Dostęp do pamiętnika zablokowałam bodajże pierwszego lipca. Nikt nie tęsknił, ale wróciłam, żeby sobie popisać o próbach unicestwienia ostatnich szesnastu nadprogramowych kilogramów.
W dalszym ciągu utrzymuję wagę nieco powyżej 80 kg, rzadko kiedy dobijam do 84. I szczerze mówiąc nie mam pomysłu na zbicie tego. W sierpniu dostałam rower, trzaskałam po 25 km dziennie (mój rekord to 36 km), jadłam w sam raz i cały czas waga uparcie pokazywała 81-83 kg.
Po co wróciłam? Bo chcę się dzielić swoimi przemyśleniami z kimś, kto rozumie, ile serca trzeba włożyć w tę walkę. Że to nie jest tylko MŻ i skalpel na dywanie. Zwłaszcza, gdy wyszło się z otyłości olbrzymiej.
To chyba tyle na dziś.
nigraja
20 stycznia 2016, 19:39ja tęskniłam :)
agus0709
30 listopada 2015, 22:08No, powiem Ci, odwaliłaś kawał roboty... myśl, kombinuj, każdy organizm reaguje inaczej, próbuj, w końcu organizm się podda i zaczniesz znow chudnąć..
Tarjaa
27 listopada 2015, 19:51tyle juz Ci sie udalo schudnac :) podziwiam, fajnie , ze wrocilas i powodzenia :)))