Day 2
dieta ciąg dalszy, choć nie wiem czy coś z tego wyjdzie :P
dziś pichce kolacyjkę, cukinie z mięsem indyczmy :P
śniadanie: mleczna kanapka - jogurt naturalny
2 śniadanie: sałatka (pekińska, kukurydza, kapary, papryka) + grahamka + jogurt
obiad: ziemniak + paprykarz z królika + buraczki
kolacja: cukinia nadziana mięsem indyczym
+ ćwiczenia
powrót - dzień 1
no i czas znów wziąć za siebie... tzn. nie przytyłam od czasu schudnięcia 10kg, ale muszę obniżyć wagę... nie dla kogoś, a dla siebie i przez mój sterczący brzuchol... od dziś znowu, może wytrwam
ale i tak jestem dumna, urlop w górach - 6 dni, a w każdy chodziłam po 7-9h po górkach i dałam radę, schudłam 0,5kg, ale w przyszłym roku chcę jechać za granicę w górę na trekking, więc trzeba zrzucić 10-15kg minimum...
biorę się w garść i do dzieła
śniadanie: mleczna kanapka, mini jogurt, kawa
2 śniadanie: surówka Colesław, grahamka, koktajl kiwi ananas
obiad: rosół + surówka i chude mięsko
kolacja: pomidor + grahamka
+ ćwiczenia
dodam dla przypomnienia, że 2 śniadanie jest jakie jest, ale pracuję 8h - od 7-15 i wracam do domu dopiero o 16.00
miłego dnia
jednak są plusy
heh... są plusy :P
zrobiło się ciepło więc z rozmachu wyciągnęłam sandałki wczoraj (chodziłam w baletkach czy jak to się tam zwie), ale powietrza moje paluszki potrzebują :P no i z rozmachu sięgnęłam do szafy poszukać jakichś rybaczek
przyznam, że miałam obawy czy się w nie zapnę, ale jednak moje ulubione wsunęłam na siebie bez rozpinania guzika i zamka, leżą w sam raz :) a drugie, sprzed 2-3 lat do kolana zapnę i są ok, ale nadają się tylko na wypad do sklepu bo przetarte lekko
są 2 pary jeszcze, ale do nich nie wejdę na razie :/ (jedne kupiłam ani razu nie ubrałam rozmiar 44 i tak 3 lata leżą, a drugie są brzydkie, matka kupiła ale tyłek wygląda w nich na 2x większy i sa za jasne)
a i zdecydowałam odrzucić kolację, najwyżej pół kromki w jej ramach, po prostu obiad jedzony o 16-16.30 i kolacja o 18 to złe połączenie
menu na dziś:
śniadanie: rogalik, jogurt ziarno + rodzynki
2 śniadanie: 2 bułeczki : jedna z pasztetem, druga z serem feta (wiem 2 to dużo, ale do 16.30 ma to mi starczyć) + jabłko
obiad: ?
kolacja: brak
połowa tygodnia pracy
jestem jakaś leniwa, dziś środa, a mi się ruszyć nawet nie chce...
wczorajsze popołudnie szybko zleciało, dziś mam zamiar zaś iść na zakupy żywieniowe ;)
no i zaczęłam pisać... znowu... moja głowa wymyśla za dużo rzeczy :P
staram się trzymać dietki, a raczej zdrowej żywności z różnym skutkiem
menu na dziś:
śniadanie: jogurt 0% + rodzynki + 10 mini herbatników (wielkości paznokcia jeden)
2śniadanie: 2 kanapki z pełnoziarnistego z pasztetem z królika (mamy roboty) + jabłko
obiad: pomidorowa z ryżem
kolacja: ?
+ spacer, ćwiczenia
pozdrawiam i miłego dnia ;)
wtoreczek
no i wtorek nastał
wczoraj wreszcie wyjasniłam sprawę z kredytem studenckim i jestem na prostej... mogę spłacać bez obaw o odsetki... a dziś idę do swojego normalnego banku (bo tamto wzięłam w PKO) i kartę kredytową wziąć
i tak na marginesie, nie żebym potrzebowała kredyt, ale większość rzeczy w necie lepiej płacić kartą niż przelewem lub osobiście, a tak zapłacę i na początku miesiąca oddam z powrotem bez odsetek :P
heh.. odwiedziła nas wczoraj ciotula, tzn ja ją widziałam 3minuty bo wychodziła akurat jak ja wróciłam, no ale na stole zastałam 1kg truskawek :D (zawsze coś kupuje np winogron lub inne takie) ale pachniały i smakowały jak polskie choć podobno hiszpańskie, ale ze słońca więc już bez sztuczności... pycha, zjadłam z pół kilo, ale nie jadłam przez to kolacji,
zresztą moje menu nieco się zmieniło wczoraj, zamiast rosołu była pomidorowa z ryżem, a na drugie kawałek piersi kurczaka, ryż i kapusta czerwona
spać mi się chce, walnęłam teraz czystą kawę może coś pomoże... czas wziąć się do pracy
śniadanie: jogurt ziarno, otręby i kilka rodzynek
2śniadanie: sałatka, bułeczka z ziarnami (maleńka), jabłko
obiad: pomidorowa z ryżem (co jeszcze nie wiem)
kolacja: ?
+ ćwiczenia
kusi mnie iść pobiegać, ale pewnie się skończy jak zwykle brakiem chęci...
za wolno....
waga 95kg dziś rano... powoli w dół, za wolno, ale chyba inaczej nie umiem
wczoraj skusiłam sie na placek, ucierany z jabłkami, masą budyniową i polewą czekoladową "Fale dunaju", moje ulubione matka zrobiła i cóż, zjadłam 3 kawałeczki :/
no ale jem w miarę zdrowo, chudo, dziś od rana w miarę dietetycznie ale głodna się robię...
śniadanie: jogurt ziarno + otręby + kilka rodzynek
2 śniadanie: sałatka, jogurt do picia, sok pomidorowy
obiad: mięso duszone z czerwoną kapustą, rosół
kolacja: 2 chrupkie z pomidorem
+ ćwiczenia
książka
pytaliście o książkę?
od kilku lat piszę, głownie po zeszytach, kartkach...
moja pierwsza książka jest w wydawnictwie od roku i czeka na wydanie, a kiedy się doczeka to nie wiem...
druga właśnie kończę pisać, ale z wydania chyba nici... wydawnictwo jedno jest zainteresowane, ale tylko ze współudziałem czyli musiałabym wydać 7-8 tysięcy (50% kosztów) bez przepisywania praw autorskich... tej kasy nie mam, na zadłużenie nie mogę sobie pozwolić, więc póki co nici z wydania książki...
o czym piszę? paranormal, wampiry, fantastyka - czyli to co mój umysł stworzy
i nie idzie jak powinno
wczorajszy dzień nawet jako tako minął...
menu z wczoraj:
śniadanie: bułka z serem
2 śniadanie: 2 kanapki + jogurt ziarno + jabłko
obiad: kapuśniak ( z babcinej kapusty - kwaśny jak nie wiem :) ) + klopsiki z ryżem i buraczkami
kolacja: 1/2 bułki z wędliną drobiową
zer ćwiczeń, nie było gdzie i jak
a dziś jest gorzej...
menu na dziś:
śniadanie: drożdżówka z makiem + kawałek karpatki (kumpela miała wczoraj urodziny i przyniosła do pracy)
2 śniadanie: jogurt + pizza (zbiorowe zamawianie czyli 1 na 4 osoby)
obiad: kapuśniak, klopsiki z ryżem
kolacja: chyba lepiej jak nic nie zjem lub tylko pomarańcza lub jabłko
+ ćwiczenia (trzeba dać sobie kopa w cztery litery....
z pozytywnych rzeczy, wydawnictwo zainteresowane moją książką, ale ze współfinansowaniem i teraz mam dylemat... wpierw muszę wiedzieć ile kasy bym musiała sama wyrzucić na stół, plus jeden, prawa autorskie pozostałyby przy mnie i ja bym decydowała o wszystkim...
poczekamy zobaczymy
miłego dnia
lenia mam
mrówką to ja nie jestem, raczej leniuszkiem i wolę szybko się z czymś uporać by później mieć więcej wolnego.... a niekiedy migam się od pracy jak mogę, w tym wypadku wolałam sama zrobić to niż np. by moja matka pchała ręce w skręcanie, może za rok by skończyła...
co do menu, staram sie niekiedy zrobić coś nowego, ale różnie bywa, jest jakie jest
a to przepis na moje guacamole (2 od góry to z pomidorami)
http://www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/awokado/guacamole/przepis.html
mi wyszło mniej wizualnie pięknie, bo miałam bardzo miękkie i dojrzałe awokado, no i grzanki z bułki z dynią zrobiłam, a resztkę wczoraj z sałatą i papryką zjadłam w pracy
dziś na obiad matka testuje klopsiki w białym sosie, ciekawi mnie jakie wyjdą ( z mielonego indyka)
menu na dziś:
śniadanie: jogurt ziarno, 3krakersy
2 śniadanie: sałatka, bułka z ziarnem, jogurt do picia
obiad: klopsiki z białym sosem + ryż?
kolacja: pomarańcz
+ brzuszki
nowy tydzień
no i nowy tydzień się zaczął, jakiś krótki ten weekend...
waga 95,5
meble poskręcałam, tzn witryna jest do poprawki, ale to ojciec dokręci lepiej te drzwi jak wróci, bo boję się stłuc szybę, no i on musi przywiesić półki,
- tak nie miał mi kto pomóc, brat olał sprawę jak zawsze i się gdzieś szwędał, a ojciec do pracy pojechał na kilka dni... więc sama zrobiłam to
byłam w kinie w sobotę na Avengers - polecam, nie jest to ambitny film, po prostu rozrywka, można się pośmiać i popatrzyć na niezłe ciacha :P
od dziś koniec ze słodyczami (z wyjątkiem lodów), właśnie zjadłam ostatnią krówkę, a wczoraj snickersa... :/
wczorajsza kolacja była pycha: z przepisu z neta quacamole z pomidorami i grzankami (ja zrobiłam z bułek z dyni - jedna dla mnie jedna dla mamy)
menu na dziś:
śniadanie: jogurt ziarno, grahamka, 3 krówki
2 śniadanie: sałatka (resztka quacamole z pomidorami + sałata rzymska i papryka) + 2 kanapki
obiad: leczo z kaszą gryczaną
kolacja: najprawdopodobniej brak
+ ?