posty na krzyż i już zaczęła się analiza jego słów sprzed lat/miesięcy/tygodni zakończona wnioskiem, że to manipulant i podły szubrawiec, a ja przecież taka wrażliwa jestem...

Dobra ja nie będę się kłócić tu z nikim, ale serio przykre co piszesz. Nie jestem idealna, ale ostatecznie to ja chciałam konkretów, prawdy, pisałam żeby przyjechał (ale okej widzę że wcześniej tego nie napisalam). Nie chodzi o robienie z siebie ofiary, ale co innego chociaż by było napisać ,,Niestety koniec, mogę wziąć rzeczy" albo powiedzieć to w oczy, a co innego mówić o przerwie. Obie rzeczy bolą ale przy tej pierwszej jest jakiś szacunek i nie pisałabym tutaj z pytaniem co robić, bo byłoby jasne. O to mi chodzi. A reszta okej może trochę napisałam o przeszłości ale właśnie dlatego, że myślę niepotrzebnie i analizuje, bo nie wiem na czym stoję (oczywiście się domyslam). 

Masz rację. Zbyt ostre to było z mojej strony i nie powinnam była. Ale na litość boską - w tej sytuacji chwytasz za telefon i DZWONISZ do chłopaka. I rozmawiacie o ubraniach, zegarkach, terminach i innych łączących was sprawach. Ludzie, co wy, do jasnej cho*ery, macie z tym pisaniem do siebie na łatsapach czy innych mesendżerach. I potem powstają te analizy słowotwórcze przemnożone przez współczynnik czasowy - czy odpisał po dwóch godzinach czy trzech dniach. A czemu o 10.00, skoro wiem (bo sam mi kiedyś napisał!), że wstaje o 8.00. A jak rozumieć ten wielokropek na końcu... Autorko, przestań pisać na forum, zastanawiając się w towarzystwie obcych ludzi, co poeta miał na myśli i zadzwoń do niego. Teraz.

Masz racje. Eh, kiedys zycie bylo prostsze. Ludzie ze soba rozmawiali osobiscie lub telefonicznie (czasem z budki, nie wiem czy jestes na tyle ?stara? by pamietac te czasy;-)) 

@autorko

Facet chce odpoczac. Moze juz na zawsze. Zadzwon i ustaw termin odbioru rzeczy. Tyle. 

Pamiętam budki, ale nigdy nie miałam okazji rozmawiać przez telefon w ten sposób - zawsze wydawało mi się to takim "dorosłym zajęciem", oglądanym w filmach i w ogóle. I zazdrościłam, a jakże. A jak już dorosłam, to budki zniknęły jak sen złoty...

P.S. A nie rozmawiałam z budki z tego prostego powodu, że - uwaga, będę się chwalić - że moja rodzina zawsze była pierwsza w całej dzielnicy / w całej wiosce (to dziadki na żuławskiej wsi, gdzie spędzałam wakacje), której podłączono telefon. Pamiętam, że do dziadków długo przychodzili sąsiedzi, żeby zadzwonić do kogoś i sama wiele razy odbierałam telefon typu "czy mogę Elkę od Nowaków zawołać". A jak swego czasu  zmieniałam swoim rodzicom plan taryfowy w TP, to po drugiej stronie było spore zdziwienie, że zmieniamy umowę zawartą w 1970 roku i tata ie będzie już mógł wrócić do poprzedniej oferty :)

Offtop się zrobił, ale chyba nieszkodliwy.

A wracając do ad remu: ludzie, zacznijcie ze sobą rozmawiać. To naprawdę przyspiesza sporo spraw i pozwala rozwiać wątpliwości, tam gdzie jeszcze są

tylko ze ja mam wrazenie, ze ten koles wlasnie nie za bardzo chce rozmawiac, tylko zbywa dziewczyne i chce miec spokoj. Masz jakies madre rady jak go zmusic/zachecic do rozmowy? Chyba, ze mialaby to byc "rozmowa" jednostronna  typu : " w piatek o 20 przyjedz po rzeczy"

Wolfshem napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

opani napisał(a):

Naomimoshu napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

No ale przecież dał Ci znać, że czuje się osaczony, że męczy go bycie razem. To się zdarza i nic kompletnie z tym nie zrobisz. Tak jak zaproponował, zajmij się czymś, przestań go osaczać, naprzykrzać się, pisać, dzwonić, cokolwiek tam robisz. Zajmij się sobą, życiem, pracą, studiami, znajomymi, zrób jakiś krok do przodu bez niego. Związki się kończą, wypalają, czasem po prostu ludzie zaczynają rozumieć, że do siebie nie pasują. 

Dopiero po pięciu latach zrozumiał, że do siebie nie pasują? Nie bądź śmieszna. Jak się kogoś naprawdę kocha, to związek się nie wypali.

ludzie sie zmieniaja, dlatego sie rozwodza rozchodza i po 20 latach

ja mam słaba psychikę i wiecie co boje sie ze on jeśli się odezwie to ostatecznie powie ze to moja wina bo on mówił że ja go nie kocham... Okej nie było tak jak na początku ale przekonywałam go ze go kocham. Teraz tak myślę że to było jakby on sam chciał mi to wmówić. I wiem że to nie ja go nie chciałam ale nie chce uwierzyć w to co on powie. Generalnie jakbym z boku na to patrzyła to sama bym powiedziała sobie UCIEKAJ. Nigdy nie umiał się przyznać do błędu, manipulował. Ale te uczucia we mnie nadal są ?

Przestań robić z siebie ofiarę, na litość bogów, bo coraz bardziej zaczynam rozumieć chłopaka.

też zostawiasz kogoś przez messengera po 5 latach I boisz się skonfrontowac? 

Nie. Za pomocą pisemnych komunikatów rozstrzygam ważne życiowe sprawy typu "otwórz bramę, bo przyjedzie kurier" albo "kup mleko do kawy". Do pozostałych kwestii służy rozmowa. A pozwolę sobie zauważyć, że byłaś aktywnym uczestnikiem tej klepaniny na komunikatorze - ja mu napisałam, on odpisał, a ja mu na to... Jakiż to dojrzały sposób komunikacji dwojga dorosłych ludzi. Jesteś męczybułą i robisz z siebie ofiarę losu, a chłopak wyraził to dość delikatnie (za co powinnaś być mu wdzięczna). Trzy posty na krzyż i już zaczęła się analiza jego słów sprzed lat/miesięcy/tygodni zakończona wnioskiem, że to manipulant i podły szubrawiec, a ja przecież taka wrażliwa jestem...

Dobra ja nie będę się kłócić tu z nikim, ale serio przykre co piszesz. Nie jestem idealna, ale ostatecznie to ja chciałam konkretów, prawdy, pisałam żeby przyjechał (ale okej widzę że wcześniej tego nie napisalam). Nie chodzi o robienie z siebie ofiary, ale co innego chociaż by było napisać ,,Niestety koniec, mogę wziąć rzeczy" albo powiedzieć to w oczy, a co innego mówić o przerwie. Obie rzeczy bolą ale przy tej pierwszej jest jakiś szacunek i nie pisałabym tutaj z pytaniem co robić, bo byłoby jasne. O to mi chodzi. A reszta okej może trochę napisałam o przeszłości ale właśnie dlatego, że myślę niepotrzebnie i analizuje, bo nie wiem na czym stoję (oczywiście się domyslam). 

Masz rację. Zbyt ostre to było z mojej strony i nie powinnam była. Ale na litość boską - w tej sytuacji chwytasz za telefon i DZWONISZ do chłopaka. I rozmawiacie o ubraniach, zegarkach, terminach i innych łączących was sprawach. Ludzie, co wy, do jasnej cho*ery, macie z tym pisaniem do siebie na łatsapach czy innych mesendżerach. I potem powstają te analizy słowotwórcze przemnożone przez współczynnik czasowy - czy odpisał po dwóch godzinach czy trzech dniach. A czemu o 10.00, skoro wiem (bo sam mi kiedyś napisał!), że wstaje o 8.00. A jak rozumieć ten wielokropek na końcu... Autorko, przestań pisać na forum, zastanawiając się w towarzystwie obcych ludzi, co poeta miał na myśli i zadzwoń do niego. Teraz.

Masz racje. Eh, kiedys zycie bylo prostsze. Ludzie ze soba rozmawiali osobiscie lub telefonicznie (czasem z budki, nie wiem czy jestes na tyle ?stara? by pamietac te czasy;-)) 

@autorko

Facet chce odpoczac. Moze juz na zawsze. Zadzwon i ustaw termin odbioru rzeczy. Tyle. 

Pamiętam budki, ale nigdy nie miałam okazji rozmawiać przez telefon w ten sposób - zawsze wydawało mi się to takim "dorosłym zajęciem", oglądanym w filmach i w ogóle. I zazdrościłam, a jakże. A jak już dorosłam, to budki zniknęły jak sen złoty...

P.S. A nie rozmawiałam z budki z tego prostego powodu, że - uwaga, będę się chwalić - że moja rodzina zawsze była pierwsza w całej dzielnicy / w całej wiosce (to dziadki na żuławskiej wsi, gdzie spędzałam wakacje), której podłączono telefon. Pamiętam, że do dziadków długo przychodzili sąsiedzi, żeby zadzwonić do kogoś i sama wiele razy odbierałam telefon typu "czy mogę Elkę od Nowaków zawołać". A jak swego czasu  zmieniałam swoim rodzicom plan taryfowy w TP, to po drugiej stronie było spore zdziwienie, że zmieniamy umowę zawartą w 1970 roku i tata ie będzie już mógł wrócić do poprzedniej oferty :)

Offtop się zrobił, ale chyba nieszkodliwy.

A wracając do ad remu: ludzie, zacznijcie ze sobą rozmawiać. To naprawdę przyspiesza sporo spraw i pozwala rozwiać wątpliwości, tam gdzie jeszcze są

tylko ze ja mam wrazenie, ze ten koles wlasnie nie za bardzo chce rozmawiac, tylko zbywa dziewczyne i chce miec spokoj. Masz jakies madre rady jak go zmusic/zachecic do rozmowy? Chyba, ze mialaby to byc "rozmowa" jednostronna  typu : " w piatek o 20 przyjedz po rzeczy"

właśnie, to jest najgorsze. Dzwoniłam jeszcze w tamten dzień, odrzucił połączenie. Tak samo ostatnia wiadomość jest moja. Wiem że w końcu będę musiała napisac/ zadzwonić jak dalej nic nie będzie wiadomo, ale chciałam żeby to może on miał odwagę się odezwać. Szkoda że raczej będę musiała to być ja. 

dariasmutna napisał(a):

Wolfshem napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

opani napisał(a):

Naomimoshu napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

No ale przecież dał Ci znać, że czuje się osaczony, że męczy go bycie razem. To się zdarza i nic kompletnie z tym nie zrobisz. Tak jak zaproponował, zajmij się czymś, przestań go osaczać, naprzykrzać się, pisać, dzwonić, cokolwiek tam robisz. Zajmij się sobą, życiem, pracą, studiami, znajomymi, zrób jakiś krok do przodu bez niego. Związki się kończą, wypalają, czasem po prostu ludzie zaczynają rozumieć, że do siebie nie pasują. 

Dopiero po pięciu latach zrozumiał, że do siebie nie pasują? Nie bądź śmieszna. Jak się kogoś naprawdę kocha, to związek się nie wypali.

ludzie sie zmieniaja, dlatego sie rozwodza rozchodza i po 20 latach

ja mam słaba psychikę i wiecie co boje sie ze on jeśli się odezwie to ostatecznie powie ze to moja wina bo on mówił że ja go nie kocham... Okej nie było tak jak na początku ale przekonywałam go ze go kocham. Teraz tak myślę że to było jakby on sam chciał mi to wmówić. I wiem że to nie ja go nie chciałam ale nie chce uwierzyć w to co on powie. Generalnie jakbym z boku na to patrzyła to sama bym powiedziała sobie UCIEKAJ. Nigdy nie umiał się przyznać do błędu, manipulował. Ale te uczucia we mnie nadal są ?

Przestań robić z siebie ofiarę, na litość bogów, bo coraz bardziej zaczynam rozumieć chłopaka.

też zostawiasz kogoś przez messengera po 5 latach I boisz się skonfrontowac? 

Nie. Za pomocą pisemnych komunikatów rozstrzygam ważne życiowe sprawy typu "otwórz bramę, bo przyjedzie kurier" albo "kup mleko do kawy". Do pozostałych kwestii służy rozmowa. A pozwolę sobie zauważyć, że byłaś aktywnym uczestnikiem tej klepaniny na komunikatorze - ja mu napisałam, on odpisał, a ja mu na to... Jakiż to dojrzały sposób komunikacji dwojga dorosłych ludzi. Jesteś męczybułą i robisz z siebie ofiarę losu, a chłopak wyraził to dość delikatnie (za co powinnaś być mu wdzięczna). Trzy posty na krzyż i już zaczęła się analiza jego słów sprzed lat/miesięcy/tygodni zakończona wnioskiem, że to manipulant i podły szubrawiec, a ja przecież taka wrażliwa jestem...

Dobra ja nie będę się kłócić tu z nikim, ale serio przykre co piszesz. Nie jestem idealna, ale ostatecznie to ja chciałam konkretów, prawdy, pisałam żeby przyjechał (ale okej widzę że wcześniej tego nie napisalam). Nie chodzi o robienie z siebie ofiary, ale co innego chociaż by było napisać ,,Niestety koniec, mogę wziąć rzeczy" albo powiedzieć to w oczy, a co innego mówić o przerwie. Obie rzeczy bolą ale przy tej pierwszej jest jakiś szacunek i nie pisałabym tutaj z pytaniem co robić, bo byłoby jasne. O to mi chodzi. A reszta okej może trochę napisałam o przeszłości ale właśnie dlatego, że myślę niepotrzebnie i analizuje, bo nie wiem na czym stoję (oczywiście się domyslam). 

Masz rację. Zbyt ostre to było z mojej strony i nie powinnam była. Ale na litość boską - w tej sytuacji chwytasz za telefon i DZWONISZ do chłopaka. I rozmawiacie o ubraniach, zegarkach, terminach i innych łączących was sprawach. Ludzie, co wy, do jasnej cho*ery, macie z tym pisaniem do siebie na łatsapach czy innych mesendżerach. I potem powstają te analizy słowotwórcze przemnożone przez współczynnik czasowy - czy odpisał po dwóch godzinach czy trzech dniach. A czemu o 10.00, skoro wiem (bo sam mi kiedyś napisał!), że wstaje o 8.00. A jak rozumieć ten wielokropek na końcu... Autorko, przestań pisać na forum, zastanawiając się w towarzystwie obcych ludzi, co poeta miał na myśli i zadzwoń do niego. Teraz.

Masz racje. Eh, kiedys zycie bylo prostsze. Ludzie ze soba rozmawiali osobiscie lub telefonicznie (czasem z budki, nie wiem czy jestes na tyle ?stara? by pamietac te czasy;-)) 

@autorko

Facet chce odpoczac. Moze juz na zawsze. Zadzwon i ustaw termin odbioru rzeczy. Tyle. 

Pamiętam budki, ale nigdy nie miałam okazji rozmawiać przez telefon w ten sposób - zawsze wydawało mi się to takim "dorosłym zajęciem", oglądanym w filmach i w ogóle. I zazdrościłam, a jakże. A jak już dorosłam, to budki zniknęły jak sen złoty...

P.S. A nie rozmawiałam z budki z tego prostego powodu, że - uwaga, będę się chwalić - że moja rodzina zawsze była pierwsza w całej dzielnicy / w całej wiosce (to dziadki na żuławskiej wsi, gdzie spędzałam wakacje), której podłączono telefon. Pamiętam, że do dziadków długo przychodzili sąsiedzi, żeby zadzwonić do kogoś i sama wiele razy odbierałam telefon typu "czy mogę Elkę od Nowaków zawołać". A jak swego czasu  zmieniałam swoim rodzicom plan taryfowy w TP, to po drugiej stronie było spore zdziwienie, że zmieniamy umowę zawartą w 1970 roku i tata ie będzie już mógł wrócić do poprzedniej oferty :)

Offtop się zrobił, ale chyba nieszkodliwy.

A wracając do ad remu: ludzie, zacznijcie ze sobą rozmawiać. To naprawdę przyspiesza sporo spraw i pozwala rozwiać wątpliwości, tam gdzie jeszcze są

tylko ze ja mam wrazenie, ze ten koles wlasnie nie za bardzo chce rozmawiac, tylko zbywa dziewczyne i chce miec spokoj. Masz jakies madre rady jak go zmusic/zachecic do rozmowy? Chyba, ze mialaby to byc "rozmowa" jednostronna  typu : " w piatek o 20 przyjedz po rzeczy"

właśnie, to jest najgorsze. Dzwoniłam jeszcze w tamten dzień, odrzucił połączenie. Tak samo ostatnia wiadomość jest moja. Wiem że w końcu będę musiała napisac/ zadzwonić jak dalej nic nie będzie wiadomo, ale chciałam żeby to może on miał odwagę się odezwać. Szkoda że raczej będę musiała to być ja. 

to po prostu czekaj. Moim zdaniem facet to zakończył, bez kultury, szacunku i honoru, po 5 latach przez Messengera? Byc może traktuje Cię jak wyjście awaryjne, otwarta furtkę nie uda mu się z kimś innym to wróci, bo wie, że go przyjmiesz. Spakuj jego rzeczy wynieś do piwnicy i spróbuj żyj tak jak by to było za Tobą, może sama poczujesz, że lepiej Ci bez niego.

dariasmutna napisał(a):

Wolfshem napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

opani napisał(a):

Naomimoshu napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

No ale przecież dał Ci znać, że czuje się osaczony, że męczy go bycie razem. To się zdarza i nic kompletnie z tym nie zrobisz. Tak jak zaproponował, zajmij się czymś, przestań go osaczać, naprzykrzać się, pisać, dzwonić, cokolwiek tam robisz. Zajmij się sobą, życiem, pracą, studiami, znajomymi, zrób jakiś krok do przodu bez niego. Związki się kończą, wypalają, czasem po prostu ludzie zaczynają rozumieć, że do siebie nie pasują. 

Dopiero po pięciu latach zrozumiał, że do siebie nie pasują? Nie bądź śmieszna. Jak się kogoś naprawdę kocha, to związek się nie wypali.

ludzie sie zmieniaja, dlatego sie rozwodza rozchodza i po 20 latach

ja mam słaba psychikę i wiecie co boje sie ze on jeśli się odezwie to ostatecznie powie ze to moja wina bo on mówił że ja go nie kocham... Okej nie było tak jak na początku ale przekonywałam go ze go kocham. Teraz tak myślę że to było jakby on sam chciał mi to wmówić. I wiem że to nie ja go nie chciałam ale nie chce uwierzyć w to co on powie. Generalnie jakbym z boku na to patrzyła to sama bym powiedziała sobie UCIEKAJ. Nigdy nie umiał się przyznać do błędu, manipulował. Ale te uczucia we mnie nadal są ?

Przestań robić z siebie ofiarę, na litość bogów, bo coraz bardziej zaczynam rozumieć chłopaka.

też zostawiasz kogoś przez messengera po 5 latach I boisz się skonfrontowac? 

Nie. Za pomocą pisemnych komunikatów rozstrzygam ważne życiowe sprawy typu "otwórz bramę, bo przyjedzie kurier" albo "kup mleko do kawy". Do pozostałych kwestii służy rozmowa. A pozwolę sobie zauważyć, że byłaś aktywnym uczestnikiem tej klepaniny na komunikatorze - ja mu napisałam, on odpisał, a ja mu na to... Jakiż to dojrzały sposób komunikacji dwojga dorosłych ludzi. Jesteś męczybułą i robisz z siebie ofiarę losu, a chłopak wyraził to dość delikatnie (za co powinnaś być mu wdzięczna). Trzy posty na krzyż i już zaczęła się analiza jego słów sprzed lat/miesięcy/tygodni zakończona wnioskiem, że to manipulant i podły szubrawiec, a ja przecież taka wrażliwa jestem...

Dobra ja nie będę się kłócić tu z nikim, ale serio przykre co piszesz. Nie jestem idealna, ale ostatecznie to ja chciałam konkretów, prawdy, pisałam żeby przyjechał (ale okej widzę że wcześniej tego nie napisalam). Nie chodzi o robienie z siebie ofiary, ale co innego chociaż by było napisać ,,Niestety koniec, mogę wziąć rzeczy" albo powiedzieć to w oczy, a co innego mówić o przerwie. Obie rzeczy bolą ale przy tej pierwszej jest jakiś szacunek i nie pisałabym tutaj z pytaniem co robić, bo byłoby jasne. O to mi chodzi. A reszta okej może trochę napisałam o przeszłości ale właśnie dlatego, że myślę niepotrzebnie i analizuje, bo nie wiem na czym stoję (oczywiście się domyslam). 

Masz rację. Zbyt ostre to było z mojej strony i nie powinnam była. Ale na litość boską - w tej sytuacji chwytasz za telefon i DZWONISZ do chłopaka. I rozmawiacie o ubraniach, zegarkach, terminach i innych łączących was sprawach. Ludzie, co wy, do jasnej cho*ery, macie z tym pisaniem do siebie na łatsapach czy innych mesendżerach. I potem powstają te analizy słowotwórcze przemnożone przez współczynnik czasowy - czy odpisał po dwóch godzinach czy trzech dniach. A czemu o 10.00, skoro wiem (bo sam mi kiedyś napisał!), że wstaje o 8.00. A jak rozumieć ten wielokropek na końcu... Autorko, przestań pisać na forum, zastanawiając się w towarzystwie obcych ludzi, co poeta miał na myśli i zadzwoń do niego. Teraz.

Masz racje. Eh, kiedys zycie bylo prostsze. Ludzie ze soba rozmawiali osobiscie lub telefonicznie (czasem z budki, nie wiem czy jestes na tyle ?stara? by pamietac te czasy;-)) 

@autorko

Facet chce odpoczac. Moze juz na zawsze. Zadzwon i ustaw termin odbioru rzeczy. Tyle. 

Pamiętam budki, ale nigdy nie miałam okazji rozmawiać przez telefon w ten sposób - zawsze wydawało mi się to takim "dorosłym zajęciem", oglądanym w filmach i w ogóle. I zazdrościłam, a jakże. A jak już dorosłam, to budki zniknęły jak sen złoty...

P.S. A nie rozmawiałam z budki z tego prostego powodu, że - uwaga, będę się chwalić - że moja rodzina zawsze była pierwsza w całej dzielnicy / w całej wiosce (to dziadki na żuławskiej wsi, gdzie spędzałam wakacje), której podłączono telefon. Pamiętam, że do dziadków długo przychodzili sąsiedzi, żeby zadzwonić do kogoś i sama wiele razy odbierałam telefon typu "czy mogę Elkę od Nowaków zawołać". A jak swego czasu  zmieniałam swoim rodzicom plan taryfowy w TP, to po drugiej stronie było spore zdziwienie, że zmieniamy umowę zawartą w 1970 roku i tata ie będzie już mógł wrócić do poprzedniej oferty :)

Offtop się zrobił, ale chyba nieszkodliwy.

A wracając do ad remu: ludzie, zacznijcie ze sobą rozmawiać. To naprawdę przyspiesza sporo spraw i pozwala rozwiać wątpliwości, tam gdzie jeszcze są

tylko ze ja mam wrazenie, ze ten koles wlasnie nie za bardzo chce rozmawiac, tylko zbywa dziewczyne i chce miec spokoj. Masz jakies madre rady jak go zmusic/zachecic do rozmowy? Chyba, ze mialaby to byc "rozmowa" jednostronna  typu : " w piatek o 20 przyjedz po rzeczy"

właśnie, to jest najgorsze. Dzwoniłam jeszcze w tamten dzień, odrzucił połączenie. Tak samo ostatnia wiadomość jest moja. Wiem że w końcu będę musiała napisac/ zadzwonić jak dalej nic nie będzie wiadomo, ale chciałam żeby to może on miał odwagę się odezwać. Szkoda że raczej będę musiała to być ja. 

to tylko emocje, ktore w takich sytuacjach biora gore. Tak naprawde to wszystko jest jasne i proste, chlopak nie chcial ci w oczy powiedziec, zranic wiec myslal ze tak na okretke wystarczy. Glupio zrobil ale malo jest ludzi umiejacych nie owijac w bawelne. Najlepsze co moglabys zrobic to probowac zamknac ten rozdzial, jego rzeczy w karton, w kat, czy gdzies zeby nie draznily. Mozesz dac termin odbioru, klucz jesli ma powinien oddac ( chyba ze to ztobil) i zacznij zyc, zacznij nowy rozdzial. Piszesz ze masz 24 lata, to poczatek byc moze lepszego zycia, to co bylo bedzie fajnym/ nie fajnym wspomnieniem. Wszystko byloby proste gdyby nie twoje emocje,postaraj sie je uspokoic, nie warto niczego kleic na sile. 

nuta napisał(a):

dariasmutna napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

No ale przecież dał Ci znać, że czuje się osaczony, że męczy go bycie razem. To się zdarza i nic kompletnie z tym nie zrobisz. Tak jak zaproponował, zajmij się czymś, przestań go osaczać, naprzykrzać się, pisać, dzwonić, cokolwiek tam robisz. Zajmij się sobą, życiem, pracą, studiami, znajomymi, zrób jakiś krok do przodu bez niego. Związki się kończą, wypalają, czasem po prostu ludzie zaczynają rozumieć, że do siebie nie pasują. 

ale ja nie pisze do niego od 5 dni. Ale jak tak można nir mieć odwagi napisać że koniec. Zwłaszcza że są u mnie jego rzeczy. Po 5,5 roku przydałoby się chociaż powiedzieć coś wprost i w oczy. 

pewnie boi sie dramatu jaki sie rozegra

to sa zawsze jakes emocje, placz

mysli, ze jakos rozejdzie sie po kosciach

ja tez jakies rzeczy zostawilam 15 lat temu u jakiegos exa, bo tez sobie przerwe zrobilismy :D 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.