Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Na imię mam Klaudia, lat 19 i jestem z Rzeszowa :) Założyłam tutaj konto ponieważ fajnie jest dzielić się swoimi sukcesami i porażkami, można się nawzajem motywować, wklejać zdjęcia i śledzić własne i czyjeś postępy :) Razem zawsze raźniej :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12736
Komentarzy: 134
Założony: 6 stycznia 2014
Ostatni wpis: 9 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
klaudyna226

kobieta, 30 lat, Rzeszów

169 cm, 62.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 grudnia 2014 , Komentarze (3)

Wlasnie wrocilam z aerobiku, godzina cwiczen na tych pompowanych duzych pilkach, bylo extra, choc trenerka dolaczyla hantelki na ramiona, i mimo ze tylko po 1 kg kazdy, rece mi odpadaja :D Pozniej 20 miut biegu tylko, juz bylam tak zmeczona, bo przez 5 godzin pracy (empik) rozkladalismy towar, liczylismy, naklejalismy naklejki itp. , potem ta godzina aerobiku i bieg:)

Fajnie, od 28 listopada do 5 stycznia mam do przepracowania prawie 240 godzin w empiku, raz w jednym sklepie raz w drugim, za smiesznie male pieniadze. Ok, juz lepsze takie niz zadne, jeszcze patrzac na Polske, w dodatku podkarpacie, to 7 zl za godzine - dosc znosnie. Jutro siedze od 10 do 21, pozniej na szczescie po 5-6 godzin, a 16,17,18,19,20 grudzien - 10:00 do 21:00  (szloch) cwiczenia w te dni - wybaczcie mi ;( 

Ooo, pare dni temu kupilam sobie dziennik "rok z Ewa Chodakowska"  i sie okazalo ze jest super ! Nie bylam przekonana do Ewki, moze dlatego ze wiekszosc moich znajomych strasznie po niej jezdzi, ze brzydka, ze juz slawna itp itd, a nigdy z nia nie cwiczyli ani nawet nie rozmawiali, wiec nie wiem skad ten gniew. Kupilam, pocwiczylam, przegladnelam jej filmiki i dziewczyna naprawde sie stara pomoc kobietom, ma swietne cwiczenia, potrafi zmotywowac i jest przesympatyczna. Moze jej figura mi sie nie marzy, jest zbyt umiesniona jak na moj gust ale odwalila kawal dobrej roboty. Prowadze dziennik od 1 grudnia, jest swietny, duzo motywacji :)

Ok, tak sie rozpisalam... dodam fotke, ale dopiero w styczniu, zeby bylo widac pierwsze efekty:) Pozdrawiam serdecznie:*

24 listopada 2014 , Komentarze (4)

Tak sobie siedze i sie nudzę, więc postanowiłam wrzucić sklejkę zdjęć, jak się zmieniłam w ciągu paru miesięcy. Jak dla mnie to jest straszne co jedzenie potrafi zrobić z człowiekiem, i to w dość niedużym czasie. Wystarczy że zje się trochę więcej, i już się odłoży...

Przez ostatnie 1,5 tygodnia szło mi całkiem nieźle. Wyznaczyłam sobie dzienną dawkę kalorii - 1600 i starałam sie tyle spożywać, ale nie wychodziło, średnia dawka - ok. 1200. Za mało, ale po prostu nie wiem, i nie chce mi się przyrządzać nie wiadomo jakich posiłków, więc śniadanie - mleko z płatkami, 2 śniadanie jabłko, obiad torebka ryżu z kurczakiem a kolacja grahamka z ogórkiem. Prosto, łatwo, ale mało. No cóż ;) No i oczywiście siłownia ! 

Ale przez sobotę, niedzielę i dzisiaj, dzienna dawka przekraczała chyba 4 tys kalorii (smiech) Byłam ciekawa ile mogłam przytyć przez weekend. No, 1,5 kilo w górę, ale wymiary te same. Wniosek ? Zatrzymana woda w organizmie. Tydzień-dwa, i zejdę nawet 2x tyle. 

Nawet wypisałam sobie na kartce "wyzwanie do świąt", dni (trzymanie diety i ćwiczenia) i codziennie będe skreślać. Zawsze takie skreślanie co wieczór pomagało mi trzymać się wyzwania, a po miesiącu-dwóch, jak widziałam kolosalne efekty, nie musiałam skreślać, wtedy wszedł nawyk i dietka ładnie szła :) 

Jeszcze jedna sprawa, od ponad miesiąca ćwiczę pupę z obciążeniem, i tak się super uniosła, że aż w szoku jestem :D Nie mam zdjęcia, ale chłopak mi ostatnio zrobił i aż się zdziwiłam, że mogą być aż takie efekty :D Jeszcze tylko spalić troszkę tłuszczyku z niej i będzie idealna <3

Oki, wstawiam tą fotkę, i do marca, dąże do tej figury po lewej. Tęsknię za nią :(

Nawet te same spodnie ;) Jeszcze kilka fotek z tamtego okresu :

A to moje marzenie :D ...

Ide spełniac swoje marzenia !!! :D

Zdam relacje za miesiąc jak mi idzie, czołem ! :*

17 listopada 2014 , Skomentuj

Czy to mozliwe zeby w dwa tygodnie przytyc 4 kg, a w tydzien schudnac 3,30 kg ? :D Chyba u mnie tak, bo mam porzadna nowa wage i raczej nie klamie ... ;) ale sie ciesze, to oczywiste !

Co prawda niszcze swoj organizm "dieta" DO ok. 1200 kcal, powinnam 1600, raz zjem 1100, raz 1300, ale nie mam ostatnio czasu na porzadniejsze posilki a po drugie to co jem teraz mi wystarcza w zupelnosci. Musialabym dodatkowo cala czekolade zjesc zeby wyrownac... A moze zle licze gramature jedzenia ? Tez mozliwe, musze sobie kupic wage kuchenna :) 

Wszedzie polecialo po 1-2 cm (kiedys po tygodniu zlecialo mi ok 3-4) ale sie nie przejmuje, tak nawet powinno byc, ja po prostu do sylwestra ustalilam sobie pewien cel, i bede sie martwic dopiero 31 grudnia :)) 

Moje wymiary teraz : 170 cm, 62,8 kg, 89-67-99.   A chcialabym : 57kg, 89-62-93 :)

Pozdrawiam:)

10 listopada 2014 , Komentarze (2)

Zawaliłam po całości. Już było tak dobrze ale oczywiście musiała mnie dopaść słaba wola i prosze - przytyłam w 2 tygodnie 4 kilo !!! Uwierzycie, 2 TYGODNIE 4 KILO !! Tak sie wkurwiłam, myślałam że wage rozwale !!  Tak, jadłam troche więcej, zdarzyły sie słodycze i fast foody, ale aż tak... I wale już "zdrowe odżywianie" , jakieś sałateczki duperele. Teraz w tej chwili jem sam ryż z parówką. Na śniadanie mleko z płatkami a kolacja zwykła sama sucha bułka grahamka. I schudnę. 

Dodam fotę. Może nie widać aż tak tych kilogramów, ale chujowo się czuje i mam zły humor.

24 października 2014 , Komentarze (1)

Hej ! Wracam do Vitalii :) Oj, przez ten czas co nie pisalam duzo sie dzialo, bylam w Holandii na gruszkah miesiac, potem u rodziny za Warszawa, u babci, u chlopaka, byly 2 wesela... Ale ze zdrowym odzywianiem bylo juz gorzej. Przestalam chodzic na silownie, zaczelo sie lato, imprezy, wyjscia do pubow itp itd, no i mi sie znow przytylo. Moze nie efekt jojo, bo przytylo mi sie niewiele ale tylko i wylacznie za sprawa pochlanianych slodyczy i fast foodow. A wiadomo ze po takich rzeczach sie tyje, no niestety. Wiec, od czerwca do polowy pazdziernika CODZIENNIE mialam cheat daye, a teraz nadszedl czas pozbycia sie ich skutkow. Jestem typowa gruszka wiec z talia nie mam problemow ale  oczywiscie biodra i uda sie powiekszyly. Wszyscy mowia ze to super kobiece, ale juz sie nie mieszcze w moje ulubione spodnie, a wydalam troche kay wiec szkoda zeby lezaly. No i lepiej sie bede czula :)

Zapisalam sie 2 tygodnie temu z chlopakiem na silownie, swietna motywacja bo chodzimy razem i razem cwiczymy od czasu do czasu, z jedna roznica - od robi mase i je to co mu sie napatoczy w rece, a ja, niestety, unikam juz slodyczy i niezdrowych rzeczy. Ale to w sumie i dobrze, zrobilam bilans i wyszlo mi po pierwsze, za duzo mi szlo pieniedzy na te swoje zachcianki, a po drugie, nie chce sie robic coraz wieksza, chcialabym powrocic do figury sprzed paru miesiecy, ladnie wtedy zeszczuplalam. 

Ostatnie 4 dni  zrobilam sobie cheat dayowe, wesele, potem odwiedziny u babci, wic nie chcialam sobie zalowac, zdrowo jem od 2 tygodni i te 4 dni mi krzywdy nie zrobily. Nastepny upust dam sobie 7 listopada, mam wtedy urodziny i zamierzam wypic duzo alkoholu (20 urodziny) :D oraz upiec tort i oczywiscie sprobowac swojego wypieku ;) A pozniej to juz na swieta Bozego Narodzenia, bo nie wyobrazam sobie siedziec przy stole i z scisnietym zoladkiem patrzec jak inni zajadaja sie pysznosciami.

Nastepnym razem moze wkleje swoje aktualne zdjecie :) Ide poczytac Wasze pamietniki, dobranoc :)

2 sierpnia 2014 , Skomentuj

Hej laski ! Pewnie większość z Was, które zaczęły w styczniu, jak ja, dobrnęły do celu, miały silną wolę i ćwiczyły do upadłego. Ja niestety się poddałam. Najlepiej wyglądałam w kwietniu, chociaż rodzina i znajomi twierdzili że jest tragicznie i za chudo. Nawet trener na siłowni stwierdził że kilogram w górę by mi nie zaszkodził, a pomógł. No to wzięłam sobie te rady do serca i zaczęłam jeść. Więcej i tłuściej. Raz były treningi i przez tydzień mało jadłam, żeby przez 2 następne folgować. Potem znowu załamanie że przytyję i tydzień "diety". A potem twierdziłam że mam to w d*** , kocham jeść i będe, a to jak wyglądam to moja sprawa i nie muszę się katować dla innych, gdzie piją, palą, jedzą chipsy a ja się patrze, głodna, zła, bo oni jedzą na mieście kebaba, a na mnie w domu czeka grahamka z pomidorem...

Do lata jakoś wytrzymałam, ale przyszło lato i są imprezy. Fakt, niektóre kobiety mają tak silną wolę, że nawet w lato sobie nie folgują, bo szkoda im figury. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak im zazdroszczę ! Ludzie ze mnie się śmieją, jak odmawiam piwa czy czekolady, bo mówię że dbam o linię. No tak, bo żeby ją utrzymać, to właśnie tego odmawiam ! A oni "przecież jesteś chuda!" A ja na to "Jestem, bo nie żrem tego syfu!". Ale w końcu nadchodzi taki moment, że patrzysz na tego kebaba i sobie myślisz... Boże...życie jest takie krótkie, są wakacje, znajomi Ci robią smaka, i jesz.

Patrzę na przyjaciółkę, która mimo że ma chudziutkie nóżki, ma sporo brzuszka, ale się tym kompletnie nie przejmuje. Je wszystko co jej wpadnie w ręce, podoba się sobie, ma kochającego chłopaka, tak kochającego że najchętniej by ją w klatce zamknął ! Ludzie ją uwielbiają, jest duszą towarzystwa... I wtedy sobie myśle..Kurcze, ludzie faktycznie nie patrzą na wygląd, tylko jaki masz charakter ! OK, jak się już waży 100 kg to nawet dla zdrowia powinno się zadbać o formę, ale pare kilo nadwagi czasem dodaje uroku :D

Okej, koniec paplania. Jednak obudziło się we mnie coś w rodzaju walki, że w sumie... Z jednej strony te chrupki serowe które uwielbiam, czekoladki i kebabiki są pyszne, pochłaniam je kilogramami, ale z drugiej, jak się już oczywiście najem, stwierdzam : ale po co mi to było ? Najadłam się i co ? Eh... A te dzinsowe spodenki już na mnie nie wejdą wiecie ? Tak się w kwietniu cieszyłam że wchodzą idealnie, bez "striptizu" na środku pokoju. A teraz ? Przez biodra nie wejdą. No i własnie, z jednej strony mam to w nosie, bo już nie chodzi mi o ludzi, ale choćby o Łukasza, podobam mu się bardziej, jak jestem "większa". Ale z drugiej, czemu mam nie wyglądać jak te laski z fotek z zszywek.pl czy innych stronek ? ;> Bo tak szczerze..to lubie cwiczyć i interesuję się zdrowym odżywianiem i sportem :)

I wpadliśmy z chłopakiem na pomysł, że od października zapisujemy się na siłownię, dla samej przyjemności i zdrowia, kupujemy sobie odżywki białkowe, rezygnujemy ze słodyczy i śmieciowego jedzenia, i chcemy zobaczyć, jak będziemy wyglądać za rok :)

No i widzicie, nasuwa się jeden wniosek : Jestem kompletnie niezdecydowana. Bo i chciałabym jeść te słodkości, i je jem, i mam to w nosie. A na drugi dzień przeglądam się w lustrze i stwierdzam "Koniec z tym, zaczynam ćwiczyć", jednak kolejnego dnia, już mi przechodzi. Najlepiej by było jakbyśmy W OGÓLE nie tyli. Byłoby super ! 

Więc, mam jak na razie przez sierpień spokój. Bo i tak jadę do dziadka, tam czekają na mnie zawsze takie rarytasy, że nie da się nie jeść ! Potem do ciotki koło Warszawy, tam z kolei picie ze znajomymi i kuzynami. Ale na szczęście, mam kochanego chłopaka, dla którego sport i wygląd też jest ważny, więc jak pójdziemy razem na siłownię, a może i zamieszkamy razem ? Będzie nam łatwiej, wciągnie nas ten tryb życia i po zobaczeniu efektów rok później, odechce nam się tego śmieciowego żarcia ? Z natury jestem ciekawska, więc najchętniej już bym chciała się zobaczyć za rok :)

Na razie kończę z Vitalią, w końcu to jest portal dla odchudzających się, a ja tutaj tylko zaśmiecam pamiętniki swoim niezdecydowaniem i głupotą. Będe Was i tak odwiedzać, a pierwsze efekty udostępnię kochane za pół roku :)

26 lipca 2014 , Komentarze (3)

Jest mi smutno :(

Właśnie wróciliśmy z Zakopanego i nie mogę sobie znaleźć miejsca... Mimo ulew, jestem strasznie pozytywnie zadowolona z wyjazdu, cholernie pozytywnie zmęczona wspinaczkami i cholernie mi teraz źle. Bo chce wracać !! Wkręciło mnie to wspinanie się na szczyty, to zmęczenie, ten ból nóg i pośladków, to pragnienie i ta radość jak już człowiek zdobył ten szczyt... Zaliczyłam Morskie Oko i Giewont, no i pare innych mniejszych górek, bo pogody nie było. Ale za rok, albo nie wiem kiedy... Zdobęde Kościelec i RYSY !! 

PS. Obliczyłam mniej więcej spalone kalorie przy wejściu i wyjściu z Giewontu, wyszło ok. 3.000 kcal :D Nie wiem czy ten kalkulator wiarygodnie obliczył, ale może i tyle ? 

I ciekawi byliśmy ile spaliliśmy, idąc nad morskie oko 9 km, w tym ok godzina po schodach kamiennych, potem nad czarny staw, 1 h wejście dosyć hard... potem 1 h zejście też było ciężko bo mokro, a potem znowu 9 km spowrotem. Nawet nie myśle :D

12 lipca 2014 , Komentarze (4)

Czeeeść dziewczyny :*

Hmm, od poprzedniego piątku, czyli od 8 dni jem sobie już mniej. Tzn jem wszystko to, co domowe. Mama upiekła szarlotkę, więc kawałek zjadłam, upiekłam babeczki, zjadłam ich 5 (wyszły ogromne :D ), mama upiekła domowe bułeczki z marmoladą, też wszamałam. Domowe pierożki z jagodami, makaron z serem itp itd., ale oczywiście z umiarem. Ale zupełnie zrezygnowałam z chrupków, chipsów, batoników, czekolad, krówek <3, paluszków..no ogólnie z wszystkiego co kupne i mają tłuszcze trans... I SPADEK :D Kurcze, odrzuciłam te niezdrowe rzeczy, zastąpiłam domowymi wypiekami i cm spadły, co prawda po 1-2 wszędzie (jedynie w biuście nic, ale to dobrze), ważyłam 61,8, teraz 60,7. Jestem w sumie mile zaskoczona, bo w czwartek sobie pozwoliłam na więcej. Tak mnie to zmotywowało że brnę dalej :) Ale niestety przez ostatnie dni nie biegałam, bo albo znajomi do nas wpadli wieczorem (z rana jak biegałam to było mi słabo), albo my do nich, albo ulewa... Może w końcu dzisiaj mi się uda przed meczem :)

Byłam w czwartek u fryzjera, kazałam sobie ściąć to zniszczone sianko, spadło ze 4 cm na pewno ;) I dobrze, teraz są super odżywione i takie milutkie w dotyku.

Chłopak mi ściągnął super książkę o odchudzaniu i bieganiu dla kobiet. Tzn myślałam że jest super, chciałam ją kupić za 28 zł, ale Łukasz powiedział że na Chomiku mi ją ściągnie. Przeczytałam połowę i okej, nawet fajnie napisana, ale czegoś mi tam za mało... Niby wszystko o tłuszczu, dietach, ogólnie jest spoko, dowiedziałam się różnych rzeczy i odpowiedzi na pytania które mnie nurtowały i ciekawiły, ale za mało troszkę o tym całym bieganiu itp. Jeśli chcecie sobie poczytać, podeślijcie mi maila, wyślę Wam :) Następnym razem postaram się wrzucić jakąś fotke, a teraz lecę czytać Wasze pamiętniki (cwaniak)

3 lipca 2014 , Komentarze (9)


Wróciłam :) Nie będe opowiadać jak było, bo zajęłoby mi to duużo czasu, ale było fantastycznie :) Wesele się udało, co prawda podróż z miejscowości Łukasza do Lublina zajęła nam 45 minut, później do Warszawy ,więc od 11 do 16 byliśmy w podróży i zepsuła mi się fryzura, makijaż, buty obciskały ale generalnie zabawa była na całego. Zbyt dużo jedzenia nie było, bo to w końcu swojskie, więc odliczone jakby dla każdego, może 4 rodzaje ciast, sernik, jabłecznik i jakiś biszkopt, truskawki, kurczaczek, sałatki i w sumie tyle :) 

Chociaż i tak najadłam się na całego, później były poprawiny w domu panny młodej. Zjadłam 2 kiełbaski z grilla ! Co prawda nie cierpię kiełbasek grillowych, ale te były tak pyszne, że aż 2 zjadłam :D

Tyłek aż tak może nie urósł, ogólnie jak oglądnęłam później zdjęcia to stwierdziłam że jest super, byłam pewna że wyjdę na nich jak pulpet ale o dziwo wszystko stoi w miejscu i na pewno nie wyglądam tak jak na początku "odchudzania". 

Teraz już po tych obżarstwach trzeba wrócić do rzeczywistości. Dzisiaj już mniej zjadłam niż zwykle, bo tylko paczkę chrupków bekonowych, pakę podłużnych biszkoptów, parę cukierków no i standardowo śniadanie obiad i kolację :D A bywało naprawdę dużo więcej. Aż się dziwię że jeszcze nie wyglądam jak wieloryb... Widocznie taka przemiana materii, każdy mi mówi że mogę sobie pozwolić i nie tyję, ale lepiej ograniczać, żyć i jeść zdrowo, bo pomimo że komuś nie pójdzie w boczki, to jednak cały organizm cierpi z tego świństwa ;)

Jutro idę na rowerek, a 21 lipca dziewczyny jadę w .... GÓRY :D

Decyzja w 3 sekundy jak to się mówi. Rodzice Łukasza na weselu do nas "Jedziecie z nami 21-go do Zakopanego?" a my... TAK  :D

To tyle.. dodaję fotki z wesela, i trzymajcie się chudziutko :*

26 czerwca 2014 , Skomentuj

No, jutro wyjeżdżam... I sobota zabawa ! Już się tak doczekać nie mogę... Wszystkiego ! Picia, jedzenia, tańców, ludzi, ogólnie rodzina chłopaka jest super no i na pewno impreza się uda :) Oczywiście dodam fotki, jak tylko wrócę :)

Ogólnie ostatnio troszkę się zaniedbałam, bo wcinałam wszystko co miałam pod ręką, a codziennie obowiązkowo po kilka marsów (promocja mini marsików w osiedlowym sklepie :D ) i chrupki serowe z Biedronki... CAŁA PAKA NA RAZ !! Codziennie ! :D 

5 cm urosłam ale powiem Wam że nawet mi się podoba, przestały mi się podobać wychudzone szkielety bez pupy i biustu. 

Ale jednak muszę ograniczyć te tłuszcze bo niby 5 cm to nie dużo, a zaraz będzie 10 i znowu powrócę do 65 kilo :D Strasznie brakuje mi sportu, biegania, rowera, ale niestety, na razie z biegania musiałam zrezygnować, bo jak pisałam wcześniej, przez pęcherze nie mogłam założyć szpilek które chce mieć na weselu, a z kolei rower na tydzień odpada bo znowu (!!!) dopadła mnie infekcja miejsc intymnych więc...Eh, z tym akurat mam spore problemy od jakichś dwóch lat, co 3 miesiące mnie łapią właśnie takie infekcje aż w końcu dostałam razem z partnerem silne leki i mam nadzieję że pomogą.

Więc plan na lipiec : Kupić książkę o bieganiu (w Piotrze i Pawle akurat jest promocja i bardzo mi się jedna spodobała), biegać co dwa dni, rower co dwa dni, a raz w tygodniu - rolki :) Białko, naturalne (jajka, drób, nabiał), odżywka białkowa po treningu, owoce, warzywa i... ZERO PIECZYWA, żadnego ... ;)

I raz w tygodniu mój ukochany MARS :p

Pozdrawiam Was gorąco :-*

PS. Dziękuję Dziewczyny za poprzednie komentarze, nie pójdę w tej niebieskiej, a co do figury to uważam że nie jest extra idealna, ale bardzo mnie cieszy, że dla kogoś może być motywacją, bardzo jesteście kochane, to Wy dodajecie mi właśnie motywację :-* 

Idealnie (kwiatek)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.