Nie potrzebowałam czyjegoś wsparcia, kiedy zaczynałam swoją drogę ze zdrowym odżywianiem. Dojrzałam do tego, aby zrobić to dla siebie samej, bardzo tego chciałam. Nie wiem co się dziś zmieniło, lecz najwyraźniej straciłam.. Poczucie pewności, że jestem w stanie zrobić wszystko sama. Nasze zamierzenia są bardzo łatwe postanowimy sobie, że chcemy osiągnąć nasz cel. Często po drodze natrafiają się różne przeszkody… tracimy wiarę w siebie, mówimy sobie po co? Skoro naszych efektów nie widać, męczymy się ciągła dieta. Odpowiedz jest prosta.. By być szczęśliwa, poczuć się pewnym w swoim ciele. To właśnie pod wpływem adrenaliny czujemy się jakbyśmy mogli wejść na najwyższy szczyt, jakbyśmy mogły dosięgnąć nieba... jesteśmy spełnione, pewne siebie, dumne. Trening to nie tylko ból.. Mikro urazy*zakwasy* to przyjemność ! Dyszymy, zaczynamy się pocić i czuć jakbyśmy zrobiły coś niemożliwego. Kocham ten stan, kiedy chociaż na chwilę zapominam o wszystkim innym i poświęcam się temu całą sobą. Treningi sprawiają, że czujemy się dobrze.. Wywołują w nas pozytywne emocje. Od razu poprawia nam się humor, a dolegliwości znikają. Czy naprawdę zrobi nam to różnice, jeśli zamiast np. siedzenie przed telewizorem zrobimy godzinny trening? Nie … zdecydowanie lepiej jest czuć satysfakcje, że zrobiło się wszystko, co w naszej mocy, aby zrobić krok naprzód… niż nie robić nic. Praca? Szkoła? Korepetycje? Itp. To nie jest wymówka. Wszystko da się pogodzić. Żeby, coś osiągnąć trzeba dać z siebie nie tylko 100% trzymanej miski, zaangażowanie w tym powinniśmy widzieć te sto procent pięknej, ciężkiej, czasami długiej pracy. Która po jakimś czasie stanie się naszą pasją, zyskamy lepsze samopoczucie, nasze myślenie się zmieni i utracimy parę kilogramów, a przede wszystkim dostaniemy to, czego chcemy.. Czyli zmienimy swoją sylwetkę.
Robie pierwszy krok, chce dokonać *niemożliwego* bo właśnie tym jest dla mnie zgubieniem kilogramów. Działam nie będę patrzeć na innych! Robię to tylko dla siebie. Ci, którzy we mnie nie wierzą.. Obiecuję, że skopię wam tyłki! Moje wyzwanie zaczyna się w dniu powrotu do domu. START 31 Sierpnia. Do tego czasu codzienne 8h cardio w postaci sprzątania domków letniskowych mi wystarczy. Chce zrobić to porządnie, na spokojnie. Nie ma pośpiechu. Ten dzień nadejdzie, to jest ten czas.. mój czas.
wieprz14
19 sierpnia 2016, 13:33Hej, dziekuje za wpis u mnie. Przeczytałem Twoje 2 ostatnie wpisy i powiem Ci, że tych co Cię ciągle męczą o tym czy jesz czy nie jeszcz czy chudniesz czy nie chudniesz kopnąłbym z radością w zady. Masakra jakaś. Ty się nimi nie przejmuj - wiem, że łatwo powiedzieć, ale uwierz mi można ich olać. Ty rób swoje i się nie poddawaj, po Twoich wypowiedziach widzę, że Jesteś wspaniała inteligentną dziewczyną i na bank wszystkich jeszcze zaskoczysz. Mnie już kiedyś wszyscy przekreślili, ale co mnie nie zabiło to wzmocniło, że właśnie im chce pokaząć iż się mylili. KTO JAK NIE MY, UDA NAM SIĘ NA BANK. Serio serio
angelisia69
15 sierpnia 2016, 03:43wiesz bez motywacji, to wazac 50,80 czy 100kg nigdy nie osiagniemy sukcesu tak naprawde.Wszystko zalezy od tego co mamy w glowie,i jakie priorytety sobie ustalimy ;-) Ja od kilku lat cwicze regularnie mimo ze sie nie odchudzam,i trening wpisany mam w grafik jak i prace czy inne wazne rzeczy.Wszystko zalezy od nas samych,nie szukajmy wymowek ;-) Trzymam kciuki za twoja motywacje i twoj CZAS!
zgubickg
15 sierpnia 2016, 07:28Wiem wlasnie dlatego staram sie jak moge, zrobie to po swojemu. Z czasem i mi sie wszystko pouklada. dziekuje za wsparcie
Matysiaa
14 sierpnia 2016, 23:27Bardzo podobne podejście mam do Ciebie. Będę trzymała mocno kciuki za Ciebie. :) Pozdrawiam.
zgubickg
15 sierpnia 2016, 07:57dziekuje ślicznie, na pewno się przyda takie wsparcie! również pozdrawiam
NaDukanie
14 sierpnia 2016, 22:18Czyli jest motywacja, teraz jeszcze konkretny plan działania :) I do dzieła... Powodzenia
zgubickg
14 sierpnia 2016, 22:22własnie zaczynam pracować nad nim, dziek śliczne