Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas zadbac troszke o siebie. Zeby wyglądać i czuc sie lepiej w swoim ciele. Dla siebie. No i dla niego ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13384
Komentarzy: 110
Założony: 13 stycznia 2011
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
siweczek

kobieta, 35 lat, Warszawa

175 cm, 61.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Wyglądać coraz lepiej. Ćwiczyć, zdrowo jeść i zmienić to w styl życia a nie sposób na pozbycie się kilogramów. :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lipca 2013 , Komentarze (1)

Dziewczyny jestem w szoku.
Nie pomogły suszone śliwki, nie pomogła kiszona kapusta, nawet apteczny specyfik. 
A co pomogło? 
Zwyczajna, niepozorna... Owsianka 
Tak już się męczyłam że wpadłam na pomysł poszukania w internecie jakiejś jednodniowej diety oczyszczającej.
Szukałam czegoś prostego ale skutecznego. Zainteresowała mnie jednodniówka cytrusowa i owsiana ale skłoniłam się do owsianej z racji tego że owsiankę i tak lubię.
I już rano miałam wychodzić do sklepu po mleko ale stwierdziłam że poczytam jeszcze bo nie chciałam zrobić sobie jeszcze większej krzywdy tą "dietą". 
Owsianka chociaż zdrowa ale nie dostarczy do organizmu wszystkich składników odżywczych. 
Stanęło na tym że na śniadanie, II śniadanie i obiad jadłam owsiankę z dodatkiem siemienia lnianego i sezamu (zrobioną tak na rzadko). Z tym że do każdej porcji dodawałam jakiś owoc: starte jabłko i cynamon, ananasa i nektarynkę + grejpfrut, znowu jabłko z cynamonem.
Na kolacje nie jadłam owsianki bo stwierdziłam że po treningu jednak lepiej zjeść coś białkowego więc zjadłam tuńczyka ale też nie uważam żeby było to jakieś ciężkie dla mnie.
Do tego piłam zieloną i czerwoną herbatę i duuużo wody.

I pomogło 
Nareszcie pozbyłam się tego wielkiego balona, bo to już było nie do wytrzymania.

A teraz już czuję sie świetnie.
BFBM z Jillian zrobiony zaraz jeszcze chyba zetrę kurz z hula i pokręcę trochę.
Już nie ma żadnych  wymówek więc wracam do boju :)

Mam chęć spróbować jakichś nowych ćwiczeń ale jednak trochę boje się próbować żeby nie było jak teraz że ćwiczę ćwiczę a efektów brak.
Jeśli znajdę coś ciekawego to będzie to zdecydowanie na razie jako dodatek.

Buziaki dziewuszki i walczmy  

13 lipca 2013 , Komentarze (6)

Wstawiam dziś małe porównanie i liczę na wasze szczere opinie.
Czy jest jakaś różnica?
Bo ja już teraz sama nie wiem. Zmieniłam ćwiczenia jakiś czas temu i nie wiem czy wyszło mi to na dobre.
Chociaż może to jest tak że na początku spaliłam sporo tłuszczyku i dlatego różnica była tak dobrze widoczna a teraz jak jestem szczuplejsza to muszę trochę więcej popracować żeby było widać efekty?

Ale gdybyście dziewczyny miały jakieś ćwiczenia godne polecenia to piszcie proszę, chętnie spróbuje.


Zdjęcia po lewej są z 4 maja a te po prawej z 7 lipca.

I powiedzcie mi szczerze jest jakaś różnica? Bo mi się wydaje że jeśli jest to minimalna.Od jednego zdjęcia do drugiego minęły 2 miesiące, mam wrażenie że mogłoby być lepiej.

Teraz ćwiczę naprzemiennie:

* ten trening:
(przynajmniej raz w tygodniu każdy trening, czasami łącznie trzy- czyli np 2x trening A i raz trening B lub odwrotnie)

* w dni kiedy nie ma tego treningu ćwiczę z Jillian ( w zależności od tego ile mam czasu, BFBM albo którys poziom Shred'a)

* lub z Mel B

* do pracy i z pracy jeżdże rowerem (5 lub 7 km w jedną strone- zależnie od tego jaką trasą)

* wróciłam do wyzwania przysiadowego

* skacze na skakance.


Może macie dla mnie jakieś rady co mogę robić, jakie ćwiczenia wybrać żeby mieć lepsze efekty?
Mówiąc efekty mam na myśli wyszczuplenie, ujędrnienie i lekkie umięśnienie ciała.

11 lipca 2013 , Komentarze (2)

To już moje drugie podejście do wpisu dzisiaj.
Pierwszy mi zjadlo, a bylo tam napisane oj bylo. I moze to lepiej ze go nie dodalo bo żali tam bylo mnóstwo. Pisałam go pod wplywem złego (koszmarnego ,okropnego) nastroju jaki mnie dzisiaj dopadł.
Skąd się wziął?
A no stąd ze z naszych planow urlopowych nie wyjdzie kompletnie nic. Urlopy rozjechały się nam totalnie w tym roku, zaczęło się w maju i tak będzie do końca wakacji.
Strasznie mi przykro z tego powodu bo na prawdę cieszylam sie na jakiś wspolny wyjazd.Ale niestety nic sie nie da zrobić w tym temacie..
To byl chyba taki punkt zapalny dla mojego dzisiejszego nastroju, doszed do tego problem o ktorym juz wspominalam a mianowicie moj brzuch z ktorym dzieja sie rozne dziwne rzeczy. Od ponad tygodnia mam problemy "kibelkowe", doslownie nic. Zamiast brzucha który siako tako sobie wypracowalam cwiczeniami mam gigantyczny balon- takiego brzucha nie mialam nawet przed odchudzaniem.
Próbowalam już roznych rzeczy, suszone sliwki, kiszona kapusta, i nic.
Wczoraj w desperacji nawet na noc wzięłam srodek zakupiony jakiś czas temu w aptece na ta wlasnie dolegliwosc. Kobieta w aptece powiedziala ze w razie potrzeby można wziac 2 tabletki bo to nie jest jakis bardzo silny srodek, no wiec tak zrobilam. I co?
I NIC!
Nie wiem o co chodzi, juz nawet pomyslalam że moze zwyczajnie przytylam ale dzisiaj rano stanelam na wagę i pokazala mi 61,9 wiec ok. Przez ten brzuch nie mam na nic ochoty I czuje sie fatalnie. 
Nie wiem już co zrobić.

7 lipca 2013 , Komentarze (3)

Zaczęło się...
Ostatnio zaczęło się dziać to o czym pisałam w pamiętniku na początku mojego odchudzania.
Czego się obawiałam...
Dla przypomnienia: wcześniej robiłam tak ze zaczynałam się odchudzać ale jak tylko widziałam jakieś efekty dochodziłam do wniosku że skoro chudnę to mogę sobie pozwolić na to czy tamto i bum.. nie wiadomo kiedy kg wracały.

Teraz co prawda jeszcze nic mi nie zdążyło wrócić ale jakoś coraz częściej zdarzyło się jakies pojadanie po śniadaniu, jakieś nieprzemyślane posiłki (czasami też z braku zaopatrzenia)

I zaczęłam chyba po prostu jeść troszkę za dużo, jedzenie nie było zazwyczaj jakieś straszne pod względem wartościowym bo jadłam to co do tej pory ale ZA DUŻO. 
Dobrze że się opamiętałam zanim dało to jakieś widoczne efekty.
Koniec z tym. Nie po to tyle pracy włożyłam w to wszystko żeby teraz kiedy przyszło lato to zaprzepaścić


Szperałam ciągle w necie o wzdęciach i wszędzie było to samo, że może wzdymające jedzenie, może gazowane napoje itp, tylko że nic mi do mnie nie pasowało. I doszłam wreszcie skąd się u mnie brał ten wzdęty brzuch - za szybko jadłam i za mało gryzłam.

Mama zawsze powtarzała "DOBRZE PRZEŻUWAJ JEDZENIE" ale kto by tam na to zwracał uwagę.

A jednak to działa! Niby taka oczywista i pozornie mało znacząca sprawa ale już powiedziałam że spróbuje wszystkiego bo nie dawałam rady z tym balonem.

Zaczęłam więcej gryźć, i wiecie co.. Podziałało ;)
Ale muszę się na prawdę pilnować żeby o tym nie zapominać.

Zauważyłam też że ostatnio szukam wyraźych smaków, moje jedzenie musi być dobrze przyprawione. Gdzieś kiedyś czytałam że jeśli organizm domaga się właśnie takich konkretnych smaków to coś oznacza ale oczywiście już nie pamiętam co takiego.

Od kilku dni zawzięłam się i jak tylko pogoda pozwala, jeżdżę do pracy rowerem. Muszę przyznać że całkiem fajnie się czuję po przejechaniu 5 km rano. ;)

Nie wiem co by tu więcej pisać więc korzystając w wolnej niedzieli ( nareszcieeeeeeeee ) i super pogody wskakuje na rower i jadę przed siebie :)


EDIT: Byłam na małych zakupkach i udało mi się kupić w końcu kilka par spodenek. Więc muszę się nimi pochwalić bo jeszcze w zeszłym roku wstydziłam się założyć spodenki żeby nie pokazywać moich baleronów.
Takie oto udało mi się kupić :) a te żółte :) tak długo chodził za mną  żółty kolor ;)




Więc spodnie do szafy i niech czekają na jesień  :)

1 lipca 2013 , Komentarze (1)

I po weselu.
Było całkiem fajnie 
Trochę wcześnie się zaczęło bo o 17:00 i do północy większość gości była już lekko "zmulona" ale po oczepinach zabawa jakoś na nowo się rozkręciła (przynajmniej dla nas) i bawiliśmy się z K do 3 nad ranem, :) Super mi się tańczyło, i dużo tańczyliśmy.
 Dziwi mnie tylko że mój Misiek uważa że nie umie tańczyć i strasznie się spinał przez jakis czas na początku- nie wiem skąd mu się to wzięło bo to kompletna BZDURAAA.
I później jak część gości rozjechała się do domu to dopiero wywijaliśmy na parkiecie 

I dziewczyny.
Pierwszy raz od.... 
Hmmm w zasadzie to pierwszy raz w życiu, czułam się swobodnie na takiej imprezie.
Nie musiałam ukrywać żadnych fałdek i martwić się że grubo wyglądam.
Mina mojego Miśka kiedy pokazałam mu się już gotowa była warta wszystkich godzin spędzonych na ćwiczenia.
Tylko sukienka okazała się trochę krótsza niż mi się wydawało.
Nie to żebym świeciła tyłkiem czy coś w tym stylu, tylko jak siadałam to widać było kawał nogi, a już daaawno nie chodziłam w takich krótkich kieckach.
Muszę przyznać że byłam zadowolona z efektu końcowego i mam wrażenie że przygotowywanie się nie zajęło mi tyle czasu ile zajmowało mi kiedyś, nie wiem dlaczego tak było.

Pojadłam sobie na tym weselu trochę oj pojadłam, jedzenie było pyszne.
Już od dawna planowałam że tego dna zrobie sobie taki cheat day.
Ale żeby nie przesadzić zdecydowałam że będę jadła tylko cieple dania i tak też zrobiłam, po za tym wpadly też 3 kawałki ciasta ale starałam się żeby to wszystko było w granicach zdrowego rozsądku.
Co nie zmienia faktu że w niedziele czułam się jak mały słonik, jednak jadłam normalnie tak jak co dzień chociaż nie było lekko. 
Dzisiaj jeszcze czuje się trochę ciężka ale poćwiczyłam w dzień i muszę stwierdzić że na takie zastoje chyba nic nie działa tak dobrze jak ćwiczenia. Trzeba się rozruszać chociaż pewnie jeszcze kilka dni minie zanim mi to zejdzie całkiem.
Ale za to jak dzisiaj rano mi smakowała owsianka, już mi jej chyba brakowało :)


Pisałam wam ostatnio że mierzenie przede mną. No więc było. 
Do celu z paska zostało mi 0,30 kg więc tak jakby już został osiągnięty- tak szczerze mówiąc to zaczynając moje odchudzanie nie myślałam że dojdę aż do takiej cyfry.
Przypomniało mi się jak tańczyłam taniec zwycięstwa kiedy zobaczyłam na wadze 6-ke z przodu a tutaj już ile kg spadło. 
Z centymetrami posuwam się do przodu raczej powoli ale dobrze że do przodu :)

Nie chciałabym chyba żeby ta waga mi dalej spadała. 
Chciałabym teraz zbudować więcej mięśni żeby jakoś napiąć skórę i przy tej wadze jaką mam dobrze wyglądać bo jak wszystkie wiemy cyfra na wadze to nie wszystko.

Muszę teraz zmienić postanowienie wakacyjne :)
No nic kończę swój wywód, mam nadzieje że wasz weekend też był udany :)

Buziaki 

26 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Tak na szybko.
Zaczęłam już z grubsza sie pakować żeby nie robić wszystkiego na pędzie jutro bo oczywiście czegoś bym zapomniała- jak to ja potrafię ;)

Jutro rano centymetr i waga, zobaczymy co mi pokażą.


W piątek po pracy szybko na busa i do domu.:)
Po dwóch tygodniach zobaczę się z moim K. który właśnie kończy urlop:)
Dwa tygodnie, niby krótko, ale jak się razem mieszka i spędza każdy dzień to te dwa tygodnie da się odczuć. Z drugiej strony jednak - jest  chociaż okazja żeby zatęsknić a to jest potrzebne ;)

Przez ostatni tydzień nie ćwiczyłam tyle ile bym chciała bo zwyczajnie nie miałam czasu ale jak tylko się dało to nie odpuszczałam. 

W sobotę wesele :) Jeśli będę miała jakieś znośne zdjęcie to pochwale się wam jak wyglądałam. Tylko jest jeden problem...

Ja nie umiem się malować   Na co dzień używam tylko podkładu i tuszu do rzęs a teraz na wesele przydałoby się jakoś "podrasować". Ajj, no nic, jakoś to będzie :)

Powiem wam że fakt że schudłam na prawdę mnie cieszy ale mam teraz problem z ubraniami bo już nic co nosiłam jeszcze rok temu na mnie nie pasuje i niestety trzeba powoli wymieniać garderobę..
Oczywiście cieszę się że nie na mniejsze rozmiary :)

No uciekam bo godzina już późna  :)



24 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Zaczynam już się trochę wkurzać.
Po części na pewno to wina @ który dzisiaj sie skończył ale kurcze.
Waga już mi się zbliżyła do 62 kg a mam wrażenie, że dalej są boczki i że to wszystko jakoś tak dziwnie mi spada, i takie to wszystko miękkie.
Nie wiem. Mam chyba jakiś dołek.
Jem raczej tak jak trzeba.
Warzywa,owoce, ryby, chude mięso, nabiał, pełnoziarniste produkty. 
Mimo tego spadku kilogramów wydaje mi się że przy obecnej figurze robie sie jakaś taka napompowana.
W sobotę to wesele, miałam do niego jeszcze nad sobą popracować żeby się ujędrnić bardziej a wyszło tak że ciągle gdzieś pędze, wychodze z pracy po czasie, jestem zmęczona. To wszystko jakos mi sie rozjeżdza, czasami nie mam czasu poćwiczyć i źle się z tym czuje.
W czwartek mam zamiar zrobić dzień ważenia i mierzenia (sądze że juz wszystko powinno mi zejść po okresie) ale nie przypuszczam żebym miała jakieś powalające efekty jeśli chodzi o cm bo ostatnio nic się nie zmienia. :( 
I ten brzuch ciągle jakiś wzdęty, nie wiem o co chodzi.
.....

16 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Jadę po sukienke. Może macie racje że jest całkiem fajna. :)

Edit:

No nie wiem, nie wiem. Jak już ja kupiłam i przyjechałam z nią do domu, założyłam do obcasów to wydaje mi się że wyglądam w niej jakoś "tęgo". Jak to ktoś kiedyś powiedział  "ona jest z tych dużych". 
Mam chyba jeszcze trochę spaczony sposób postrzegania siebie.
Może znajdę do niej jakieś fajne buty i będzie dobrze :)

15 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Zasmuciłam się.
Mam za sobą kilka maratonów po sklepach w poszukiwaniu sukienki i kompletnie nic nie mogę znaleźć. Wszędzie jakieś falbanki, kokardki, koronki, brylanciki. Kompletnie nie mój styl.
 Dzisiaj tylko jedna mi się względnie spodobała ale nie wiem czy nie uwydatnia moich szerokich ramion i czy nie mam do niej za grubych nóg. Wiem że zdjęcia słabe ale tylko takie mogłam zrobić.
Jeszcze mogę przerobić sukienkę którą już mam ( a która jest chyba w rozmiarze 42) tylko teraz muszę jeszcze poszukać krawcowej.
Ajj dziewczyny, jak zaczęłam te sukienki przymierzać to w pewnym momencie przyszło mi do głowy że może wcale nie zmieniłam się aż tak bardzo.
No nic liczę na waszą opinie tej sukienki czy kupić i jaką ewentualnie dobrać do niej biżuterie i buty żeby fajnie to wyglądało.
Wstawiam zdjęcia, i idę biegać.






 Ostatnio wyszłam z domu, zaczęłam biec i o dziwo nie musiałam robić przerwy po 3 czy 4 minutach ale dopiero po jakichś 15, byłam w szoku.
I w ten sposób na 42 minuty mojego biegania było może z 5 minut marszu, byłam dumna jak paw :)

3 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Dzisiaj miała miejsce jedna rzecz która zamieniła cały ten dzień na mega pozytywny.
Mianowicie - w końcu znalazłam dobrego dentystę :)
Ktoś powiedziałby też coś dentystów jest mnóstwo. To prawda jest ich mnóstwo ale znaleźć takiego który nie robi łaski kiedy Cie przyjmuje, albo takiego który nie skasuje jak za zboże to jest sztuka. 
I mi właśnie się udało a stało się to oczywiście dzięki mojemu K , pytał, nasłuchiwał i znalazł, złoty chłopak 

W sobotę i wczoraj jakoś tak wyszło że troszkę popuściłam sobie z jedzeniem, był N.Fish (ale tylko ryba, warzywka i surówki), wczoraj trochę S.Bitsów   (oczywiście pisze się inaczej ;) ) i nawet trochę lodów śmietankowych ale wszystko w okolicach posiłków. Logicznym więc było dla mnie że waga dzisiaj pokaże więcej a tu niespodzianka 0,1 mniej. Szok.

Może to dobry wpływ grejpfruta i wody z cytryną do których ostatnio się przekonałam, może duża ilość warzyw w diecie, może ćwiczenia.
Nie wiem, wiem że bardzo przyjemnie jest rano spojrzeć w lustro i zobaczyć płaski brzuch 

Zaraz idę zrobić BFBM żeby troszkę się zmęczyć. 
Do końca czerwca coraz bliżej ale jeszcze trochę zdziałać.
Jutro może przyjdą hantelki które zamówiłam i dopiero będziemy ćwiczyć.

Jeszcze tylko poszukiwania sukienki przede mną, ale sądzę że będą przyjemniejsze niż do tej pory.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.