Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 44


Brawa dla mnie. Skusiły mnie dziś chipsy. Pięć minut później żałowałam, że je zjadłam. No cóż, stało się. Piwu dzielnie się przeciwstawiłam, ale przed paczką chipsów poległam. Spotkania z G. i A. mi nie służą, bo oni w najlepsze żłopią piwo i zajadają się przekąskami, a ja siedzę obok i przełykam ślinę. 

Odpokutowałam na rowerku. Wróciłam do domu, włączyłam telewizor, zaczęłam jeździć. Minęła mi godzina. 

Organizuję za tydzień imprezę na działce na wsi, z okazji zdobycia magistra. Spotkaliśmy się, aby ustalić szczegóły, co jemy, co pijemy, jak z transportem. Czyli za dzień kolejny cheat day. No bo przecież nie dadzą mi nie pić na oblewaniu. Nie czuję najlepiej z tym oszukiwaniem. Wiem, że jest to czasami wręcz niezbędne, by utrzymać wysoki poziom motywacji, ale z jednej strony nie chcę żadnych oszustw, a z drugiej bardzo chcę. Dogódź kobiecie.

Bilans:

śniadanie (10.00): kasza jaglana, mleko 1,5%, jabłko (pół porcji)

obiad (12.30): barszcz biały; żółta fasolka szparagowa; trochę truskawek na deser

podwieczorek (15.30): miseczka truskawek

chipsy :<

kolacja (20.30): dwa kawałki domowego chleba z ziarnami, wędzona szynka, ketchup; rzodkiewki

trening:

1) Mel B cardio

2) 10min cardio popsugar

3) Mel B nogi

4) 1min 5s plank

5) 1h10min rowerka stacjonarnego

  • zuzu11

    zuzu11

    19 czerwca 2015, 23:06

    pewnie że tak opij przecież magistra często się nie robi a poza tym to prawda że kobiecie się nie dogodzi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.