Wstałam dziś rano i stwierdziłam że nie ma się co bać. Miałam się mierzyć co 2 tygodnie... bałam się tego odwlekłam 3 dni no ale przecież nie ma przed czym uciekać. Stanęłam na wagę i pomyślałam "Szału nie ma tylko 0,6 kg"... mina mi zrzedła, ale wzięłam centymetr i zaczęłam po kolei się mierzyć... No i niespodzianka!!! Naprawdę nie spodziewałam się takich ubytków w centymetrach
Pomijając biust z którego zleciało mi 3 cm (tu akurat mogło by być + 3), to:
talia -2 cm, brzuch -5 cm, biodra -4 cm, udo -3 cm, łydka -2 cm. No normalnie rewelacja!!
Dziś rano co prawda na siłownie się nie zwlekłam bo młoda mała kiepską nockę, ale zaraz po pracy spakowałam torbę i mimo zmęczenia i lekkiego bólu głowy pognałam na siłownie, zmobilizowana porannymi wynikami.
Jedzeniowo dziś super chociaż czułam kilka razy "ssanie" w żołądku, ale dałam rady. Teraz tylko opijam się wodą by czasem w nocy nie wybudził mnie głód. Byle do rana i do śniadania :)
Dobrej nocy wszystkim życzę i efektów :)