Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ambitna, może zbyt bardzo, perfekcjonistka, we wszystkim, co robi.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3346
Komentarzy: 23
Założony: 2 grudnia 2010
Ostatni wpis: 23 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Mania9911

kobieta, 33 lat, Tychy

156 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Blog przeniosłam na stronę:

http://swiat-moniki.blog.pl/

10 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Kochane!

Wybaczcie, tak długo mnie tutaj nie było. 

Tyle rzeczy się zmieniło. W końcu udało nam się zarezerwować salę na wesele, wczoraj wpłaciliśmy zaliczkę, potwierdziliśmy termin w kościele. Wszystko tak nagle stało się takie.... realne. Boję się. Właśnie podejmuję decyzję, która będzie wiążąca na całe życie. Jestem szczęśliwa, ale mam takie wiele obaw... 

I wiecie co mi się marzy? Aby ktoś zaśpiewał tę piosenkę na moim ślubie: https://www.youtube.com/watch?v=w2WDu_wkOlc co o tym myślicie?

17 marca 2014 , Komentarze (3)

Zaczynamy nowy tydzień. Niestety weekend nie wyglądał najlepiej pod względem diety. Wyjazd do Wrocławia, spotkanie ze znajomymi oraz wczorajsze jeżdżenie i szukanie sali niekorzystnie wpłynęły na to, co jadłam. Dodatkowo dopadł mnie dzisiaj okres, więc gratis dostałam jeszcze ból brzucha i ogólną niechęć do życia. Mogę sobie troszkę pomarudzić, prawda? ;) 

Jak na razie mamy wstępnie zarezerwowane dwa terminy na wesele: 16 VIII i 11 X. Tego roku. Musimy się tylko zdecydować. Czas zacząć dbać o siebie, zrzucić tłuszczyk, aby w dzień ślubu czuć się naprawdę wyjątkowo. 

Dzisiejszy jadłospis:
Śniadanie: owsianka na mleku
Drugie śniadanie: "Kubuś", gruszka
Lunch?:  kanapki z mozzarella, pomidorem, bazylią i oliwkami
Później: kaszka z Biedronki
A na kolację: musli z jogurtem. 

Może być? 

10 marca 2014 , Komentarze (5)

Cóż by tu powiedzieć.... Nie będę chyba bardzo odkrywcza gdy powiem, że zima pomaga nam w zbieraniu dodatkowych kilogramów. A jakże, po tych kilku miesiącach jestem około 2 kg cięższa, co przy moim niewielkim wzroście niestety widać. Czas zacząć dietę, szczególnie, że... Ach, jak ja dawno nie pisałam....

W listopadzie byłam z chłopakiem w Budapeszcie. Piękne miasto, ogromne, wiele przyjaznych ludzi, wiele do zwiedzania (chociaż chyba i tak na razie bezkonkurencyjna jest dla mnie Praga ;)). W naszą rocznicę wyszliśmy na spacer i.. no stało się, oświadczył się. Byłam zaskoczona i tak bardzo szczęśliwa. 
Oprócz tego, że jak na razie nie potrafimy znaleźć sali na wesele to dodatkowo ja dalej wyglądam jak małe słoniątko. Najwyższy czas coś ze sobą zrobić.

Dzisiejszy pomiar:
wzrost: 156 cm
waga: 56,0 kg
% tłuszczu w organizmie: 27,6%
biust: 99
talia: 71
brzuch: 86
biodra: 98
udo: 56

Nie wygląda to najlepiej. Marzy mi się waga 47-49 kg. Jaki jest plan? Zrzucić te zbędne kilogramy do lipca. Zdążę? 

12 lipca 2013 , Skomentuj

I już po obronie ;) Tyle stresu i nieprzespanych nocy, aby skończyć pisać pracę. Ale teraz już przynajmniej wiem, że takich rzeczy nie można zostawiać na ostatnią chwilę. 


i... to chyba byłby wczoraj na tyle szczęścia w życiu ;p Byłam zmęczona, chciałam wziąć prysznic. Patrzę na swoje odbicie w lustrze i myślę: No, przynajmniej masz to za sobą, to był dobry dzień. Po czym otwieram szafkę z lustrem, która wisi nad umywalką a ona... Łubudu! Zwaliła się całym ciężarem na szafkę będącą pod nią... W efekcie... Nie mamy szafki w łazience, lustra, a umywalka ma w sobie dziurę wielkości orzecha :D I na tym mój szczęśliwy dzień by dobiegł końca ;)

Przynajmniej obrona przyczyniła się do tego, że troszkę schudłam, ten stres skutecznie wypalił parę gramów mojego tłuszczu ;)

5 lipca 2013 , Skomentuj

Oj długo mnie nie było. Oczywiście brak wpisów odbił się również na mojej wadze, ale może po kolei :)
Ostatnim razem gdy umieszczałam tutaj wpis byłam podczas sesji i zaraz przed oddaniem mojej pracy dyplomowej do druku, musiałam ją ukończyć, zredagować, poprawić itp. Miałam bardzo dużo pracy i stresu. Myślałam, w zasadzie byłam pewna, że nie zdążę tego skończyć, w zasadzie mój licencjat liczy 110 stron i co tu dużo mówić...napisałam do w zasadzie w 2 miesiące. Pomijając pierwszy rozdział (teoretyczny), który został napisany jakoś na przełomie semestru 5 i 6 to całą resztę skończyłam w czerwcu. To był straszny czas, ale cieszę się, że mam to już za sobą. Szczególnie dużo wsparcia dostałam od chłopaka, który chyba bardziej we mnie wierzył niż ja sama ;) Gdyby nie jego motywacja to obronę zostawiłabym sobie na wrzesień i byłabym z tego powodu bardzo nieszczęśliwa i wściekła na siebie. 
Poza tym.... na chwilę obecną mam trochę problemów rodzinnych, które zajmują większą część moich myśli. Od jakiś 6 miesięcy nie mieszkam już z rodzicami, to jednak to, co ich męczy mi również nie daje spać. Nie będę tutaj za bardzo się o tym rozwodzić jednak... do tej pory nie potrafię się skupić na niczym, bo ciągle moje myśli wracają do tego problemu. Ostatnio nawet przez to lekko przypaliłam schabowe dla mojego mężczyzny (ja jestem wegetarianką) :P ale na szczęście był wyrozumiały i udawał, że mu smakuje ;) 
Aktualnie staram się nauczyć czegokolwiek na obronę, która jest w najbliższy czwartek. Jakoś nie mogę się na niczym skoncentrować, nie wydaje mi się, abym z tym wszystkim zdążyła... :(
A to moje aktualne zdjęcie. Co prawda robione podczas majówkowego wyjazdu do Pragi, ale od tamtego czasu nic się (niestety) nie zmieniło. Przydałoby się zrzucić kilka kilogramów ;)

17 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Kolejny tydzień na diecie. Dzisiejsze ważenie niestety nie wyszło pomyślnie, waga wskazywała taką samą liczbę jak tydzień wcześniej, nie martwię się tym jednak, mam okres więc zatrzymanie wody w organizmie jest czymś zupełnie normalnym. Trzymam się dalej wytyczonej przez siebie diety. 

Dzisiejsza kolacja zjedzona na balkonie na 9 piętrze, przede mną widok na Beskid Śląski i Żywiecki. Pogoda idealna, wkładam okulary na nos i biorę się za czytanie zaległego numeru "Super Linii" ;) Jogurt naturalny, wkrojone kiwi, łyżeczka otrąb owsianych, do tego szklanka wody ;)

A pomiar wygląda tak:
waga: 54,7 kg
% tłuszczu: 26,8 %
biust: 98 (prawie + 4 cm, ale to ze względu na okres, nie martwię się ;))
talia: 70 
brzuch: 84
biodra: 97
udo: 55 (tutaj przybyło 1 cm... czy jakoś inaczej się mierzyłam czy przytyłam? ;/ )

Mam tyle pomysłów na obiady i desery dietetyczne... Zamieszczać tutaj przepisy? ;)

12 czerwca 2013 , Komentarze (6)

Dzisiaj na drugie śniadanie zrobiłam koktajl bananowo-truskawkowy. Pan P. przyniósł cały koszyk owoców, przepysznych zresztą, więc korzystam z tego dobrodziejstwa. Postarałam się trochę bardziej i nie zmieszałam tylko truskawek z jogurtem, ale dodałam parę innych rzeczy. Przepis prosty, wystarczy do tego tylko blender ;) 

Przepis:
- 2 obrane banany, 
- szklanka truskawek, 
- łyżka albo dwie płatków owsianych (najlepiej błyskawicznych, a ich ilość zależy od Waszych preferencji ;) ), 
- 2-3 listki świeżej mięty (ja oczywiście dodałam więcej, około 7), 
- 2 łyżki gęstego jogurtu naturalnego. 

Truskawki trzeba opłukać, następnie zmiksować je na gładki krem z bananami. Następnie dodać płatki owsiane, jogurt i mięte i ponownie zmiksować. Na wierzch można położyć kilka listków mięty, aby ładnie koktajl się prezentował. Porcja ma około 230 kcal. 

Zostawiłam całą porcję dla mojego mężczyzny, gdy wróci z pracy, tak w ramach deseru, mam nadzieję, że będzie mu smakować :)

10 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Dzisiaj pierwszy oficjalny pomiar. 
Przy wzroście 156 cm: 
- waga: 54,7 kg
- % tłuszczu w organizmie: 26,4 %
- biust: 94,5
- talia: 72
- brzuch: 86
- biodra: 97
- 54. 

Do dzieła! ;)

8 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Mam 22 lata i w zasadzie stałam się kurą domową. Pomimo tego, że właśnie przede mną obrona pracy licencjackiej ja siedzę i myślę tylko o tym, że czeka mnie zmywanie, sprzątanie, prasowanie, później czas na zakupy i gotowanie obiadu, aby wtedy, gdy ON przyjdzie wszystko było idealnie. Początkowo nie przeszkadzało mi to, jednak teraz, po pół roku... zaczynam odczuwać pewien niedosyt. Zamknięta w czterech ścianach straciłam kontakt z innymi ludźmi, na uczelni jestem okazjonalnie, takie uroki ostatniego semestru, brakuje mi kontaktu ze znajomymi. Ponadto... związek to wspaniała rzecz, ale nie okłamujmy się, przynosi on też dodatkowe kilogramy. U mnie co prawda jak na razie niewiele, jakieś 5 w ciągu ostatnich 6 miesięcy, ale to zawsze coś. Przede wszystkim, gdy ma się niecałe 160 cm wzrostu, wtedy widać wręcz każde dodatkowe 10 deko wagi ;) 

Najwyższy czas wziąć się za siebie. Niech wrócą te czasy, gdy mężczyźni zwracają na mnie uwagę na ulicy. I nie chodzi tutaj o flirt, ale o poczucie własnej wartości. 

A teraz idę poczytać notatki z ubezpieczeń, w poniedziałek egzamin. 

A Vitalia i kobiety tutaj.... Już kiedyś mi pomogły, liczę, że będzie tym razem tak samo ;) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.