Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
minął weekend
15 maja 2012
Jak dla mnie weekendy nie sprzyjają diecie absolutnie! W domu, czy jak się idzie do kogoś jest tyle pokus! Niby człowiekowi zależy na tym, żeby schudnąć i wie, że nie pownien spożyć tego czy tamtego, ale z drugiej strony diabełek mówi, że troszke nie zaszkodzi, raz się żyje i skonsumuje zakazane amu, albo naje się jak mops. Ten człowiek to oczywiście ja! A w piątek ważenie i ma być 89,5 kg. Jak nie będzie to... wymyślę sobie jakąś karę. Jakieś podpowiedzi, co mam sobie zrobić?
Siwa79
16 maja 2012, 08:05Ha.....bo nie ma lepszej kary od porządnego wycisku;);)
anulkako
15 maja 2012, 15:05ale uwzięłyście się na mnie z tymi ćwiczeniami! Ja chcę inną karę!
Praksyda
15 maja 2012, 15:01Przepędz diabełka a za karę .....może 100 brzuszków
Siwa79
15 maja 2012, 09:06Tia...witaj w klubie;)U mnie takie obiecanki,cacanki trwały całe 9 dni(majówkowy weekend)A to grilik,a to pifko,winko też się polało....ogólnie obżarłam się nieprzytomnie,a przed totalnym upadkiem uchroniły mnie tylko ćwiczonka!Nie ma co się dołować..są ważniejsze sprawy niż waga......ostatnio czuję to jak chyba nigdy dotąd..