Toż to nie ssanie, tylko jakieś brutalne miażdżenie narządów wewnętrznych. Mam wrażenie, że mój żołądek ma już maleńkość orzeszka.
Waga ostatnio jest dla mnie zaskakująco łaskawa. Wszystko wskazuje na 74 kg już w ten weekend (tzn ok -8kg począwszy od stycznia!).
Wszystko przez to, ze jakimś cudem (doprawdy, nie wiem jakim) nie dopisywał mi przez kilka dni kompletnie apetyt. A teraz jakoś tak głupio zaprzepaścić dobrą passę.
Deklaracja maturalna złożona. Tylko chyba o najbardziej neutralnno-uniwersalnym charakterze. Podwyższę wynik z maty, i pyknę angol rozsz... ale dalej jakoś specjalnie nie oświeciło mnie, kim w życiu by tutaj być.
Podobno miało się zrobić cieplej od 10tego. Podobno...
Od niedawna mam wrażenie, ze Polska zmieniła szerokość geograficzną na te z pogranicza syberyjskich. Ja już nie mówię o tym, żeby biegać w parku - to już prawdziwa rozpusta i marzenie próżne, nadwyrost. Marzę, tylko żeby dało się przejść z punktu A(dom) do punktu B(praca) bez ustawicznego myślenia o tym jak bardzo jest zimno.
kachnienka
10 lutego 2012, 22:40co do twojego komentarza -> sama jestes mega skomplikowana:P o kurcze, tak patrze na twój spadek wagi *.* na opis twojego orzeszkowego żołądka i zazdroszczę *.* musze się ogarnąć dietowo, życiowo no i w ogóle:P mega ci nie zazdroszczę podjecia decyzji kim chcesz być, za mnie trochę życie zdecydowało ale na szczęscie wybór okazał się w miare tarfiony
170171172
9 lutego 2012, 23:54Cóż, ja nadal nie wiem kim chcę być. Nie wiem skąd takie porównanie, może chciało mi się sikać. Gratuluję spadku wagi. No właśnie, zimno jak cholera.