Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trudne dobrego początki....


Bieganie - zaliczone. Pokonałam dziś 4 kilometry... trochę marszu, trochę truchtu i kilka minut sprintu. Wszyscy wieczorni biegacze, których mijałam mijali mnie z uśmiechem i pozdrawiali machnięciem ręki. Więc jak ja mogłam się nie uśmiechać?


Nawet poważny pan w garniturze śmiał się i powiedział mi " Przepocisz sobie ubranie".

Jak mogłam się nie uśmiechnąć?


Dieta - zaliczona. Cudowny dzień z razowym pieczywem, sałatą, pomidorami i cudownym zielonym szczypiorkiem. Kiszoną kapusta z pieczarkami, musli i sałatką owocową.


A te cudowności popiłam zieloną herbatą...

Ale jak to pole walki, rany też muszą być... w postaci tyciego pęcherza na pięcie. mam nadzieje, że do jutra zniknie.


Lektura na dziś -  "Dziennik Bridget Jones" :)

  • behealthy

    behealthy

    23 września 2015, 22:32

    Jak pozytywnie :) Bieganie jest super, co nie? :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.