Jestem GRUBA...
Nie mogę wytrzymać już sama ze sobą.
Nie mogę patrzeć na siebie w lustrze.
Łamie zakaz lekarza i od jutra zaczynam intensywne treningi i walkę o siebie.
Mam nadzieję, że dostanę od Was wsparcie i nie poddam się przed końcem I etapu.
Opisze w skrócie jakie są plany.
Moje odchudzanie podzieliłam na IV etapy.
I etap: Miał być wrześniowy ale już nie mogę wytrzymać i będzie sierpniowo-wrześniowy. Plan jest ambitny bo zamierzam w nim wiele zmienić. Zacznę na pewno od zmiany jedzenia. Porcję będą mniejsze, bardziej urozmaicone i wzbogacone o białko. Nie jestem wielbicielką mleka,jogurtów, kefirów, maślanek i wszystkiego co z tym związane więc postawiłam na gotowy koktajl białkowy. Pewnie poszłam na łatwiznę ale jeśli to się nie sprawdzi to kolejny etap nie uwzględni tego wariantu. Ale również dietę postanowiłam wzbogacić o brązowy ryż, pełnoziarnisty makaron i chleb ciemny który nie będę ukrywać ale mi nie bardzo smakuje. Warzywa zamierzam jeść 3 razy dziennie a owoc raz ale tylko do południa. Postanowiłam również ruszyć tyłek z kanapy i zacząć intensywne ćwiczenia. Moja kondycja jest raczej w opłakanym stanie ale małymi kroczkami do przodu. Zrobiłam sobie tabelkę w której wypisałam ćwiczenia, ilość i czas jaki będę je robić. Wybrałam na ten etap następujące ćwiczenia:
- rower - 60 minut dziennie
- brzuszki - zaczynam od 30 a skończę na 150 powtórzeniach
- hantelki - od 10 do 20 powtórzeń
- sztanga na piersi - od 10 do 35 powtórzeń
- twister - zacznę od 10 minut
- nożyce poziome i pionowe - od 50 do 175 powtórzeń
- ABS Mel B i 8 minutówki
- tenis stołowy - minimum 30 min dziennie
Przez 36 dni będę walczyła ze swoimi słabościami, lenistwem i zachciankami. przez cały ten czas będę się ważyła raz na tydzień i zrobię pomiary ciała na początku walki i po I etapie sprawdzając mój wysiłek, który zrobię.
Każdy kolejny etap będę planowała z końcem poprzedniego i na pewno Was o nim poinformuje i zapytam co myślicie.
Jestem pełna motywacji bo ze mną zaczyna walkę również mój mąż.
Razem zawsze raźniej!
Trzymajcie za nas kciuki.
Jutro zrobię pomiary i się zważę.
BĘDĘ KIEDYŚ PIĘKNA...