Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
W końcu zawitałam do Żywca:) wspomnienie pewnej
romantycznej chwili:P
2 lipca 2012
Kocham to miasto.... tak dużo miłych wspomnień, najcudowniejsze chwile:) kiedyś jak byłam młoda i głupia i tak bardzo zakochana w takim jednym mężczyźnie, który miał być tym jedynym:) wiecie o co chodzi:P kupił kłódkę, tak zwykłą nie wyróżniającą się od innych, a zarazem tak piękną:P spotkaliśmy się tego dnia na PKP w Żywcu weszliśmy na wiadukt i właśnie wtedy on rzekł, że zakupił tą kłódkę i chciałbym, żebyśmy byli jak ona:P niezniszczalna. Wyryliśmy tam nasze inicjały. Przyczepiliśmy ją, zamknęliśmy i ja wyrzuciłam za siebie klucze:) ohhh i teraz za każdym razem jak idę to sprawdzam czy ona nadal tam jest. Ciekawe:P dziś jej poszukam znów:P mam nadzieję, że nikt jej nie zabrał:P bo to taka mała wielka rzecz a cieszy:P wraca wtedy wszystko:P ohhh, ale się rozpisałam:P pewnie macie mnie za wariatkę:P, ale hmmm bardzo tęsknię za tamtymi dniami, kiedy miałam takie beztroskie życie:P a jak dostawałam 10 zł to czułam się najbogatsza na świecie:P. Dzisiaj pójdę na spacerek, ah i jeszcze nad jeziorko. Planów sporo:P a co do diety wczoraj zrobiłam sobie luźny dzień a dziś wracam na właściwe tory:) @ się zbliża, i jakoś przyjść nie może...
Gangrene90
3 lipca 2012, 02:54Ale romantyczna historia ;) napisz czy znalazłaś ją ;D
roweripralka
3 lipca 2012, 00:20byłam na tym wiadukcie rok temu ale kurcze nie pamiętam kłodki, napisz koniecznie czy ona tam jest. Bardzo fajna historia i nieszablonowy mężczyzna:) Ja Cię bardzo rozumiem, też mam takie miejscowości z lat beztroski i się też rozckliwiam nad nimi:) I też pamiętam jak zbierałam pół roku pieniądze do skarbonki, żeby pojechać na woodstock, nazbierałam 60 zł i to było największe bogactwo:) No i się na noc znów rozckliwiłam:)