Wczoraj wieczorem zjadlam porcje makaronu sojowego z kurczakiem i wypilam szklanke coli zero. Ale potem juz grzecznie i tylko goraca woda z cytryna (uwielbiam!).
Musialam sie zapchac tym makaronem, bo wciaz nie jestem glodna! Wypilam tylko szklanke soku 100% pomaranczy bez dodatku cukru.
Dumam nad obiadem... Moze falafel? A jak nie mam ciecierzycy to moze jakies kotlety fasowole albo z soczewicy. Sama nie wiem :)
Jak sie troche rozruszam to pocwicze na pilce i pewnie znowu hantelki pojda w ruch. Mam lekkie zakwasy po wczoraj, ale to dobrze.
Zdrowej niedzieli!
Edit: 25 minut cwiczen zaliczone, taki sam zestaw jak wczoraj. Nie moge sie doczekac, az dni beda dlugie. Np. teraz chetnie wzielabym psa na dlugi spacer, ale boje sie chodzic po ciemku. No nic, byle do wiosny :)
Edit: 25 minut cwiczen zaliczone, taki sam zestaw jak wczoraj. Nie moge sie doczekac, az dni beda dlugie. Np. teraz chetnie wzielabym psa na dlugi spacer, ale boje sie chodzic po ciemku. No nic, byle do wiosny :)
angelisia69
5 stycznia 2014, 16:30oj nie mam cierpliwosci do pilki,kupilam kiedys i moze ze 2 razy pocwiczylam bo nie potrafilam rownowagi zlapac,pozatym to takie bardziej modelowanie na niej :P Ooo falafel,zjadlabym a ostatnio z fasoli robilam babeczke otrebowo-fasolowa pycha byla
klaudiaankakk
5 stycznia 2014, 15:04dobre podejście ;)