Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jeszcze nie ma wiosny ale ja już myślę o letnich upałach a co za tym idzie bardziej skąpych ciuszkach i tu niestety pojawia sie problem, na plaży czy w obcisłej bluzce nie ukryje nadprogramowych wałeczków i niezbyt płaskiego brzuszka, żeby tego było mało od pewnego czasu regularnie jem w fast foodach co pogorszyło całą sytuację i już jakiś czas temu patrząc w lustro stwierdziłam, że jest mnie chyba coraz więcej ale niestety nie pomyślałam o diecie czy ćwiczeniach dopóki mój szczery do bólu facet powiedział to drastyczne zdanie "chyba Ci się ostatnio trochę przytyło". Najgorsze jest to, że ma rację i nawet nie miałam odwagi zaprzeczyć, bo dobrze zna moje nawyki żywieniowe. Kocham jeść i spać, zdecydowanie brakuje mi ruchu. Czas to zmienić ale potrzebuję motywacji, dlatego tu jestem :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 30235
Komentarzy: 284
Założony: 6 marca 2013
Ostatni wpis: 29 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nydrea

kobieta, 31 lat, Łódź

170 cm, 58.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

5 lipca 2014 , Komentarze (2)

Chyba trochę wczoraj przesadziłam z ćwiczeniami... nie moge sie ruszać :D chodzę jak kaleka, boli mnie dosłownie wszystko a tak mi sie dobrze ćwiczyło :PP Dzisiaj nie wiem czy dam radę poćwiczyć, marzę jedynie o rozciąganiu. Dobrze że w pracy zwolnili mnie wcześniej to mogę dłużej poleniuchować (slonce)

nikt nie mówił, że będzie łatwo i przyjemnie :) 

4 lipca 2014 , Komentarze (1)

Dziś mnie wzięło na metamorfozę życia i postanowiłam poćwiczyć nawet ;p a nie ćwiczyłam ... oj długo, tak więc obawiam się o to jak wstanę jutro z łóżka, bo już dzisiaj nogi mnie bolą. Ale tylko nogi a zrobiłam przecież milion ćwiczeń na brzuch i nic nie czuć, hm. Przez dwadzieścia dni będę ćwiczyć i zobaczymy z jakim skutkiem. Waga mi się obraziła (za pomocą rozładowanych baterii) ale na szczęście mogłam się zmierzyć. Następne pomiary za 20 dni :)) Nie mam do zrzucenia dużo, jakieś 4 kg tylko ale im mniej tym trudniej mi wytrwać w postanowieniach. 

Jutro do pracy ;( koniec obijania się 

Poza tym to nic się nie dzieje... spokój. Dziwnie, bo zawsze w takich sytuacjach obawiam się BOMBY (bomba), która rozwieje mój upragniony spokój. 

A no i powiem Wam szczerze, że zaczęła mi doskwierać samotność. Ale na to już nie mam wpływu. Wakacje rok temu wyglądały zupełnie inaczej, rozkwitałam, byłam zakochana, schudłam dużo ale też miałam motywację większą a teraz... za dużo wspominam, to już tyle czasu od rozstania z M a ja cały czas tęsknię, głupia. </3

Dobrej nocki (noc)

29 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Szybko zleciały mi wolne dni, jeszcze tylko jutro i od wtorku do pracy. Problemy finansowe nadal wiszą nade mną jak zmora ale postanowiłam się nie załamywać. 

Całkiem niedawno przeżywałam koszmar związany z nieudaną koloryzacją włosów ;)

Miałam bardzo ciemny brąz a zamarzył mi się blond, długo by opowiadać ile razy kładłam rozjaśniacz i jak bardzo zniszczyłam włosy ale efekt był opłakany - żółty kurczak. TOTALNIE żółty kurczak. Już miałam lecieć do sklepu po brązową farbę, obojętnie jaką byle nie mieć kurczaka ale z natury jestem uparta i poczekałam trochę aż włosy odpoczną i zapisałam się do fryzjera. W międzyczasie robiłam płukanki i inne pierdoły by choć troche poprawić kolor włosów ale w pracy mnie nie oszczędzali, na każdym kroku słyszałam "co ty z sobą zrobiłaś" byłam bliska płaczu, serio. Nie wychodziłam z domu na miasto, bo się wstydziłam. Na szczęście fryzjerka uratowała mi życie. Nie chciała położyć żadnej farby, bo stwierdziła że wyjdą mi zielone włosy. Zrobiła mi tylko pasemka i ścieła... dużo niestety ale za głupotę trzeba płacić, efekt końcowy był mega zadowalający i utrzymuje się do dziś. W pracy nadal niektórzy utrzymują, że w ciemnych mi lepiej a innym się bardzo podoba. Cóż, ja się czuję dobrze teraz w tym kolorze. Jeszcze tylko zrzucę oponkę z brzucha, opale się delikatnie i będzie miodzio :) 

Kiedyś:


I teraz:

mamusia powiedziała, że ładnemu we wszystkim ładnie (kochana) ale i tak dała mi odczuć, że wolała mnie w ciemnych. Ja się nad tym teraz nie zastanawiam, zostanę przy blondzie na jakiś czas nie zamierzam się przejmować kobitkami z pracy. Przyjaciele w szoku, nie moga się przyzwyczaić i ja też na początku jak patrzyłam w lustro to było jakoś... inaczej ;p 

Faktem jest, że dużo stresu mnie kosztowało to rozjaśnianie i niemalże doprowadziło mnie do płaczu. Na szczęście trafiłam na dobrą fryzjerkę, która wiedziała co robi. A z opowiadań koleżanek nie każda miała tyle szczęścia. No i zauważyłam też, że każda miała za sobą jakąś nieudaną koloryzacje i przy okazji mi opowiadały te historie. Obśmiałyśmy się zacnie choć wtedy im do śmiechu nie było. No cóż ja też sie będę z tego śmiać za jakiś czas :)) 


Jak macie jakąś ciekawą anegdotkę odnośnie farbowania z waszego doświadczenia życiowego to śmiało, podzielimy się doświadczeniami :) 

Serdecznie wszystkich pozdrawiam, chudzinki :* do juterka 

27 czerwca 2014 , Skomentuj

hejka

Ciągle jestem zabiegana, dawno mnie tu nie było. Teraz mam kilka dni wolnego i postanowiłam zadbać o siebie, zacząć zmianę nie tylko zewnętrzną ale tez wewnętrzną. Jednym słowem jestem zbyt nerwowa, roztrzęsiona, problemy spadają masowo ostatnio na mnie, jak się skończy jeden to dwa następne już się czają za rogiem co wydaje się niemożliwe przy moim trybie życia typu "praca-dom-sen-praca". A jednak, finansowo leżę i kwiczę a przecież cały czas, niedziele i święta również, jestem w pracy. A nie zapowiada się lepiej, wręcz przeciwnie, dostałam jakieś pisemko, że mój dziadek, który zmarł 5 lat temu nie zdążył spłacić kredytu i teraz dług przechodzi na mnie. ŚWIETNIE. Szkoła z której zrezygnowałam w maju domaga się opłaty za czesne i jakieś inne tam pierdoły, czyli sumując wychodzi połowa mojej wypłaty, jak tak dalej pójdzie to nie będę miała na rachunki o życiu już nie wspominając. Dorzućmy do tego moje nadal złamane serce i depresja gotowa. Płakałam strasznie ale zdałam sobie sprawę, że jestem bezradna. Postaram się stawić temu wszystkiemu czoła i wyjść z twarzą... i super figurą :) Od jutra zaczynam ćwiczyć i bardziej uważać na to, co jem a przede wszystkim ILE jem. Dopadło mnie jakieś małe przeziębienie a ja zawsze przed chorobą wchłaniam jedzenie jak gąbka. Oj będą zakwasy, dawno nie ćwiczyłam. Padam na twarz, do jutra :)

3 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Dzisiaj kolejny, ciężki dzień w pracy. Wróciłam do domu zła na cały świat, moje zachowanie było żenujące, krzyki, wrzaski o nic tak naprawdę ale tłumaczyłam sobie to jak zwykle - @. Pod koniec dnia jak zbierałam sie do spania czułam, że w środku jestem na maksa roztrzęsiona i zrobiło mi się mega smutno. Potem już było tylko gorzej, zalałam się łzami i nie potrafiłam znaleźć na ten stan odpowiedniej wymówki. Jedyne co mi przyszło do głowy to zmęczenie, bardziej psychiczne niż fizyczne ale mega wielkie zmęczenie życiem. Każdego dnia pracuję na najwyższych obrotach w stresie pod mega presją i gdzieś te emocje uwolnić się musiały. Z drugiej strony jestem pracoholiczką. Jak mam wolny dzień to nie potrafię go zorganizować, wolę iść do pracy, siedzę tam czasem 11, 12 godzin , nie mam czasu myśleć o głupotach i przede wszystkim nie mam czasu na podjadanie słodkości ( ostatnio mnie wzięło na czekoladę). 

Ale koniec z podjadaniem, trzeba w końcu schudnąć, samo się nie zrobi. 

do wypłaty 6 dni, planuję zakupy ale chiałabym być kg lżejsza do 10. 

Zorganizowałam tydzień bez słodyczy u mnie w domu. oprócz małego loda to nie zjadłam innych słodkości i jestem z siebie zadowolona. 

No to co, nie rozpisuję się, bo oczy mi się zamykają 

Do jutra załogo ! :) 

16 maja 2014 , Komentarze (2)

Dawno mnie nie było, mojej ostatniej wizycie tutaj nie towarzyszył najlepszy humor, pełna byłam pretensji do siebie i w ogóle było słabo. Teraz widzę światełko w tunelu, mam wsparcie bliskich oprócz mamy, która nie rozumie moich wyborów. Ale nic, tata i przyjaciele są jak najbardziej za mną i trzymają kciuki. Ja porywam się z motyką na słońce ale to przecież do takich ludzi świat należy. :)) Przestałam się tak bardzo skupiać na swojej wadze, stwierdziłam że teraz mam na głowie ważniejsze sprawy. Moje plany ścisle wiążą się z pieniędzmi, musze pracować, dużo, już nie chcą mi dawać nadgodzin, bo w tym miesiącu mam dokładnie 171 h, więcej nie mogę raczej, bo mam 3/4 etatu. Wykorzystałam moment kiedy brakuje ludzi do pracy i bywało, że siedziałam tam po 12 h. A to duże poświęcenie z mojej strony, bo nienawidzę tej roboty. Codziennie jak jade do pracy myślę o tym, co sobie zaplanowałam i ta świadomość, że potrzebuję tych pieniędzy pozwala mi lepiej znieść każdy dzień. 

A moje plany na najbliższe miesiące to, zapisać się na prawko (jak nie teraz to kiedy?) i chce od października zostać studentką :) oczywiście zaoczną, co kosztuje ale obliczyłam, że pracując tak jak teraz dam radę finansowo. Nawet nie chcę myśleć co będzie jak stracę pracę. 

I tak sobie żyję tymi planami teraz, o odchudzaniu zapomniałam prawie ale kilogram zleciał sam z siebie :D To chyba przez pracę, nie ma czasu na jedzenie i w ruchu ciągle. No i wczoraj biegałam sobie ale bardziej dlatego, że tęskniłam za tym stanem po porządnym wysiłku a nie dla utraty kg. 

Dziś wieczorem też zakładam słuchawki na uszy i heja. Jutro na 8 do 18 muszę się psychicznie przygotować.  

27 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

witajcie,  

mialam okazje dzisiaj stanac twarza w twarz z moim problemem, ale w ostatniej chwili sie wycofalam pogarszajac swoja i tak juz beznadziejna sytuacje. Jestem na siebie mega wsciekla. No nic czasu nie cofne mimo wielkich checi a znowu zeby wypic piwo ktore nawazylam brakuje mi odwagi. Za glupote trzeba placic

Co do diety to waga stoi jak dotad w miejscu, co mnie zaskoczylo po tych obzarstwach moich. Jak juz uporzadkuje swoje sprawy to zaczne skupiac sie na spalaniu oponek i innych przykrosci .  Teraz to tylko stres i obzarstwo z tym ze to drugie juz kontroluje. Mykam spac, wpis na szybko z tel dlatego taki dziwny bez polskich znakow. A co tam, nie chce mi sie dbac o takie szczegoly ze wzgledu na pore przede wszystkim

Dobranoc buziole mua <3

23 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

W głowie mam plan, teraz trzeba tylko wprowadzić to w życie. Wszystko wymaga czasu a ten leci tak szybko. Dokładnie miesiąc temu rozmyślałam nad tym co mogę zrobić żeby walczyć o wymarzoną sylwetkę, cholera, MIESIĄC ! Zleciało jak jeden dzień a gdybym wtedy się zabrała za siebie juz bym widziała pierwsze efekty. Ale nic, nadrobimy. Największą dawkę motywacji znajduję tutaj :) Dlatego będę zaglądać codziennie. Nie poddajemy się !!! Dzięki za wszystko :) 



21 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Dzień dobry :)

Dzień pierwszy "pilnowania się", jestem już dużą dziewczynką nie mogę tak jeść bez opamiętania. Zjadłam śniadanko o 8, drugie śniadanie przewidziałam o 11 ale już od 10 mnie tak ssie z glodu... przyzwyczaiłam organizm, że ciągle coś podjadam i teraz się buntuje. 

Wytrzymam :)

Wczoraj też wytrzymałam i nie zjadłam już nic wieczorem, ale miałam kryzys, otworzyłam lodówkę i już wyciągałam rękę po sałatkę, nagle powiedziałam sobie "co Ty robisz?!" i wkurzona zamknęłam lodówkę i poszłam spać. Obraziłam się sama na siebie :D 

Idę dalej walczyć z głodzillą, miłego !



20 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Kochani, święta, pełno jedzenia, a ja ciągle głodna. Nie mam siły z tym walczyć i po prostu się poddaje. To ile ostatnio jem przyprawia mnie o zawrót głowy. Ale dzisiaj postanowiłam, że chociaż na spacer pójdę długi, i piję dużo wody bo ostatnio to nawet 0,5 l nie wypijałam. Jak jestem w pracy to jem malutko, bo nie ma czasu a jak tylko siedzę w domu to jem na okrągło. A waga rośnie, rośnie, rośnie... Dzisiaj postaram się dokonać niemożliwego, mianowicie nie jem kolacji. Tak, w moim przypadku to graniczy z cudem. Ze śniadania to ja mogę zrezygnować bez problemu ale kolacja to dla mnie najprzyjemniejszy i obowiązkowy posiłek. Zawsze na wieczór mam największy apetyt. Chciałabym schudnąć 4 kg w 6 tygodni, pikuś, mogłoby się wydawać ale u mnie waga spada opornie :( z tym, że jak nie teraz to kiedy ? 

Uwielbiam jeść, nieopisaną przyjemność mi to sprawia, czasem wydaje mi się że jestem uzależniona od jedzenia ale nic, postaram się jakoś to zwalczyć 

Jeść mniej, to dieta dla mnie idealna. Wszyscy mówią, że wyglądam dobrze i ja nie zaprzeczam :p ale chciałabym się również czuć dobrze. Dobra spadam na spacerek, już drugi taki dłuższy dzisiaj, mój piesek jest zachwycony. 

Wesołych ! 

:D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.