- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 kwietnia 2021, 20:33
Mam 26lat i od roku bardzo stresuje mnie temat ciąży. Aktualnie nie chce mieć dziecka (mój parter też) i nie czuje by to się zmieniło. Poród, zmiany w ciele ,karmienie piersią to wszystko mnie odrzuca. I do tego taka złość na tę niesprawiedliwość że mężczyźni mogą mieć dziecko bez tego wszystkiego...
Napawa mnie niepokojem każda wzmianka o ciąży, nawet jak partner wspomina że koleżanka jest w ciąży, czy ze właśnie urodziła dziecko. Rozpamiętuje to potem całe dnie, jakaś masakra...Nie mogę cieszyć się tym co jest bo ciągle ten temat analizuje i rozpamiętuje, ze może bym i chciała mieć dziecko ale ta ciąża i tak wkoło... Co to wogóle za G mnie dopadło?:(
21 kwietnia 2021, 21:32
To jest tak indywidualna kwestia, ze nie da się tak naprawdę doradzić nic oprócz tego, żebyś nie robiła tego na siłę ani dla kogoś.
U mnie osobiscie pierwsza ciąża nie zrobiła jakiegos większego spustoszenia, przytyłam ogolnie 7kg, zadnych rozstępów, jedyne co to cala ciążę mialam mdłości i wymiotowałam. Szybko wróciłam do siebie, jakos 3 tyg po porodzie czułam sie swietnie. Jedyne co mi permanentnie pozostało , to rozmiar buta poszedl o jeden w górę. No i podczas karmienia piersi wiadomo sa obrzmiale, ale to mija.
jestem w 24 tyg drugiej ciąży I jak na razie 4kg na plusie, znów się nie zapowiada na jakieś straszne rezultaty ciąży. Chodzi mi o to, ze nie zawsze po ciąży ciało tak strasznie się zmienia i już nie wraca do siebie;) A moim zdaniem nie ma co się skupiać na ciąży jesli chce sie miec dziecko, to taka jest kolej rzeczy. Zmiany jakies tam będą, ok, ale nasze ciała nie pozostaną wiecznie takie same, starzejemy się i to ma raczej wiedzy wplyw na nasze ciała niz ciąża, z tego co widzę.
W obie ciaze zachodziłam po 30-tce.
jednak jestes w mniejszosci, u mnie tez rozstepow brak etc. ale z kolei mam blizne po cc i mega dlugo dochodzilam do siebie. I nawet w necie jak wpiszesz cialo po ciazy to wyskakuja najrozniejsze obrazki.. sa kobiety ktore wygladaja super i takie ktorych brzuch wyglada na tyle zle ze ida pod noz. Nie ma co sie nastawiac na najgorsze, ale ciaza to ogromne obciazenie dla organizmu i nalezy sie liczyc z tym, ze moze byc roznie. Ja bylam pewna ze urodze naturalnie, mialam do tego optymizm ze dam rade i nic z tego nie wyszlo, a moje rozczarowanie bylo ogromne. Dlatego zachodzac w ciaze trzeba sie tez liczyc ze byc moze bedzie to cc no i ciaza sama w sobie niesie ryzyko przepukliny, rozstepu miesnia, nietrzymania moczu i wielu wielu innych. Szansa ze zaden problem nas nie dotknie jest mala. Ja np. rozstep miesnia mialam i zamykalam go z 4 miesiace..
juz bez przesady, ja dochodziłam do siebie 3 lata i co z tego, poza tym ciąża rzadko kiedy powoduje jakieś poważne nieodwracalne problemy ze zdrowiem, trzeba też pamiętać , że zdrowie i uroda z wiekiem i tak przemija, nie da się tego uniknąć więc lamenty że np będzie blizna i tak niewidoczna, albo brzuch nie będzie atrakcyjny to naprawdę nie są argumenty przeciwko ciąży , to są bzdety bo macierzyństwo daje znacznie więcej niż parę powierzchownych przymiotów , ktore kobiety boja się utracić
Ciążą na pewno jest testem dojrzałości , radzenia sobie z chwilowymi ograniczeniami, które i tak człowieka w końcu dopadną w starszym wieku , medycyna jest dziś rozwinięta na tyle że wiele skutków ciazy/ porodu można niwelować
Też miałam CC nie że swojej woli i jakoś rozczarowania nie czułam , kwestia nastawienia , tym bardziej że nie to jest ważne w jaki sposób dziecko przyszło na świat
Edytowany przez Noma_ 21 kwietnia 2021, 21:37
21 kwietnia 2021, 21:36
Jezu Noma, jeśli ty masz misję zniechęcania ludzi do posiadania dzieci, to idzie ci doskonale. Człowiek może pomyśleć, ze urodzi i stanie się taką męczennicą.
Edytowany przez Użytkownik4250924 21 kwietnia 2021, 21:37
21 kwietnia 2021, 21:47
Noma_
no ja chcialam jak najszybciej zajac sie corka, a nie lezec jak roslina 2 dni, a pozniej ledwie chodzic. Ja wiem ze sa kobiety bohaterki ktore kazda niedogodnosc przyjmuja z usmiechem, ale mi bylo ciezko, nie bede udawala ze bol po cc to łaskotki, podobnie jak bol piersi nabrzmiewajacych mlekiem etc. I ja sie nie dziwie ze kobiety sie tego obawiaja fakt ze przyjemne to nie jest, ale na pocieszenie mija. Z kolei powiklania po ciazy, ciezkie porody, stany depresyjne - to serio nalezy do ekstremalnych rzadkosci ? No nie wydaje mi sie. Nie mowie ze jest to argument by nie miec dziecka bo jakby dla mnie byl to bym dziecka nie miala, ale trzeba sie liczyc z tym ze roznie moze byc .
21 kwietnia 2021, 21:55
A i tak uważam, ze w posiadaniu potomstwa najważniejszym "czynnikiem" jest partner. Jesli nie jesteśmy pewne partnera (wiem, wiem każdemu zawsze moze cos strzelić do glowy), chodzi mi o to, ze w momencie decydowania sie na dziecko dla mnie najważniejsza byla wewnetrzna pewnosc i zaufanie do męża,ze bedzie ze mną i przy mnie w tych trudnych chwilach i ze zawsze mogę na niego liczyć.
Bo prawda jest taka, ze wiele kobiet boi sie tych zmian w ciele glownie ze względu na to, jak beda one wpływać na relacje z mezem/ojcem dziecka. I to jest raczej normalne. Ja tez na początku ciąży zapytałam męża " a co jak będę cala w rozstepach", to podciągnął koszulkę i xie mnie zapytal czy jego rozstępy na plecach i bokach mnie odrzucają i obrzydzaja, a ma je od lat nastoletnich i na jego karnacji sa bardzo widoczne. Oczywiście, ze nie robia na mnie zadnego wrazenia:) tak samo obawialam.sie trochę jego obecności przy pierwszym porodzie, bo się nasluchalam jak to faceci po takim przeżyciu przechodza traumę, inaczej juz patrza na partnerkę, ze "staniesz się dla niego aseksualna ", "bron boze faceta przy porodzie, zemdleje" i takie tego typu. Oczywiście maz sie uparł, a ja się bardzo cieszę, bo jego obecność byla dla mnie nieoceniona, pomagał, pielegniarka go wyszkoliła i mówił mi kiedy przeć itd. Nie tylko nie wpłynęło to zle na nasze relacje, wrecz przeciwnie, ,zaciesnilo je bardzo :)) Teraz juz nie wyobrażam sobie porodu bez niego.
Despacitoo, tak, ale sa tez kobiety, ktore dobrze znoszą porod i połóg i o tym tez trzeba mówić, inaczej napędza sie te machine strachu przed ciążą. Ja opisuję swoje obiektywne odczucia.
Myślę jednak, ze tyle kobiet decyduje się na kolejne dzieci, ze te ekstrema pociazowe nie są aż tak czeste. Inaczej ktora by chciala to znow przechodzić?
Zresztą tu nawet nie chodzi o "zgrywanie bohaterki", kolejna sprawa to kazdy na inny prog wytrzymałości na bol, to tez ma znaczenie.
i nie, nie mówię, ze ciaza to jest czas usłany różami, bo tak jak wspomnialam i w pierwszej i teraz caly czas mam nudności, caly dzien. Nie minęło po pierwszym trymestrze:) wymioty w najmniej oczekiwanym.momencie np w kąpieli 🤪 jedno zapalenie pęcherza za drugim...
Ale no coś za coś:))
Edytowany przez 21 kwietnia 2021, 22:05
21 kwietnia 2021, 22:06
Nie chcesz mieć to na siłę nie zachodź w ciążę.. A co jak ci się zachce i dalej będzie cię odrzucało od ciaży,porodu i niemowlaka? Adoptuj dziecko ciut większe- takie tysiące nieszczęśliwych dzieciaków marzy o własnym domu i rodzicach, że naprawdę nie ma konieczności przywoływania kolejnego na świat.Procedury są u nas co prawda na maksa uciążliwe, ale cel warty zachodu. No chyba, że ktoś ma parcie tylko na przekazywanie własnych genów...
21 kwietnia 2021, 22:10
To jest tak indywidualna kwestia, ze nie da się tak naprawdę doradzić nic oprócz tego, żebyś nie robiła tego na siłę ani dla kogoś.
U mnie osobiscie pierwsza ciąża nie zrobiła jakiegos większego spustoszenia, przytyłam ogolnie 7kg, zadnych rozstępów, jedyne co to cala ciążę mialam mdłości i wymiotowałam. Szybko wróciłam do siebie, jakos 3 tyg po porodzie czułam sie swietnie. Jedyne co mi permanentnie pozostało , to rozmiar buta poszedl o jeden w górę. No i podczas karmienia piersi wiadomo sa obrzmiale, ale to mija.
jestem w 24 tyg drugiej ciąży I jak na razie 4kg na plusie, znów się nie zapowiada na jakieś straszne rezultaty ciąży. Chodzi mi o to, ze nie zawsze po ciąży ciało tak strasznie się zmienia i już nie wraca do siebie;) A moim zdaniem nie ma co się skupiać na ciąży jesli chce sie miec dziecko, to taka jest kolej rzeczy. Zmiany jakies tam będą, ok, ale nasze ciała nie pozostaną wiecznie takie same, starzejemy się i to ma raczej wiedzy wplyw na nasze ciała niz ciąża, z tego co widzę.
W obie ciaze zachodziłam po 30-tce.
jednak jestes w mniejszosci, u mnie tez rozstepow brak etc. ale z kolei mam blizne po cc i mega dlugo dochodzilam do siebie. I nawet w necie jak wpiszesz cialo po ciazy to wyskakuja najrozniejsze obrazki.. sa kobiety ktore wygladaja super i takie ktorych brzuch wyglada na tyle zle ze ida pod noz. Nie ma co sie nastawiac na najgorsze, ale ciaza to ogromne obciazenie dla organizmu i nalezy sie liczyc z tym, ze moze byc roznie. Ja bylam pewna ze urodze naturalnie, mialam do tego optymizm ze dam rade i nic z tego nie wyszlo, a moje rozczarowanie bylo ogromne. Dlatego zachodzac w ciaze trzeba sie tez liczyc ze byc moze bedzie to cc no i ciaza sama w sobie niesie ryzyko przepukliny, rozstepu miesnia, nietrzymania moczu i wielu wielu innych. Szansa ze zaden problem nas nie dotknie jest mala. Ja np. rozstep miesnia mialam i zamykalam go z 4 miesiace..
Jak ci się udało pozbyć rozstępu mięśnia? :) też jestem po cc 8 miesięcy i zastanawiam się czy fizjoterapeuta to konieczność czy da się jakoś samemu z tym poradzić :)
21 kwietnia 2021, 22:11
Boże mój, jakbym czytała o sobie. Co do słowa. I nawet mam tyle samo lat co Ty i też ta sprawa spędza mi sen z powiek od około roku. No kropka w kropkę, jesteśmy tym samym człowiekiem.
Lubię dzieci, pracuję z dziećmi. Nawet myślę o tym czasem, że może (może!) mogłabym jakieś wychować. Ale jest tyle rzeczy, które po prostu krzyczą do mnie "nie rób sobie tego"...
Tak bardzo rozumiem Twoje poczucie niesprawiedliwości. Bo to prawda. Dla faceta wyprodukowanie dziecka znaczy tyle, co pobzykanie zakończone orgazmem. Dla kobiety? Dziewięć miesięcy, które są totalną niewiadomą. Pewnie, że są laski które zniosą ciążę super. Ale są też takie, które rzygają to 9 miesiąca, spuchną, przytyją, dostaną rozstępów. Potem poród, który w moich oczach jest jakąś koszmarną torturą. Patrząc na to, że poród tak naprawdę kiedy, w ubiegłym stuleciu? Przestał stanowić dla matek śmiertelne zagrożenie tylko to potwierdza. Potem połóg, wydalanie "odchodów" przez pół roku, szwy na pękniętym lub rozciętym kroczu, wypadające pochwy i odbyty. A co z cesarkami, kiedy znieczulenie nie zadziała i matka jest cięta prawie na żywca? Zdarzyło się to dwóm moim koleżankom - przyjaciółce w ciąży bliźniaczej i kumpeli pielęgniarce. Ta druga z resztą mówiła potem że dzieje się tak częściej niż mogłoby się wydawać, bo lekarze czasami ignorują gdy kobiety mówią, że dalej boli. Dlaczego? Bo biorą to za panikę. Okej, to te przypadki gdzie poszło trudniej, ale to nie jest problem wyssany z palca, to się dzieje. Potem dziecko, które siłą rzeczy jest bardziej przywiązane do matki niż do ojca. W zależności od ścieżki zawodowej - zwolnienie albo wstrzymanie kariery. Ja np mam taką pracę, że potrzebuję być 100% dyspozycyjna, silna, zdrowa, gotowa do działania. Jak w to wkomponować ciążę?
Przeraża mnie to, że dla kobiet życie dzieli się na "przed ciążą" i "po ciąży". Mam poczucie, że kobieta, która dziecko już urodzi to o ile nie jest w gronie szczęściar, które przejdą ciążę lepiej niż przeziębienie - staje się... zużyta. Tak, wiem że to okropne mówić takie rzeczy, i nie chcę tu żadnej kobiecie ubliżać. Po prostu ja mam poczucie, że jeśli urodzę, to stanę się zużyta. Przeraża mnie myśl, że zrobiłabym to dla partnera i urodziła mu to dziecko, a potem przestała go pociągać. I jak wtedy go za to winić? To czy coś się komuś podoba czy nie to nie jest akt woli.
No właśnie, partner... Zna moje zdanie. I choć deklaruje, że sam póki co nie jest do końca przekonany, że chce mieć dzieci to widzę w nim, że ta iskierka jest. Nie umiałabym rozstać się z nim na tym etapie, kiedy mam z tyłu głowy, że kiedyś może mi się magicznie odmieni i jednak zachcę urodzić dziecko. Bo nie jest tak, że ja nie chcę dzieci. Ja nie chcę rodzić dzieci. I nie umiem się z nim rozstać kiedy on sam nie jest zdecydowany, że dzieci to dla niego priorytet. Więc tkwię w takim zawieszeniu... I myślę o tym, że pewnego dnia mogę okazać się niewystarczająca, bo nie jestem w stanie oddać swojego ciała na zniszczenie żeby zachować jego geny. Bo tak to widzę. Gdyby chodziło tylko o dziecko, byłabym chętna adoptować i razem z nim je wychować. Ale widzę, że dla niego to jest kwestia nie tylko dziecka, ale dziecka z jego genami, które w bólu i krwi wydam ze swojego ciała.
To jest tak niesprawiedliwe, że nie jestem w stanie tego udźwignąć. Wystarczy że natknę się na artykuł, albo trafię na scenę porodu w filmie (albo nawet samą na kobietę w zaawansowanej ciąży). Albo że mój partner o tym wspomni. Wpadam w histerię której nie jestem w stanie opanować, jestem przerażona i mam absurdalne poczucie, że ktoś chce mnie wykorzystać i skrzywdzić. Że mój partner póki co jest kochany i wyrozumiały, ale to tylko kwestia czasu zanim okaże się wilkiem w owczej skórze i będzie chciał mnie skrzywdzić. To jest taki poziom przerażenia, że nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Ostatnio dochodzi do tego, że jedyny sposób w jaki jestem w stanie się rozładować to samookaleczanie. Co jest absolutnie żałosne, gówniarskie i smarkate, ale nie umiem się temu oprzeć. Po prostu nienawidzę mojego ciała za to, że jest przeznaczone do produkcji dzieci. Nie prosiłam o to, nie chciałam takiego ciężaru. Nie wiem co robić i jak to udźwignąć:( Ostatnio powiedziałam partnerowi, że prędzej się powieszę niż urodzę dziecko. Nie chciałam go zranić, nie chcę go ograniczać, nie mam prawa obwiniać go, gdyby zachciał dzieci. Nie chciałam tego wszystkiego nigdy:(
Autorko, przepraszam że w Twoim wątku pisze o sobie. Po prostu zobaczyłam w Tobie siebie i się odblokowało.
21 kwietnia 2021, 22:15
to jest bardzo indywidualna kwestia, ja partnerem sie w ogole nie martwilam, bo jest mega opiekunczy no i czuje od niego bezgraniczna akceptacje, ale nie ukrywam ze mialam obawy czy latwo mi bedzie zaakceptowac moje zmienione cialo, czy ja bede sie dobrze z nim czuc, no ale jest spoko, ciaza mnie oszczedzila. Czemu kobiety decyduja sie na kolejne dzieci mimo ciezkich porodow? Mysle ze wiele jest na to pytanie odpowiedzi ale glowna to pewnie taka ze kochaja swoje dzieci, uwazaja ze bylo warto, maja swiadomosc ze najciezej jest na poczatku, pozniej jakos sie ogarniesz to jest lepiej. Moja polozna opowiadala mi, ze miala straszny porod i kolejne dziecko po 7 latach (z cc na zyczenie), kolezanka miala porod kleszczowy i tyle krwi stracila ze przy porodzie jej ta krew podawali, inna kolezanka bardzo mocno pękła juz nie bede opowiadac szczegolow, sporo kobiet dlugo probuje urodzic koniec koncow ma cc, spojrz tylko na statystyki cc w Pl sa to albo cesarki na zyczenie albo po probach zazwyczaj dlugich porodu sn konczy sie cc, wiec porod to nie taka bulka z maslem (no i jeszcze planowane cc ze wskazan o nich zapomnialam;)). Slyszalam oczywiscie historie o porodach "lekkich" 2 h i po wszystkim, sama liczylam, ze taka bede:) no i sie przeliczylam stad radze umiarkowany optymizm i branie roznych opcji pod uwage, bo to nie sa sporadyczne przypadki 1 na tysiac.
Edytowany przez Despacitoo 21 kwietnia 2021, 22:30
21 kwietnia 2021, 22:18
Z tym, ze porod np wywoływany w PL to jakieś nieporozumienie i dlatego tak często kończy się cc. Ogolnie mam wrażenie, ze kobiety w PL jakos "gorzej" znoszą ciaze i porod niz na Zachodzie, ale to tylko osobiste obserwacje. Chodzi mi chocby o kwestię chodzenia do pracy, nie znam tu ani jednej dziewczyny, ktora miala zwolnienie na ciążę bez zadnych poważnych komplikacji typu odklejające się łożysko. W PL znam multum i to bez zadnych poważnych wskazań, ot tak, bo jest gorąco i nogi mi spuchły...
Ciaza to ryzyko, wiadomo. Jedni chca je podjąć, inni nie. Na szczęście, nie ma obowiązku posiadania potomstwa;)
Nyasu, to co opisujesz ewidentnie kwalifikuje się do przegadania ze specjalistą....
Edytowany przez 21 kwietnia 2021, 22:26
21 kwietnia 2021, 22:27
Nyasu,
z Twojego opisu wynika, ze potrzebujesz specjalisty. Natomiast jesli po prostu nie chcesz rodzic dzieci, a czujesz presje od partnera lub wiesz na 100% ze on chce a Ty nie to nie trac czasu swojego i jego tylko znajdz kogos komu zycie we 2 lub z adoptowanym dzieckiem odpowiada. Brzmi okrutnie ale w tej kwestii nie ma kompromisow, chyba ze wezmiecie surogatke:p a tak serio to albo te dziecko rodzisz albo nie, jak wiesz ze nigdy w ciaze nie zajdziesz to trzeba to partnerowi jasno zakomunikowac. Jesli dla niego jest to ok to moze i lęki sie skończa.