To chyba przez tę pogodę, ale normalnie jestem jakaś przymulona i strasznie chce mi się spać. Coś czuję, że jak tylko pouczę się angielskiego to zalegnę na kanapie z pilotem w ręku :) Jakaś masakra.
Dzisiaj się zważyłam i jest o parę dkg mniej, także waga powolutku spada :) Jestem z siebie dumna, bo wczoraj po kolacji, którą zjadłam niestety dość późno, miałam ochotę coś zjeść, ale się nie dałam i omijałam kuchnię szerokim łukiem. Szerokim łukiem omijałam również słodycze, które stały sobie na stole. Ale powiem Wam, że nawet jakoś specjalnie nie kusiły.
Chciałam wyciągnąć moją kumpelę do kina, ale ona jest zbyt leniwa i umawiamy się w knajpce niedaleko na posiadówę. Ona pewnie będzie kusiła jakimś deserem, ale postaram się wypić tylko kawę, ewentualnie jakiś koktajl owocowy, jeżeli będzie. Zobaczymy.
To chyba tyle na dzisiaj. Leniwie i spokojnie.
Trzymajcie się Kochane! Miłego dnia! :)
Śniadanie:
10:00- dwie łyżki sałatki z makaronem, połówka jajka na twardo, dwie kromki ciemnego pieczywa z dwoma liśćmi sałaty, dwoma plastrami polędwicy sopockiej, pomidor + mięta
II Śniadanie:
13:00 - kromka chleba ciemnego z pasztetem i ogórkiem kiszonym + jabłko + zielona herbata
Obiad:
15:30 - kasza jaglana + duszony schab w sosie własnym + 4 łyżki buraczków z jabłkiem
Kolacja:
18: 30 - kawa (z czekoladą)
21:30 - dwie kanapki z ciemnego chleba, plaster pasztetu, pasta z jajek z przecierem pomidorowym, plaster polędwicy sopockiej, dwa ogórki kiszone (dość dużo na tę kolację, ale jak wróciłam to byłam głodna)
Ruch: pół godziny intensywnego spaceru
Płyny: mięta, zielona herbata, czarna herbata, ponad 2 l wody