... dziś rano na wadze: 51,6 ;)
ale...
urodzinki Córci... więc robiłam placuszek (uwielbiam go, przez Święta wciągałam po paseczku a nie po kawałku), oczywiście liznęłam kremik, masę krówkową, dziubnęłam migdałki... głupia baba ze mnie. Na stole stoją chipsy.... paluszki... cukiereczki... słodkości... a ja im mówię stanowcze NIE :D... i wiem, ze nie powinnam się ważyć codziennie, ale tylko dzięki temu mam jakąś kontrole nad tym co pochłaniam :(
... a wieczorem jeszcze grill.... brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr......... dam rade, dam :)
ewa3733
4 maja 2012, 21:08Mnie też czekają urodzin córki ale dopiero 21, ale w przyszłym tygodniu mąż ma imieniny.
Venuszpatelnia
4 maja 2012, 17:43Trzymam kciuki żebyś dała radę. Ale pamiętaj, cokolwiek robisz, rób to z miłością do samej siebie. Mów o sobie że jesteś mądrą i wspaniałą kobietą (a nie głupia baba piszesz). Najważniejsze, żebyś odchudzając się i wyrzekając kolejnych kąsków nie zgubiła gdzieś po drodze radości życia. Ja zgubiłam... :(