Tzn. fakt, że Aśka ma nadwagę, ale kurde, stosuje dietę drugie dzień, schudła kilogram i nie jest głodna. To TROCHĘ wkurzające.
No i dzisiaj się złamałam. Po zobaczeniu tego 54 chyba podświadomie stwierdziłam, że mi nie zależy na niczym i zjadłam kilka ciastek. Tak do 8. :/ Ale obliczyłam, że mają ok. 200 kalorii łącznie.
Ale za to nic nie jadłam do końca dnia. No, oprócz kawałka kurczaka i paru orzechów.
No, ale w związku z tym, że nie mam motywacji, to wynagrodzę się przynajmniej tym, że jutro się zważę. MAM NADZIEJĘ, że przynajmniej utrzymałam 54. Tzn tak naprawdę w głębi ducha mam nadzieję, że jutro będzie upragnione 53, ale cholera nie wiem. Zważyłam się po tych ciastkach i zobaczyłam 54,9... Fakt, że to było zaraz po ich zjedzeniu i dowaliłam jeszcze orzeszkami ziemnymi (je mi wolno jeść, nawet w I fazie, to Aśka to wyczytała)...
Ech.
Po prostu dzisiaj się cofnęłam i tyle.
Wzloty i upadki, chyba tak Wam pisałam w komentarzach?
Muszę obejrzeć jakieś motywacje i wziąć gorącą kąpiel.
Papa :*
PS z tymi literami w poprzednim wpisie to chodziło mi o to czemu nie piszemy całych imion naszych facetów ;)
Hani90
22 marca 2013, 07:42Kochana spokojnie;) musisz być cierpliwa;) w końcu waga spadnie;) będziesz mega dumna z siebie)^^
Julia551
21 marca 2013, 20:59Niech się za bardzo nie cieszy bo to pewnie woda,która jak szybo poszła tak szybko wróci;)A ty się nie łam tylko dalej rób swoje-trzymam mocno kciuki za tą trójeczkę na drugim miejscu;*
mamuska16072008
21 marca 2013, 20:39hej, hej laska! to Ty powinnas za cwiczonka sie zabrac a nie za ciasteczka;) no ale raz nie zawsze:) no osoby z nadwaga duzo szybciej chudna nic nie poradzisz. a Toja siostra zgubila teraz kg wody z organizmu a nie schudla;)