Poniedziałek, czyli uczelnia. Kolejny powód, aby nie znosić poniedziałków. Ostatni semestr ostatniego roku, na uczelni pojawiam się tylko w poniedziałki i czwartki. O dwa dni za dużo. Jestem już zmęczona tymi studiami, dojazdami, wykładowcami, innymi studentami. Odliczam czas do obrony. Ja wiem, studia piękny okres, ale ja mam po prostu dość.
Dzisiaj bieganie - około 7km. Wciąż brak odpowiedniego obuwia. Na szczęście ojciec zapowiedział, że dostanę pieniądze na buty. To dobrze, po zaczynają mi wysiadać stopy, boli mnie wewnętrzna część lewej stopy. Nie jest to ból tragiczny, nie powoduje dyskomfortu, ale może się przekształcić w coś gorszego.
Bilans:
śniadanie (8:30): pół szklanki owsianki z bananem, jogurtem naturalnym, odrobiną mleka 1,5% cynamonem
obiad (12:00): 10 małych pierogów ruskich, małe jabłko
podwieczorek ( w planie: 16:45): jogurt naturalny, kilka pomidorków cherry, małe jabłko
kolacja (w planie 20:00): 2x grzanki z wędzonym łososiem, kilka rzodkiewek