Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam na imię Gosia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 33107
Komentarzy: 1339
Założony: 28 lipca 2014
Ostatni wpis: 28 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NieidealnaG

kobieta, 39 lat, Za Krzakiem

172 cm, 68.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

17 kwietnia 2015 , Komentarze (11)

Dzisiejszy wpis zacznę może od tego jak nabawiłam się ostrogi piętowej. Otóż według lekarza to w dużej mierze wynik źle zaleczonego kiedyś urazu a do tego oczywiście w pewnym momencie spora nadwaga no i tak o to mam to dziadostwo ;) Nie jest to przyjemne bo bywało, że bolało bardzo,  a rano nim się rozchodziłam to bywało, że chodziłam na palcach jak baletnica bo pięta bolała strasznie. Jednak z czasem przywykłam do tego bólu i nauczyłam się z nim żyć. Nawet gdy zaczęłam ćwiczyć i podczas ćwiczeń bolało to jakoś tak traktowałam to jakby miało tak być. Oczywiście miałam skierowanie na zabiegi rehabilitacyjne ale wiecie jak to jest, na nfz to się czeka po kilka miesięcy a te co zrobiłam prywatnie niewiele pomogły. Utrata kilogramów i moja samodzielna rehabilitacja stopy przyniosly jednak znaczną poprawę. Gdy przyszedł pewnego razu dzień , że nie czułam bólu to czułam się nieswojo, normalnie jakby mi czegoś brakowało i zamiast się cieszyć to ja czekałam kiedy zaboli bo to było takie oczywiste, że ten ból musi być. Teraz jest w miarę ok, bywają dni, że nie boli a jak czasami boli, zwłaszcza gdy za dużo chodzę  to już jest nic w porównaniu do tego co było kiedyś. Ale by mi jeszcze pomóc i zregenerować to miejsce lekarz zaproponował ostrzykiwanie pięty osoczem pozyskanym z krwi. Podobno to daje dobre efekty więc czemu nie spróbować. Tak jak Wam pisałam torszkę mi to nie na rękę było ze względu na to, że musiałam przerwać treningi ale spoko, zdrowie jest najważniejsze. We wtorek  miałam to ostrzykiwanie , było ok, nic strasznego ale lekarz ostrzegał, że pierwsze dwa, trzy dni po tym będą nie najlepsze bo będzie bolało jak nigdy wcześniej nie bolało. Sądziłam, że przesadza ale miał rację, co za ból, nie życzę tego nikomu. Ale dobrze, że są środk przeciwbólowe to dało się przetrwać. Dzisiaj jeszcze boli ale już na tyle słabo, że nie faszeruję się tabsami. Stopę muszę oszczędzać przez najbliższe dni, do 3 tygodni więc jestem trochę uziemiona ale wytrwam bo innego wyjścia nie mam. Ćwiczyć nie mogę ale jedzeniowo jestem grzeczna więc może bez spadku wagi ale i też  bez nadwyżki powinnam to przetrwać :)
Udanego weekendu :)

13 kwietnia 2015 , Komentarze (8)

Cześć :)
Dzisiaj będzie taki trochę chaotyczny wpis, takie pomieszanie z poplątaniem, trochę tego , trochę tamtego ;)
W sobotę miałam się ważyć i mierzyć ale z racji @ nie robiłam tego bo to sensu by nie miało, waga na plusie, cala opuchnięta, brzuch wielki, uda wielkie więc dałam sobie z tym spokój ;)

Byłam też na małych zakupach , nic szczególnego więc się nie chwalę zdjęciami ale kupiłam bluzę, rozmiar S :D Spokojnie, w S to ja jeszcze nie wchodzę, po prostu to taka porąbana rozmiarówka ale mimo wszystko to przyjemny fakt ;) Kupiłam też sobie spodnie dresowe, ot takie do latania zwyczajne, tutaj rozmiar L/XL ;) Fajne jest to, że gdy jest się coraz szczuplejszym to nawet w dresach można wyglądać ok :) Powiem Wam, że ja się ostatnimi czasy robię taka dresiara, stawiam na wygodę, dresy, ewentualnie dżinsy lub legginsy , jakaś wygodna góra, na nogi adidasy i tak mi jest najlepiej. Ale to, że schudłam i jeszcze schudnę daje mi możliwości by jednak wyglądać bardziej kobieco, seksownie więc zwłaszcza w lecie zamierzam z  tego korzystać, jakieś sukienki, spódniczki, szorty pójdą w ruch ;)

Kolejną sprawą jest to, że dzisiaj dostałam telefon od mojego ortopedy i jutro jadę na ten zabieg ortopedyczny. Będą mi zmienione chorobowo miejsce ostrzykiwać osoczem uzyskanym z mojej własnej krwi. Zabieg  nie jest inwazyjny, trwa kilka minut więc spoko. To plus bo nie muszę się stresować tym jak będzie, co będzie. Podobno taka terapia jest już dość popularna i daje efekty więc może i mi coś tam pomoże :) Pisałam Wam jakiś czas temu, że trochę mi to nie po drodze bo oznacza to dla mnie 2-3 tygodniową przerwę w treningach bo trzeba oszczędzać stopę no ale jak tak musi być to będzie, trudno, to nie jest koniec świata. Oczywiście diety będę cały czas pilnowała ale z racji, że wiem jak u mnie jest to wiem też, że nic albo niewiele mi wagowo ubędzie w tym czasie bo u mnie z odżywianiem musi iść w parze ruch. Postanowiłam więc na to spojrzeć z innej strony, tzn. te ostatnie kilogramy lecą mi wolno więc może taka przerwa będzie dobra, organizm odpocznie i po powrocie ruszy trochę szybciej to wszystko :)

Udanego tygodnia :)

9 kwietnia 2015 , Komentarze (12)

U mnie @ tuż, tuż więc wczoraj jedzeniowo poległam i wrzuciłam w siebie trochę słodyczy. Ostatnimi miesiącami te dni udawało mi się z reguły wytrwać na "zdrowszych" zamiennikach typu bakalie, orzechy tudzież jabłkach czy marchewkach a jak wpadło już coś słodkiego to w ilości minimalnej. Wczoraj rano trzymałam się mocno, podjadałam rodzynki i jabłko. Ale później już tak kolorowo nie było i wpadło trochę czekolady, cukierków, ptasiego mleczka, muffinka, wafel z kremem a wszystko jeszcze zagryzione dwoma tostami ociekającymi serem. No także lipa :/ Ogólnie wiem, że to się jakoś strasznie nie odbije  na wadze zwłaszcza, że i trening był ale mimo wszystko wkurza mnie, że tak się stało. Z drugiej strony to nie szukam usprawiedliwienia ale uważam, że gdy nadchodzi @ to niestety siła wyższa nad nami panuje i jakby się nie zapierać i walczyć z tym to nie da się i to co się wtedy dzieje w nas zwycięży. No tak my kobiety mamy i tyle :)

Byłam też dzisiaj z wynikami u mojej lekarki i kuracja żelazem przynosi efekty bo wyniki się poprawiły. Także fajnie no i właściwie nie ma już śladu po tym zmęczeniu, które powodowała anemia i które mnie męczyło jakiś czas temu.

Z pozytywów to pogoda dzisiaj jakby w końcu już bardziej wiosenna, oby tak dalej :)
Miłego dnia:)

7 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

Hej, jak tam po świętach ? Mam nadzieję, że dałyście radę i nie szalałyście za bardzo a jeśli jednak się zdarzyło to trudno, głowa do góry i dzień, dwa odstępstwa od normy to nie dramat ;) Ja bylam sądzę, że grzeczna, ozywiście wpadło trochę więcej jedzenia niż zwykle ale myślę, że było to w miarę. Tyle pyszności, że nawet nie opychając się a próbując trochę tego, trochę tego, trochę tamtego i człowiek jest najedzony. Szkoda , że kiedyś nie byłam taka mądra i rozsądna tylko żarłam i wrzucałam w siebie ile wejdzie i bez opamiętanie ale było, minęło ;) Więc jak wspomniałam zjadlam więcej niż zwykle ale bez szaleństw. Nie czuję się przejdzona ale najedzona jeszcze owszem. Organizm, żołądek już się odzwyczaił od większej ilosci jedzenia. Ale ogólnie jest dobrze i jestem zadowolona z tego jak przetrwałam jedzeniowo święta. Do tego w poniedziałek był trening więc jest spoko.
Wagowo nie sądzę żeby coś przybyło a nawet jeśli to pewnie woda i niestrawione resztki. W sobotę było ok na wadze bo 76,7 więc  kolejny mały bo mały ale spadek zanotowany ale za parę dni będzie @ więc pewnie znowu waga to odczuje także co się przjemować , trzeba tylko robić swoje :)

Upiekłam na święta przepyszny oszukany sernik ;) Ogólne piekłam go już kilka razy i jest sprawdzony, smaczny więc jak jest jakaś okazja to gości na moim stole. Oszukany bo na jogurtach greckich zamiast sera. Nie wiem nawet czy kalorycznie to wchodzi jakoś mniej ale jogurt brzmi lepiej ;) Zabrałam ciasto w  gości i blacha się rozeszła w  kilka minut i wszyscy zachwalali ten SERNIK  haha. Sama zjadłam dwa kawałki bo trudno się oprzeć bo był taki leciutki, puszysty, rozpływający się w ustach. Mniam, mniam ale dobrze, że już go nie ma bo co dobre nie może trwać za dużo w przypadku osoby walczącej ze zbędnymi kilogramami :)

Udanego tygodnia :)

4 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Wesołych,spokojnych,udanych Świąt Wielkanocnych :)

1 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

Hejka :)
Zacznę od tego, że po ostatnim wpisie gdzie wspomniałam o czekającym mnie zabiegu dostałam wiadomości prywatne od dwóch moich vitalijkowych znajomych :) Nie napisałam o co chodzi więc dziewczyny interpretowały to różnie, że może to jednak coś poważnego, sprawy kobiece i takie tam. Śpieszę więc z wyjaśnieniem tutaj bo nie mam nic do ukrycia  w tym temacie ;) Po pierwsze to dziękuję za troskę, to miłe, że gdzieś w tym wirtualnym świecie ktoś się może o nas martwić :) Po drugie to, że nie napisałam o jaki zabieg chodzi nie było zamierzone ani celowe, tak po prostu mi się napisało. A zabieg jest ortopedyczny, drobny, na ostrogę piętową, nic inwazyjnego nawet ale podobno dość bolesny i po nim trzeba chwilę odpocząć.


Z innych spraw to dzisiaj stanęłam na wadze a ta pokazała 2 kg więcej niż ostatnio, no taki prima aprilis mi zrobiła chyba ;) Normalnie bym się chyba załamała ale racjonalnie myśląc nie mam ku temu powodów. Sądzę, że to zwykłe zatrzymanie wody bo nic się nie wydarzyło co by mogło spowodować taki wzrost, atwyność jest, dietka jest więc się tym nie przejmuję.

Święta tuż, tuż, cieszę się na nie bo lubię ten wolny czas ;) Nie martwię się też  górą jedzenia bo odkąd nauczyłam się panować nad swoim apetytem i nie wrzucać w siebie wszystkiego a także rozsądnie i w małych ilościach sięgać po to co lubię to żadne święta czy inne uroczystości mi nie straszne :) Dokładając jeszcze do tego treningi to już w ogóle pełen luz :)

Buziaki :)

27 marca 2015 , Komentarze (10)

Tak sobie z czystej, babskiej ciekawości stanęłam rano na wagę i ujrzałam równe 77 kg. W poniedziałek było 77,2 więc niewiele ubyło ale jedak coś, lepszy rydz niż nic :) Każdy, nawet maleńki spadeczek to krok do upragnionego celu :) To 77 brzmi już całkiem przyzwoicie, oczywiście to jeszcze jest trochę za dużo ale spoko, wyglądam jak człowiek a nie wielki potwór ;) 
Jedyne co mnie martwi to to, że będę musiała się poddać pewnemu małemu zabiegowi. Nic strasznego ani złego to nie jest ale jednak po tym 2-3 tygodnie przerwy jeśli chodzi o wysiłek mnie mogą czekać i trochę mi się to nie uśmiecha bo jednak szkoda mi przerywać walkę. Bo dietę mogę trzymać ale jednak bez ćwiczeń to nie to samo.  Zabieg też nie jest jakiś pilny i mogę z tym chodzić jeszcze i zrobić to jak osiągnę swój cel ale z drugiej strony jak dla mnie lekarz znajdzie termin w najbliższym czasie to głupio odmówić i się wykręcać. Pozostaje mi trzymać kciuki by na nfz terminy były odległe haha ;) To chyba jedyny przypadek gdzie bym się cieszyła z dzialania naszej służby zdrowia ;) Oczywiście trochę żartuję bo jak przyjdzie, że jest termin to jadę i robię co trzeba bez wydziwiania ale z racji tego, że walczę z kilogramami to nie obażę się jak przyjdzie mi trochę poczekać jeszcze :)
Udanego weekendu :)

23 marca 2015 , Komentarze (12)

:)
Już po @ dlatego się dzisiaj zważyłam, jest 77,2 więc od ostatniego ważenia , które miało miejsce 28 lutego ubył kilogram bo wtedy było 78,2. Nie jest źle ale wiadomo jak na taki okres czasu powinno być więcej ale po drodze był stres, była przerwa w ćwiczeniach więc nie ma cudów. Do tego jak już Wam wiadomo końcówka idzie mi opornie, co bym nie robiła kilosy już tak pięknie nie spadają. Łatwo było zgubić 30 kg ale ostatnie 10 -15 to wyzwanie ale coś tam idzie więc pomału a do celu :) Zresztą jak pisałam cały czas lecą też centymetry a to najważniejsze,ciało się zmienia a waga jest teraz dla mnie tylko dodatkiem :) Gdybym jej tak jako dodatek  teraz nie traktowala to bym chyba się nerwowo wykończyła ;)
Udanego tygodnia, walczymy, walczymy o piękną sylwetkę :)

20 marca 2015 , Komentarze (3)

Cześć :)
Do listopada mój cykl trwał modelowe 28 dni, od czasu do czasu się zdarzył dzień mniej lub więcej ale ogólnie mogłam uchodzić za przykład 28 dni ;) A od listopada coś się poprzestawiało i jest z reguły około 24-25 dni, niby różnica niewielka ale jest. Oczywiście uznałam, że warto się skonsultować z ginem i po wszelkich badaniach wychodzi, że nie ma nic takiego tego co by spowodowało. Po prostu tak się przestawiło i jest. Być może to jest wynik dużej utraty wagi. W tym miesiącu za to @ pojawil się na przełomne 22/23 dnia ale myślę, że to ze wazględu na stres, który mi ostatnio towarzyszył.Tyle nerwów i emocji musiało się jakoś odbić na organiźmie.
A jak @ to i waga w górę, specjalnie zerknełam i na plusie byly 3 kg. Do tego oczywiście samopoczucie kiepsie i opuchnięcie, uda wielkie, brzuch wielki, jakbym miała eksplodować. A w lustrze potwór haha ;) Jutro ostatni dzień to może stanę na wagę i zobaczę jak się sprawy mają.Może już to zeszło i pokaże mi się ile jest w rzeczywistości.
Miłego dnia :)

14 marca 2015 , Komentarze (9)

Dzisiaj teoretycznie dzień ważenia ale się nie ważyłam, odkąd waga leci mi wolniej staram się by to szklane pudło nie bylo moją wyrocznią i nie psuło mi nerwów więc jest tylko dodatkiem. Także  wagowo nie wiem jak jest ale zanotowalam kolejne ubytki w  cm więc tak czy siak jest dobrze. Fakt, że niewielkie te spadki centymetrowe są ostatnimi czasy ale zawsze są. Zreszą teraz już mam mniej sadła do gubienia więc też nie oczekuję spektakularnych spadków jak jeszcze kilkanaście miesięcy temu.
Ten tydzien był już ok pod względem aktywności więc czuję się z tym dobrze bo wiem, że robiłam co trzeba :)

Dobierające się do mnie przeziębienie chyba odpukać udało mi się spacyfikować, dzień kuracji czosnkiem i innymi domowymi metodami sprawił, że nie poszło to dalej :)

Z minusów to odezwały się moje bóle kręgosłupa w odcinku piersiowym, od miesięcy miałam spokój a teraz coś czuję. Może to na tle nerwowym, wydarzenie z minionych dni się odbiły. A może próbując podnieść babcię coś sobie nadwyrężyłam  , a że to moje wrażliwe miejsce to i czuję skutki. Mam nadzieję, że to minie.

Dzisiaj rano za oknem powitała mnie zima, także słabo trochę.Teraz pada deszcz ze śneigiem, jest szaro, buro, sennie, ratuję się kawami ale i tak najchętniej bym się walnęła do łożka. Nie mogę jednak bo muszę wyjść coś załatwić ale w taką pogodę to się nie chcę nosa  z domu wystawiać. Gdzie jesteś wiosno ? :)

Buziaki :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.