Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Coraz mniej :)


Dzisiaj rano się zważyłam (nie mogłam wytrzymać) i waga pokazała:

- 04 lipca - 72,9 kg

- 24 czerwca - 74,6 kg

- 09 czerwca - 76,3 kg

Od 09.06 do 04.07 jest spadek -3,40 kg :) cieszy mnie to bardzo :)

Wczoraj byłam u dietetyczki, ale jej waga pokazała 73,9 kg. Powiedziała, że gdyby wiedziała że mam @ to byśmy przełożyły tą wizytę, bo podczas @ waga nie pokazuje dobrze. Nie wiem...., ale bedę się na swojej wadze ważyć, bo inaczej pokazuje.

Centymetrem mnie zmierzyła, to wyszło o 3cm więcej niż 3 tygodnie temu....dziwne, bo poszłam do niej w spodniach, których 3 tyg.temu bym na dupę nie wcisnęła, czyli jest mniej w pasie. W ogóle czuję, że jest brzuch mniejszy......sama nie potrafiła tego wytłumaczyć...Ma dzisiaj mi przesłać nową dietę.

Idzie weekend - i znając życie będą grzeszki (cwaniak) ale mam nadzieję że nie dużo :)

Dietetyczka suszyła mi dużo głowę o ruch/ćwiczenia...wiem, że jest z tym u mnie ciężko, ale pewne rzeczy to gadała, jakby gazet się naczytała za dużo. Ona jest panienką bez dziecka, nie pracuje od - do, tylko ma nienormowany czas i nie wiem czy mnie do końca rozumie....

Kończę pracę najczęściej między 15 a 16, bywa, że siedzę dłużej, ale odkąd jestem matką nie siedzę w pracy do 17 - 18. Po pracy zawsze jadę do sklepu. Jest to supermarket, czyli jak się do niego wejdzie to min.1 h się w nim spędzi. Przyjeżdżam do domu, ubieram małego i idę z nim na dwór. Zależy ile rzeczy muszę kupić....jak mało to pomijam sklep po pracy, tylko jadę prosto do domu, ubieram małego i idziemy spacerkiem do supermarketu i z nim robię zakupy, ale wtedy wychodzi to więcej jak 1 h, czyli czasowo to samo....przychodzimy z dworu i wtedy nastawiam obiady (dla siebie i męża), zanim się ugotuje, przygotuje to jest już późno i mi się zwyczajnie nic nie chce.Pobawić się z małym, poprać, ogarnąć chałupę....Jak położę małego spać, to mam ochotę usiąść na kanapę albo położyć się, a nie ćwiczyć....to jest lenistwo, ale naprawdę ciężko mi będzie to przezwyciężyć. Mąż też późno jest w domu, nawet rozmawiać nam się czasami nie chce..przez to że mam głównie cały dom i dziecko na głowie, to jestem bardziej zmęczona.....ona powiedziałaby "podziel obowiązki też na męża", a to się czasami tak nie da, bo on przychodzi różnie do domu...eeehhh zobaczymy....

  • Anioleczek1987

    Anioleczek1987

    4 lipca 2014, 13:38

    Super najwazniejsze ze Ty lepiej sie czujesz:) i waga spada:) powodzonka

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.