Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień czwarty, niezalicznony :(


       Z bólem serca piszę, że poległam i to na samym początku. Cieszyłam się jak z każdym dniem waga pokazywała odrobinę mniej niż dnia poprzedniego. Ta odrobina, mimo wszystko była sukcesem. Co poszło nie tak? Dlaczego pozwoliłam sobie na coś, czego mi nie wolno nawet z racji na chorobę? Co musi się stać, żeby w końcu do mnie dotarło, że sobie szkodzę, że niszczę swój organizm takim postępowaniem? Dlaczego moje jedzenie musi być emocjonalne ? Tak bardzo chciałabym "jeść aby żyć, a nie żyć żeby jeść"... jak się tego nauczyć, jak nie myśleć ciągle o jedzeniu ? Mimo wszystko dostrzegam pewne światełko w tunelu... stało się dzisiaj coś bardzo dziwnego. Po tym jak zdążyłam najeść się już trzema wafelkami, princessą, małą kromką białego pieczywa z zółtym okropnym serzyskiem, zanurzając zęby w kolejną już znacznie większą kromę z serem i słodkim od cukru ketchupem zamierzając ją pochłonąć - krzyknęłam do siebie ku**** i rzuciłam talerzem o blat. Kromisko leży na stole, z nadgryzionym kawałkiem, a ja czuję się jakby lepiej. Powstrzymałam bestię ! I jakby nie patrzeć to jest mój dzisiejszy sukces mimo porażki. Co teraz ? Może pomoc jakiegoś psychologa ? eee okazać słabość - nigdy ! Brzuch zbyt wypełniony, przejedzony, spodnie cisną... nie chce nigdy więcej tak się czuć!

Jutro : owoce, warzywa, zero słodyczy, zero zabijających mnie węglowodanów. KONIEC KROPKA.
  • znajomaa

    znajomaa

    27 marca 2013, 12:26

    Zgadza się ja mam to samo 1 do przodu 2 do tyłu :((((( nie wiem kiedys miałąm wiecej wytrzymałości :( nie wiem co sie stalo ale musze dac rade bo moim celem jest 55 kg

  • Nattiaa

    Nattiaa

    27 marca 2013, 09:20

    wiem wiem, już twardo sobie postanowiłam, że muszę jeść zdrowo i regularnie i przede wszystkim sie ruszać, może nie bede ważyć 100 kg hahaha

  • ankjod

    ankjod

    24 marca 2013, 19:36

    Charytka trzymam za Ciebie kciuki. Pomyśl, że jeszcze będzie czas na chwile słabości. Ja już kończę 4 tydzień i dopiero dzisiaj pozwoliłam sobie na małą lampkę wina bo stwierdziłam, że nie będę niewolnikiem. Do tej pory nie tknęłam alkoholu. Na lampce musi się skończyć bo trzeba dalej prowadzić cały ten "kramik odchudzający". Jak masz chwilę słabości to ugryź princessę a potem resztę schowaj. Jeden gryz nie wywoła spustoszenia a emocje uspokoisz. Powoli, powoli i odzwyczaisz organizm od słodyczy. Ja zaczęłam post 5 tygodni temu od słodyczy i do tej pory nie tknęłam. Obawiałam się, że jak się post skończy to się rzucę na ciasto, czekoladę. Powiem szczerze, że mój organizm się odzwyczaił i nawet mnie do tego nie ciągnie. Musisz się uspokoić przede wszystkim. Musisz sobie wyznaczyć cel i powolutku do niego dążyć :) Pisz do mnie i będziemy się nawzajem nawracać od złego :P Buziaki

  • Ladynn

    Ladynn

    1 marca 2013, 14:36

    Cieszę się, że smakowało :) właśnie dodałam kolejny przepis, posłużyłam się moim pamiętnikiem bo dodawanie przepisów chyba nie działa (?). Pozdrawiam :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.