Dobry wieczór moi Drodzy :)
Nie zaliczam tego dnia do jakichś cudownych, ale źle też nie było. Tylko jakoś tak strasznie ciężko... W ogóle szczerze powiedziawszy jakiś dziwny miałam nastrój dzisiaj, z Arkiem się posprzeczałam, a potem nie wiedziałam nawet dokładnie o co mi chodziło tak do końca, raz mi jest smutno, raz wesoło... Pewnie hormony mi buzują i tyle w tym temacie.
Rano: Mel B Trening całego ciała
Przekąska: 7 borówek, 3 śliwki
Śniadanie: kawałek mozarelli, mały plasterek masła ze szczypiorkiem (myślałam, że to jakiś serek i zjadłam z rozpędu...), pół pomidora, 2 małe ogórki, kilka małych listków sałaty (z naszego warzywnika)
Przekąska: garść migdałów, kilka śliwek? (już nie pamiętam)
Obiad: krem z kalafiora z ziołami, średnia porcja fasolki szparagowej
Przekąska: 2 garście pestek dyni, kilka śliwek
Kolacja: 2 cukierki (michaszki...), wellness waniliowy z kawą i kakaem
Wieczór: Chodakowska Skalpel
Niby to wszystko wygląda nieźle, ale jakaś taka jestem pełna... Czasami przez wodę ma się takie wrażenie, ale jest to w każdym razie dołujące. Poza tym te owoce dzisiaj... Nie powinnam w I fazie owoców w ogóle jeść. Ale stwierdziłam, że strasznie mnie ciągnie do czegoś spoza diety, więc jeśli już mam coś wsunąć, to niech to będzie owoc.
Poza tym miałam nadzieję, że mi łatwiej ten Skalpel pójdzie. A szczerze mówiąc przypomniałam sobie, że sama Chodakowska na swoim fanpage'u na facebooku mówiła o tym, że czasami podczas jej treningów się mdleje, bo w pewnym momencie dziwnie się poczułam. Poczułam tak jakby mrowienie na całej twarzy, uszy mi się zatkały i jakoś tak zakręciło w głowie troszeczkę... To chyba naprawdę jakiś nieciekawy moment cyklu.
Poza tym zaczynam coraz bardziej niecierpliwie wyczekiwać efektów. Najbardziej boję się tego, że waga mi teraz stanie na tych 57. Chociaż to jest całkiem możliwe, bo ta waga jest taką przejściową dla mnie zawsze. Jak jestem poniżej niej, jest super, jak powyżej to bardzo kiepsko. Tylko niby wymiary mam dobre, a naprawdę nie widzę, żeby te uda mi się wyszczuplały... Ja naprawdę nie chcę ich mieć jakichś super muskularnych, tylko smukłe!
Chociaż chyba to jest właśnie ta pułapka, że dużo kobiet podobno nie chce ćwiczyć treningów siłowych, bo właśnie uważa tak jak ja, a treningi cardio nie spalają za dużo kalorii a nawet w dłuższej perspektywie mogą sprawiać odkładanie tłuszczu. Oczywiście nie chcę nikogo straszyć, poczytajcie same, ja się tak do końca nie znam. Piszę to co zrozumiałam z artykułów i mogłam coś źle załapać, jak macie jakieś źródła wiedzy w tym temacie, piszcie! Ja czytałam o tym na stronie www.potreningu.pl
Ja w każdym razie na razie zamierzam zaufać Chodakowskiej i jej ćwiczeniom, przynajmniej przez sierpień. Przynajmniej do września. Będzie mnie to naprawdę dużo kosztowało. Właściwie każdego dnia będę przezwyciężać własne lenistwo, bo to są naprawdę ciężkie treningi jak dla mnie. Ale kto powiedział, że będzie łatwo...
Za 12 dni jadę na urodziny do przyjaciółki (jej chłopak, który jest przyjacielem mojego chłopaka ma urodziny), i chciałabym wtedy ważyć 55-56. Byłoby super... Chociaż 56. Zresztą już 57 to jest u mnie dobra waga. Byle w dół!
Życzę Wam sukcesów.
Pa! Bądźcie dzielne! WARTO! :)
PS Przepraszam, że tak mało wchodzę na Wasze Pamiętniki, postaram się to nadrobić jutro, bo dzisiaj nie mam już kompletnie na nic siły, tak się dziwnie czuję, że szkoda gadać.
EDIT: tu jest ten artykuł o którym mówię, o treningu cardio i siłowym: http://potreningu.pl/kobieta/artykuly/2574/efektywny-trening-silowy-kobiet--fakty-i-mity