Muszę powiedzieć, że jestem z siebie zadowolona. Trzymam się diety jak należy i na razie największą wpadką był ten groszek na kolację z drugiego dnia :P
Wczoraj się zważyłam i byłam bardzo zawiedziona, bo ważyłam 56,0, ale pokusiłam się na zważenie wieczorem i ważyłam tyle samo, więc myślę, że dzisiaj WRESZCIE dotarłam ponownie do 55-ciu :) I mam nadzieję, że mi się to ustabilizuje.
To już czwarty dzień, jeszcze tylko dziesięć i będę mogła jeść chleb!! :P Straasznie mi tego brakuje. Ale się trzymam. Od początku tej diety nie zjadłam ani kawałeczka ;) No, oprócz 5-ciu wafli ryżowych :/
Oto dzisiejszy jadłospis:
Śniadanie: BRAK
II Śniadanie: serek wiejski ze szczypiorkiem i cebulą
Obiad: kurczak gotowany na parze z przyprawami, papryka marynowana
W planie:
Podwieczorek: zupa wellnes ze szparagów
Kolacja: 2 jajka sadzone na parze, kilka plastrów mozarelli
Wiecie co? Tak patrzę na ten jadłospis i w ogóle myślę sobie: CZY JA NAPRAWDĘ TAK MAŁO JEM?! :D
Fajne uczucie, polecam :P
Bo naprawdę super się czuję z tym, że jem mało jak ptaszek :) Mam nadzieję tylko, że mój luby wreszcie też się za to weźmie, bo ostatnio z nim rozmawiałam i "nie mam czasu, nie mam czasu". Jakby chciał kurde, to by miał, zawsze mam takie powiedzenie... Trochę mnie to wkurza, że ja się potrafiłam kopnąć w dupę i (jak to moja mama mówi) "zasznurować buzię" a on, chociaż to on ma nadwagę a nie ja, nie potrafi się zmobilizować. Nawet w sumie nie próbuje!
Jest gorszy ode mnie. Tylko gada i nic nie robi więcej :/ Nie wiem jak mam z nim gadać, bo ja nie studiuję, więc mam w cholerę czasu, więc nie wiem czy mogę go krytykować, bo niby nie wiem jak to jest jak sie studiuje, A NAWET JAK BĘDĘ STUDIOWAĆ, TO ŁATWIEJSZY KIERUNEK WIĘC I TAK NIE MOGĘ GO KRYTYKOWAĆ.
I koło się zamyka.
Nieistotne.
Chciałam się pochwalić jeszcze jedną rzeczą: będę przez te kilka miesięcy do egzaminów wstępnych pracować: albo jako barmanka (niestety są dwa minusy: praca w nocy od 19:30-5 rano i drugi minus: KLUB NOCNY xD) albo jako hostessa (sklep tchibo).
Wiem, że i tak muszę wybrać sama, ale co byście wybrały? W sumie oczywiste wydaje się, że hostessa, ale ja od dawna interesuję się baristyką. Lubię robić drinki i mogłabym się dużo nauczyć, np. pojechałabym na jakieś szkolenie, czy coś. A że klub nocny... :P To raczej nie będzie mnie dotyczyło ;) Chyba, że ktoś mnie zmaca to wtedy zrezygnuję xD
Nie no, tak na poważnie to uważam, że nic mi się nie stanie. Przecież taki klub to miejsce publiczne, są pewnie ochroniarze i pijani goście nic mi nie mogą zrobić, poza tym i tak chodzi im o tancerki, nie o barmankę - jeszcze taką niską xD
Dobra, to tyle :)
Wybaczcie, że piszę o swoim życiu osobistym, ale w sumie nie jest powiedziane, że nie mogę, a chciałabym poznać Wasze zdanie :)
Papa :*
Julia551
13 marca 2013, 18:31Malutko jesz!Dorzuć coś więcej dla swojego dobra;)
truskawkaa89
13 marca 2013, 17:00wzięła bym pracę za lepszą stawką.. w porównaniu ze mną jesz bardzo nie wiele, szkoda że ba bym tak nie wytrwała.