O mnie
co mnie skłoniło: po wielu perypetiach życiowych, doszłam do etapu 122 kg i waga stale rosła co oznaczało dla mnie szybki koniec a mam jeszcze na wychowaniu 12 letnia córkę. Te kilogramy to wrzucane śmieciowe jedzenie po każdym niepowodzeniu, nie radzeniu sobie z emocjami, stresem i porażkami. Nie wiem dlaczego to sobie sama robiłam, a może w taki sposób odnajdowałam spokój, ukojenie bólu..... aż doszłam do ściany i zaczęły sie problemy z codziennymi zwyklymi czynnościami ( jak np. mycie się, obcinanie paznokci u nóg, itp) ale do kazdej decyzji trzeba dorosnąć i chyba dorosłam, bo postanowiłam poszukać dla siebie ratunku i chyba znalazłam ( nie chcę zapeszać) to jest własnie plan diety, grupa wsparcia, trening fizyczny ( ten idzie mi jeszcze baaaardzo kiepsko) i może coś z tego wyjdzie......
Więcej o mnie