Wczoraj spędziłam przyjemny dzień. Pospałam, namalowałam akwarelkę i obrazek pastelami suchymi. Pisałam wiersze dla dzieci. Ćwiczyłam też jogę. Niedługo będzie dwa miesiące jak ćwiczę. W życiu tyle nie wytrzymałam. Jestem z siebie dumna. Zadowolona jestem ze swojej wzrastającej sprawności. Diety w ubiegłym tygodniu przestrzegałam na pół gwizdka. Efekt jest taki, że waga spaść nie raczyła na stałe. Raz jest więcej, raz mniej. W tym tygodniu już wytrwam choć raz mam zamiar zjeść budyń. Dziś jadę do miasta na dwie godziny. Muszę. Będę miała sporo łażenia i trochę kalorii spalę. Szkoda, że nie mam opaski sportowej, bo bym wiedziała ile. Krzysiek jedzie ze mną ale razem chodzić nie będziemy. On idzie tylko na zakupy i wraca od razu do domu. Ja mam i pocztę i zakupy i leki i wydruk umowy w kawiarence internetowej...Ech...
Jeśli chodzi o malowanie na papierze to dojrzewam do tego by zacząć malować na większych formatach. Teraz preferuję A5. Myślę o A4. Może chociaż pejzaże i kwiaty. Dziś po powrocie i odreagowaniu przymierzam się do malowania. Może też napiszę wiersz zgłoskowy albo kolejne wiersze dla dzieci? Jutro już będę siedzieć w domu no i pracować czyli wróżyć i pisać. Pieniędzy trochę potrzebuję, bo muszę pilnie kupić farby i akrylowe i akwarele w kostkach choć kilka kolorów. Nie mam też podobrazi i papieru do akryli. Tak sobie myślę, by ćwiczyć malowanie akrylami na papierze, bo podobrazi szkoda na nieudane prace. Z drugiej strony nie przewidzę czy praca będzie udana czy nie...Stanowczo potrzebuję się podszkolić w malarstwie sztalugowym typu realistycznego.Chcę malować ładne pejzaże a tu klops. Raz wyjdzie raz nie.
basiaaak
13 marca 2017, 12:18Ja też jestem z Ciebie dumna :) Tak trzymaj :)
araksol
13 marca 2017, 23:36:)