Pare dni temu, nudzac sie w pracy w Empiku, wzielam do reki ksiazke B. Pawlikowskiej "Moja dieta cud". I sobie pomyslalam ojeeejku znowu jakas kolejna dieta ktora i tak jest do dupy.. Ale zaczelam czytac pierwsze strony i zaciekawila mnie.. Stwierdzilam ze ja kupie, akurat jest po promocji. I to byl strzal w dziesiatke !! Tak mi otworzyla oczy.. W sumie to ona pisze tam rzeczy ktore sa oczywiste, ale pare rzeczy naprawde mi uswiadomila, ktorych szczerze nie wiedzialam !
Tak samo jak oczywiscie ja, przerobila juz mase diet, roznych, niskobialkowa, wysokobialkowa, niskotluszczowa, 1000 kcal.. I zawsze konczylo sie tym samym, efektem jojo, brakiem energii, zlamaniem silnej woli.
Nie bede opowiadac tu calej ksiazki, ale doszla, tak jak teraz ja, do wniosku, ze najlepsza "dieta" jest po prostu jedzenie wszystkiego, ale tylko rzeczy NATURALNYCH. Czyli nie zrobionych ani przetworzonych przez czlowieka. Naturalne, czyli kasze, ryze, owies, zboza, ziarna, owoce, warzywa, grzyby, ryby, orzechy ... itp itd.
Bo nasze komorki sa zbudowane z tych samych pierwiastkow co te wlasnie naturalne pozywienie, i tylko tego nasz organizm potrzebuje.
Te wszystkie serki typu light, odtluszczone mleko, platki fitness..ogolnie wszystko co ma napis light, to jedna wielka bzdura. Ja tego szczerze mowiac nie wiedzialam. Kupowalam to i myslalam ze zdrowo schudne. Bzdura. Liczenie kalorii tez jest bzdura.
Zaczelam wiec, tak jak ona, jesc te rzeczy naturalne. Nakupilam kasz, owocow, warzyw, przypraw. Od jakiegos czasu, odkad tak jem, czuje sie po prostu fantastycznie, chudne, mam mnostwo energii, i nie licze juz kalorii ani nie odmiarzam porcji poprzez wage kuchenna. Zamiast ketchupu, sama robie sos pomidorowy z odrobina jogurtu naturalnego. Jest przepyszny. Co prawda ona nie je ani nabialu ani miesa, ale akurat z tego zrezygnowac nie zamierzam. To tez jest nam w jakims stopniu potrzebne. Przestalam lykac witaminy (sztuczne swinstwo, ktore i tak nie pomagalo), zadnych suplementow diety. Jedyne czym sie "truje" to tabletki antykoncepcyjne ale to akurat inna sprawa. Nawet nie mam juz ochoty na zadne slodycze, wole upiec w domu. Lody - akurat nie przepadam, ale zrobie sobie w domu jak mnie najdzie ochota. Jest po prostu super.
Moze dla innych to sprawa oczywista i banal, ale mi naprawde to otworzylo oczy i powyrzucalam wszystko co zawieralo slowo "light". Przestalam liczyc kalorie. Kiedys unikalam bananow, cytrusow, truskawek, ZIEMNIAKOW, bo pisze ze tucza. Bzdura. Teraz zajadam sie ziemniakami, owocami, i nie tyje, a nawet waga lekko spada. Cialo sie zmienia, samopoczucie juz sie zmienilo.
Chcialam sie dziewczyny tylko z wami tym podzielic. Opowiedziec, jak to dziala na mnie, a dziala niesamowicie. Naprawde zachecam do zmiany nawykow, a nawet i przeczytania tej ksiazki, bo niby taka zwykla ksiazka, banal .. a zminila moje myslenie i wiem ze juz nie tkne nic przetworzonego :-) Pozdrawiam serdecznie.
betterthanyesterday
4 stycznia 2015, 23:38mogę się podpisać pod tym wpisem obiema rączkami. Też uważam, że te produkty light to jedna wielka ściema. Powodzenia :)