Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Bosz...miałam pierwszy wolny weekend od początku stycznia ! Pierwsza wolna sobota ! Z przyjemnością sprzątałam, robiłam zakupy, obiad....A potem popołudnie i wieczór z książką. Jak miło!! Poszłam nawet na koniec osiedla po ziarno dla ptaków do karmnika. W ten cholerny słoneczny i mroźny poranek....

Dziś od rana źle. Nie zaksięgowałam kilku wyciągów....nie dopatrzyłam...a wszystko już porobione, sprawozdania (pierwsze wersje) poszły do warszawy....Szefowa się wkurzyła....cóż głupio mi...Z drugiej strony....jak się robi w stresie i szybko to efekty muszą być...Nie zmienia to faktu, że czuję się jak .... doopa....

Wybrałam już wzór na nowy obrazek. Tym razem zapiszę się do Yadou w Poznaniu...Ale dopiero w marcu.

Zrzuciłam 1 kg nadbagażu. Kupiłam nowe spodnie na narty...Nie wiem, czy dobrze...Prdlę to!

                                                         Jadłospis :

                                                 I - 5 łyżek musli, kawa

                                             II - serek wiejski, 2 mandarynki

                               lunch - 2 kanapki z ciemnego chleba z szynką serem sałatą i
                                 papryką konserwową

                            obiadokolacja - pierś z kurczaka pieczona, surówka

                           przekąska - jajko na twardo, sałata


Poza tym : woda, woda z cytryną i miodem, herbata zielona, kawa

Jeśli wrócę normalnie do domu - zrobię skalpel. Już mi się chce!!

W piątek jedziemy wszystkie 4 z biura do Szczecina po akcje. Mój PiW nas zawozi....Bosz...

24 stycznia 2014 , Komentarze (2)


                                              Tysiąc razy możesz krzyczeć "Nie"
                                                rozwiązały wszystkie sprawy się
                                                    wiem na pewno: umrę dziś

                                                                                          Pustki


         Jutro chyba do pracy....Wstaję z płaczem....Kładę się spać z płaczem...Tylko ta krótka chwila..., we śnie....wtedy mam odrobinę szczęścia...śnią mi się kolorowe, ciepłe sny....dziś śniły mi się moje wakacje na Synaju....pływałam w ciepłym morzu z kolorowymi rybami, gorący piasek....kolory....Nie chciałam się obudzić....


                   Jadłospis :

  I - 5 łyżek musli z owocami + chude mleko+kawa

  II - mała grahamka z serkiem Danio - toffi + 2 mandarynki

  lunch - 3 małe naleśniki z nadzieniem z kurczaka i cukinii + sos z jogurtu i czosnku

  obiadokolacja - kurczak z cukinią - nadzienie, które zostało z naleśników

  przekąska - jajko na twardo, plaster melona + plaster szynki

Chciałabym dziś wyjść normalnie z pracy i nie musieć jutro tu przychodzić....Chciałabym wreszcie odpalić Chodaka, chciałabym, żeby wszystko już się wyprostowało...

Czekam na ferie i wyjazd na narty....ciekawe, czy dostanę urlop ? Muszę odbarczyć swoje Salomonki - oczywiście w Gorzowie tylko wygrzewają buty w środku, nie robią odbarczania....Już cierpnę na myśl o tym,jak będę wyjmować stopy z butów po kilku godzinach na stoku...Ten masakryczny ból....

Uciekam do SAPa....nienawidzę go!!!

Miłego weekendu !

23 stycznia 2014 , Komentarze (5)

                                            

                                                            Jadłospis na dziś :

                             I - plaster twarogu (grubość 1 cm), mała grahamka, 3 pomidorki   
                                                             koktajlowe, kawa

                                                II - serek wiejski 3 % + jabłko

                                                  lunch - zupa jarzynowa - duża porcja
                                                  będzie ryba w cieście piwnym, surówka i
                                                   ziemniaki z wody - skusiłam się na pracowy
                                                              obiad :)
                              
                                               obiadokolacja - zupa jarzynowa z lunchu
                                 
                                              przekąska - szklanka maślanki z owocami


Wszystko inne bez zmian...beznadziejność, zmęczenie...tylko spać....co tu pisać...jest źle. Lepiej już nie będzie.



22 stycznia 2014 , Komentarze (1)

nic mi nie idzie...ale to już pisałam....

Jak jeden dzień jest dietowo ok,to na drugi muszę się nawpierniczać po kokardy....

Waga nie spada, no bo jak?! Wszystko takie niepoważne...I nie ćwiczę, nie mam kiedy....
Siedzę w tej pierdzielonej pracy....wychodzę - ciemno, wracam do domu - ciemno....Z okna widzę garaże i śnieg....Załamać się można...

Miałam iść na KnŻ ale zanim PiW się ogarnął to bilety się rozeszły...Cholera jasna !!

W piątek przybywa do firmy biegły....mało kłopotów więc będzie jeszcze jeden Zawsze się bałam biegłego i tego badania a teraz totalnie mi to zwisa...

A teraz żarcie na dziś :

I - owsianka z rodzynkami i owocami leśnymi, kawa

II - sałatka z wędzonym pstrągiem, jabłko

lunch - serek wiejski 3 %

obiadokolacja - zupa  rybna

przekąska - sałata z tuńczykiem

Dobra, uciekam....nawet nie mam czasu poczytać co u innych....

20 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Nic nie jest tak, jak powinno...

Kolejna sobota w pracy, nie ostatnia...kolejny tydzień z siedzeniem po 12 godzin....

Trudności z wstaniem z łóżka, do życia...trudności z dogadaniem się w pracy, w domu....Z mężem zimna wojna....Przestałam wierzyć, że zamieszkam kiedyś w moim domku....Zycie mnie boli....Wiem...wiem...inni mają gorzej....żadne to pocieszenie....Brakuje mi ciotki....po tylu miesiącach od jej śmierci zaczęłam przeżywać jej brak....dotarło do mnie....mimo tylu problemów, jakich narobiła w naszym życiu.....
Zastanawiam się, czy może to już pora, żeby odwiedzić odpowiedniego specjalistę....Tak źle jeszcze nie było... Właściwie ciągle na melisie i innych takich wyciszaczach...

Dieta mi nie idzie, choć się staram...ćwiczeń brak...bo kiedy? O 22 ? Błędne koło...Staram się przynajmniej dużo chodzić....wysiadam 2 przystanki wcześniej, żeby się przejść....To nie wystarczy...

Na dziś :

I - 2 jajka na twardo, 4 pomidorki koktajlowe

II - kaszka manna smakija z sosem malinowym, szklanka soku z pomarańczy

lunch - grahamka z serkiem topionym (?)

obiadokolacja - zupa warzywna z czerwonym curry i kawałkami fileta z ryby

przekąska - szklanka maślanki z truskawkami

Uciekam do pracy. Rzygam już....

ps. Małżonek rozpieprzył sobie kolano....nie będzie jeździł na nartach w tym sezonie.....

15 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Chwila słabości już za mną. Policzyłam plusy i minusy....Rachunek nie wyszedł korzystny dla mnie...Dalej muszę tkwić w tej chorej sytuacji...zresztą może wymyślam...inni przecież mają gorzej...
Na wynajęcie mieszkania mnie nie stać, jestem znad morza i cała moja rodzina jest stamtąd więc wyprowadzka do rodziny wiązałaby się ze zmianą pracy, szkoły....albo dojazdem 200 km w jedną stronę...Nierealne.
Mój mąż to w gruncie rzeczy fajny facet....może to ja robię z igły widły...
Podsumowując, pogoda za oknem, stres, emocjonalna huśtawka hormonów, przepracowanie - wszystko to eksplodowało wczoraj we mnie i w efekcie powstał wpis dość dramatyczny...Jedno jest w tym wszystkim pewne : nie nadaję się  do związków.
Przepraszam i dziękuję za  wczorajsze komentarze :)

Teraz to, po co tu jestem czyli dieta :

I - 1 kromka chleba z ziarnami z serem zółtym + 1/4 papryki czerwonej

II - serek wiejski 3 %+ mandarynka

lunch - 4 łyżki sałatki krabowej z makaronem ryżowym

obiadokolacja - talerz zupy jarzynowej + 200 g fileta gotowanego

przekąska - jajko, pomidor, plaster szynki

Ruchu dalej nie ma.....dramat....bez ruchu nic nie wyjdzie....

Tyle. Wracam do pracy.

14 stycznia 2014 , Komentarze (9)

W końcu to mój pamiętnik...siedzę i ryczę...kolejna głupia sprzeczka... Nie chce mi się już udawać że wszystko jest pięknie, że kocham...bo nie jest tak nigdy nie było.... Szukam kawalerki do wynajęcia i qrwa nawet na to mnie nie stać po 10ciu latach pracy... I nie mam komu tego powiedzieć ! Czuję się jak debil. Nie jestem twardzielem, nie jestem dobra żoną , matką, nawet dobrym człowiekiem...jestem zerem

14 stycznia 2014 , Komentarze (3)

dzień 2

I - owsianka z jabłkiem i rodzynkami - 3 duże łyżki

II - jogurt activia - 210 g + mandarynka + kiwi

lunch - zupa pieczarkowo-warzywna (pieczarki, 1/2papryki, mała cebula, 1 gałązka selera naciowego, 1/2 marchewki - wszystko podduszone na oliwie + szklanka bulionu)

obiadokolacja - to co wczoraj - filet z mozzarellą i ananasem, gotowana brukselka

przekąska - jajko na twardo, 2 marchewki, sałata

Ruch - chyba się wezmę za skalpel Chodaka....sama nie wiem, czuję się fizycznie zmęczona pracą, osłabiona, jeszcze ćwiczenia....No ale bez tego nie zrobię takiego deficytu jaki chcę...

Zwróciłam uwagę tej krowie z dołu...czekam na efekty....Już siedzę w napięciu przed wieczorem, bo ostatnio te nocne wizyty wypadały co drugi wieczór....w piątek- niedzielę-wtorek (wypadałoby na dziś) Ja prdlę....za co to? Co ja takiego zrobiłam?! Naprawdę zazdroszczę ludziom, którzy z radością wracają do swojego mieszkania i nie zastanawiają się, czy prześpią noc w spokoju.....I to wcale nie jest patologia...jakby ktoś popatrzył..ot normalna kobieta, przed 50tką....Fakt, z gęby patrzy taka trochę menelka ale...Bosz...Ja naprawdę nie mam zamiaru się sądzić, nie o to chodzi....chcę tylko spokoju....takie trudne?Dość już o tym.

Chyba depresja mnie dopada...albo nie wiem, co...nie mogę znieść tego omdlewającego głosu mojej szefowej, wkurza mnie sama obecność mojego męża....o sprawach łóżkowych już w ogóle nie wspominam bo...są w zaniku....tak z mojej winy...Jedyne o czym marzę, to spać....Ogólnie dramat na każdym froncie. I jeszcze odchudzania mi się zachciało !! A z biurka zerkają na mnie 3 ptasie mleczka....pozostałosć po sobotniej, pracowej rozpuście....

Litości.....

13 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Dieta od dietetyczki.
Wracam do korzeni, zaczynam zmagania od nowa.
To był ciężki początek roku, mam nadzieję, że teraz już tylko lepiej

Dzień 1

I - 2 kromki chleba "Natura" z serkiem Almette, jajko na twardo, pomidor, kawa z chudym mlekiem

II - serek wiejski 3% + mandarynka +kiwi

lunch - 1/2 opakowania mieszanki sałat + 2 pomidory + 130 g tuńczyka w sosie własnym (odsączonego) + vinegret

obiad - 200 g filetu z kurczaka z plasterkiem ananasa i mozzarelli (upieczony) + surówka z białej rzodkwi, marchwi i połowy jabłka

przekąska - 2 plastry wędliny drobiowej, ogórek kiszony



Ruch - 30 minut spacerkiem na stepperze

To by było na tyle....
Znów nie spałam do 1 w nocy...Sąsiadka z dołu przyjęła nową taktykę : cały dzień udaje, że jej nie ma a od 23 : 00 zaczyna życie towarzyskie -  podejmowanie gości...I tak do 1 -2 w nocy..gadanie, śmiechy, trzaskanie drzwiami....Mam dość....Problem nie do rozwiązania ! Jak ja marzę, by wyprowadzić się wreszcie z tego mieszkania!!!!!!!!

7 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Nie mam czasu na nic...
W pracy totalny młyn....zarządzono pracę w długi weekend także...w piątek siedziałam do 18stej, w sobotę do 18stej, w poniedziałek do 17:30...masakra....Uroki pracy w księgowości....
Do wykorzystania mam 11 dni zaległego urlopu...Kiedy?

Dupa mi urosła...nie tak drastycznie...jakieś 2-3 kg na  plusie.....Załamki nie ma, trzeba się ogarnąć ale nie w tym tygodniu niestety...teraz jedzenie byle jakie z braku czasu na grzebanie się z dietą w domu....

Ale ruszę - jak tylko skończy się ta zadyma w pracy....


Nawet nie mam czasu poczytać Waszych pamiętników....

No nic..spadam do pracy....Mam dość!!


        

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.