Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem nauczycielką, mamą trójki maluchów. Od kilku lat bezskutecznie walczę z nadwagą. Od 2 lat leczę niedoczynność tarczycy. Może tym razem się wreszcie uda?

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 35735
Komentarzy: 320
Założony: 16 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 19 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Pulherina

kobieta, 42 lat, Poznań

158 cm, 81.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 60 kg do wakacji

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 czerwca 2010 , Komentarze (3)

Wczoraj sobie tak odpuściłam, że dzisiaj waga pokazała 65. Koniec tego dobrego! Czas się kopnąć w tyłek i zabrać do roboty, zamiast z zazdrością zerkać na szczupłe dziewczyny. Ja też taka będę. Tylko muszę odrobinę się pilnować.

Dzisiejsze śniadanko- chlebek słonecznikowy, typu Vasa z twarożkiem i szczypiorkiem+ banan+ herbata bez cukru

Teraz idę wydepilować nogi i uciekam na spacerek z synkiem, póki słonko jeszcze aż tak mocno nie grzeje. A potem od razu rowerek + fitness z płyty. I bez wymówek, Grubasie!!!!!!    

7 czerwca 2010 , Skomentuj

Kolejny tydzień, kolejny poniedziałek i co? I nic. Waga stanęła w okolicy 64,2-64.7. Jestem na siebie zła.Ciągle tylko sobie obiecuję, co zrobię, żeby schudnąć, a potem nie robię nic w tym celu. Jem za dużo, za tłusto, za słodki i zbyt późno. Niesłodzenie herbaty jakoś nic nie daje, co mnie wkurza, bo to dla mnie cały czas spore wyrzeczenie. Rowerek stoi i czeka.

Dobra, mały zasypia, więc olewam dzisiaj porządki, choć mamy gościa i idę zaraz popedałować i zrobić serię brzuszków. Nie mam siły robić tego wieczorem.

Generalnie- doliniarski poniedziałek się u mnie zaczął....      

5 czerwca 2010 , Komentarze (1)

Tyle się napisałam,a  potem przypadkiem to sobie usunęłam  

Do wagi 63 z groszem nie dobiłam niestety. No, ale użalać się nad sobą nie mogę, bo to tylko i wyłącznie moja wina. Trzeba było  mniej jeść, a więcej ćwiczyć.  Wnioski wyciągnięte. Cel na następną sobotę-  63,0 kg. I to muszę osiągnąć.

Choć muszę przyznać, że aż tak źle nie jest, bo wreszcie mam 1 cm mniej w łydce, a reszta wymiarów taka jak tydzień temu. W talii bym chciała zrzucić dużo więcej. No i ten dolny brzuszek mnie dobija kompletnie.

Plan na dziś- jeść mniej, zero słodyczy, ćwiczenia +praca na działce. Niestety, nie ma innego wyjścia.  

4 czerwca 2010 , Skomentuj

Dzisiaj waga pokazała 64,2 i zastanawiam się czy dam radę dobić jutro chociaż do 63,9. Bardzo bym chciała zobaczyć trójeczkę w środku. Nie mówiąc już o 5 z przodu. Ostatni raz widziałam ją w lutym 2009 No, ale potem byłam w ciąży, to troszkę jestem usprawiedliwiona. Ale tylko troszkę,bo od lutego do maja troszkę czasu było.
Wtedy w lutym odchudzałam się intensywnie, ale niestety po zjechaniu 6 kg odpuściłam sobie dietę. A nie było wcale tak restrykcyjnie- codziennie ćwiczenia, zero ziemniaków i tylko chrupkie pieczywko.
Wczoraj cały dzień sprzątałam, więc troszkę kalorii powinnam zgubić + spacer z małym dłuższy i brzuszki wieczorem. Dzisiaj spróbuję dalej pomęczyć hula hop. Zobaczymy. Na razie nadal nie umiem nim kręcić  Trudno, praktyka czyni mistrzem, więc będę ćwiczyć do oporu.

Uciekam na spacerek, póki jest ładnie. Ostatnio słoneczko to rzadkość niestety       

1 czerwca 2010 , Komentarze (4)

Dobrze, że pogoda nie dopisuje, bo nie muszę się pokazywać w zbyt wiele odkrywających ciuchach. Utknęłam w miejscu, odpuściłam sobie trochę dietę i ćwiczenia i jestem na siebie wściekła. Co nie oznacza, że się poddam. Nie, nie. Małe podsumowanie:

Tego się trzymam konsekwentnie od początku diety:
- śniadanie z warzywami i owocami, najpóźniej 2 godziny po wstaniu
- herbata bez cukru
- 1, max.2 kawy w tygodniu
- 5 posiłków co 2-3 godziny

Z tym nawaliłam:
- jem nadal słodycze
- opuszczam czasem obiad
- jem po 21
- nie ćwiczę

No więc zaraz biorę się do roboty i jak tylko mały uśnie ( mam nadzieję, że szybko, bo bujam wózek nogą i zaraz mi kolano siądzie ) robię śniadanko i biorę się za ćwiczenia na płycie- fitness dla leniwych. Mam ją od stu lat, nie pamiętam skąd ale na pewno musiałam ją chociaż raz włączyć. Tak sądzę. Nic, zobaczymy. Na razie waga trzyma się blisko 64-65 kg. Do końca tygodnia muszę zjechać chociaż do 63,9. Zobaczymy, czy mi wyjdzie.

Chociaż i tak nie jest źle, bo spodnie mi zjeżdżają i niedługo muszę kupić nowe.  No więc jednak coś się dzieje, mimo że waga nie spada.       

29 maja 2010 , Komentarze (1)

Cały dzień na działce. Cały dzień na kolanach.... Oby były tego jakieś efekty  Przecież byłoby bez sensu wyrywać te chwasty bez utraty kalorii, nie?

A mnie znowu wzięło na owoce. dzisiaj zjadłam miseczkę truskawek, jabłko i banana. W lodówce czeka na jutro melon i pomelo. To ostatnie znam od niedawna, ale bardzo mi smakuje. Dobrze, że uwielbiam owoce. Może dzięki nim uda mi się trochę przyspieszyć tempo zrzucania kilogramów.


29 maja 2010 , Komentarze (2)

Dzisiaj waga była nieco życzliwsza- 64,7. Nawet wpisałam sobie tą wagę imam ją w linijce. Nie ma sensu czekać aż schudnę więcej, żeby przestawiać linijkę. Skoro ta waga pokazuje dobrze, to skorygowałam. Cóż, marzenie o 50 kg do września powoli się oddala... Ale się nie poddaję, bo widzę, że ubrania zrobiły się luźniejsze. Jedne majtki niedługo będą do wyrzucenia, bo zaczęły mi zjeżdżać z moich szanownych czterech liter. Jedne spodnie też już chcą się pożegnać. Zaczęłam nogawki ciągnąć za sobą. Tylko pasek od spodni mam w pasie, reszta zjeżdża A wczoraj teściowa mi powiedziała, że zeszczuplałam na twarzy. To mi się podoba

28 maja 2010 , Komentarze (1)

Dzisiaj: 65,8. Bez komentarza. fakt, że to było przed karmieniem, ale nie sądzę, żeby moje cycki ważyły wtedy kilko więcej

27 maja 2010 , Komentarze (1)

Zupełnie jak na huśtawce- waga raz w dół, raz w górę. Dzisiaj znowu "tylko" 64,4, więc lepiej niż wczoraj, ale gorzej niż przedwczoraj. Wczoraj zrobiłam znowu trochę brzuszków i jest OK. Od razu brzuszek dzisiaj bardziej płaski. Czyli trzeba się pilnować i nie olewać ćwiczeń. Szkoda, że nie zawsze zmęczenie na to pozwala. I czas. Na szczęście ostatnio nadrabiam spacerami z dziećmi, a to też się liczy

26 maja 2010 , Skomentuj

Dzisiaj waga znowu niełaskawa nie wiem, o co chodzi, ale dziś pokazała 65,2. Skąd taka duża różnica przez jeden dzień? Nie podoba mi się to. Ale trudno, nie łamię się tylko walczę dalej.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.