Pogoda super, jest czym oddychać, dla mnie mogłoby być tak przez cały rok. Spacer 7,5 tyś zrobiony w zielonym odcieniu. Uwielbiam jak jest tak zielono plus ta woda i podwodna roślinność. Cieszę się, że to 10 minut drogi ode mnie.
tu Oławka z bliska
Zmokłam jak kura w drodze powrotnej, trafiłam na oberwanie chmury. Cappuccino kupione, zaraz będę się ogrzewać.
Jestem dzieckiem wszechświata. Zostałam powierzona rodzicom i zjebali. A...mogę to powiedzieć na głos, po 40 latach. Zamiast obwiniać tylko siebie. Tak, oni też zjebali. Pewnie nie umieli inaczej, ale czy się chociaż starali? Nie wyglądało na to. Sorry, ale nie stać mnie na psychoterapię. Na NFZ już nie pójdę.
A cóż to za pyszna wegańska micha?
to króliniowej
Moja micha taka w miarę, ale pochodziłam i znów sie posypałam, dwa dni leżenia w łóżku bo źle się czułam. Czasem tracę nadzieję, że ja ze swojego stanu wyjdę na prostą. Ale walczę. Jakoś.
Królinia pomaga w arteterapii. To już wiedzę drugi taki zwierzak, dany mi na ciężki czas i który podnosi na duchu. Pierwszy był piesek, już jest niestety za tęczowym mostem. Te zwierzęta są inne, jakby z misją.
Śniadanie to trzy jajka , garść sera mozzarella na maśle, kromka z serkiem.
Potem spacer. I poranne krajobrazy. Tu w oddali widać polinke, działa.
Jeszcze stateczki
potem tyły zoo
Wyczytałam, że potrzeba 20 000 kroków dziennie by w tydzień zrzucić 1 kg. Wczoraj zrobiłam na dwa razy 16 tys, dziś rano 10 tys. Nie dam rady na raz więcej.
Jem co się nawinie. Dzisiaj wyciskaniu jogurt-banan, orzeszki z żurawiną, tost, pdsuszaną kiełbasę loda mango, makaron z domowym sosem pomidorowym...Staram się to usystematyzować, nie idzie dziś, wczoraj. Dziś znów się czuję gorzej.
oto garść supli....
kotlety z czerwonej soczewicy
i rower... była jazda wczoraj
Królinia ma się dobrze, szwy zdjęte już. Dzisiaj atakowała moje nowe buty😁.
No tak, jeszcze się nie wygrzebałam z zabiegu królika. Trzeba było jej ten kaftan ściągnąć, raz że się jej zsuwał z tylnych łap przez co nie mogła się poruszać, drapała się zawzięcie i kaftan obsikała. Zdjęłam uparłam. I mówiąc brzydko dupa, już się nie dało założyć. To przekochany królik, ale jak coś jej się nie podoba, to nie da sobie w kaszę dmuchać. Mąż trzymał, ja miałam zakładać, jasne...Warczała, biła łapkami, szamotała się, skakała. To królik wielkości kota. Baliśmy się, że z tą raną od tej szarpaniny coś się stanie. I tak siedzi bez kubraka, a ja ją pilnuje cały czas. W nocy wstaje jak do niemowlaka. Ale od razu poprawiły jej się bobki, zaczęła jeść te bobki jadalne, bo wcześniej kaftan przeszkadzał. Tu jeszcze z kubraczkiem, czyż nie słodka?
Jeszcze do piątku, w piątek weterynarz.
Tu obiad z wczoraj. Frytki z selera i batatów z sosem czosnkowym.Te kulki z tofu wyjątkowo dobre wyszły. Nigdy nie miałam pomysłu na to tofu, a to wszystkim smakuje. Tym razem dałam dużo carry i kmin rzymski.
Królinia w kubraczku, jest po zabiegu kastracji. Dwa dni nie wiem co jadłam, co się nawinęło. Przez pierwszy dzień bardzo się martwiłam, bo uszak nie jadł. Teraz ma się lepiej, nawet robi rolsa, czyli rzuca się na plecki, co oznacza relaks. Tylko ten kubrak ją wkurza, próbowałam jej to poprawić, to pierwszy raz w życiu słyszałam jak na mnie warczy, dodatkowo biła łapkami przednimi. Jeszcze tydzień z tym kubrakiem, weterynarz kazał, ponieważ ponoć królik w większości to brudaski, a mój wyjątkowy i często się myje, więc musi to mieć.
Oczko królini z wyrzutem patrzy...😑
Co się je w taki upał? W ogóle nie mam siły stać nad kuchenką i gotować...
To mój drugi wpis dzisiaj. Ponieważ wszystkie moje pomysły względem odchudzania biorą w łeb, postanowiłam przez tydzień, może dwa zapisywać co jem, a właściwie robić zdjęcia. Taka dokumentacja, ale bez żadnej diety. Jedno mnie ujęło z filmu z YouTubea z Healtyomniomniom- kiedy ja właściwie czuję głód, a kiedy jestem syta. No niby taka podstawa, a nie wiem. Nie wiem bo....i tu mogę wpisać litanię
Tych kanapek było dwie. Po suplach mam zgagę. Nawet nie wiem czy działają, ale jem: kwasy omega 3, żelazo, aśwagnada, palma sabałowa, berberyna, skrzypowita. Po tej kaffe tak mnie pogoniło...
Pora obiadowa, suszi domowe połowa z tego.
Potem przegryzki w różnych odstępach czasowych, botwinka.z dwoma jajkami. Chlebki naan z masłem. Kawa z mlekiem.