Dzień dobry, dawno tu nie byłam. Nie chciałam smęcić.
Na szczęście nadeszły lepsze czasy jeżeli chodzi o dbanie o wagę. Zmiana podejścia do odżywiania zaczęła przynosić efekty.
Nie pamiętam czy pisałam ale od jakiegoś czasu moje nawyki żywieniowe zaczęły się zmieniać. Nie wiem czy samoistnie czy to kwestia nawyków - przestało mi smakować mięso, nabiał nigdy nie był moim konikiem. Efektem tego jest to, że praktycznie zupełnie przestawiło mi się na warzywa, owoce, nasiona, rośliny strączkowe. Na początku trochę mi przyświecała idea odkwaszenia organizmu. Codziennie rano wypijam wodę z sokiem z 1/2 cytryny. Do tego rano 0,4 l soku z buraka i jabłka, potem jeszcze w ciągu dnia taką samą pojemność soku z marchewki i selera (soki świeżo wyciskane tzw. jednodniowe). Na a oprócz tego wiadomo - warzywa, trochę owoców (głównie jabłka, grejpfruty), cieciorka, soczewica, kasze, pestki dyni, słonecznika,orzechy itp.
Poza tym w tę moją zmianę wpasowała się Ewa Dąbrowska ze swoją filozofią odżywiania. Nie jestem jeszcze gotowa na jej 10 dniową głodówkę (w sensie przekonana do niej), propagowana przez nią dieta warzywna- owocowa wyszła mi jakość samoistnie - raz na tydzień, dwa zdarza mi się skubnąć jakiś kawałek mięsa czy wędliny.
Całe to odżywianie sprawia, że czuję się po prostu zdecydowanie lepiej. Nie sterczy mi brzuch, nie mam ataków głodu, zahamowałam wzrostową tendencję na wadze. Dobrze czuję się sama ze sobą/.
Najbardziej się cieszę, że nadchodzi lato a więc okres świeżych warzyw i owoców. Już mi leci ślinka na cukinie, bakłażany, fasolkę szparagową...
Rano na wadze 76,2 kg.