Jutro zaczynam na poważnie. Dieta i ćwiczenia. Oby tylko moje kolana to wytrzymały. Od dawna mam z nimi problem, ale może dzięki regularnym ćwiczeniom uda się je wzmocnić. Liczę na to, bo jakiś czas temu zaczęłam systematycznie ćwiczyć i właśnie ból kolan spowodował, że nie mogłam kontynuować. Muszę być ostrożniejsza przy wyborze ćwiczeń.
No a dieta - nieco przykra sprawa. W telewizji szczupłe babki zachwalają jaka to dieta może być smaczna, jak pyszne są potrawy przyrządzone samemu. Wszystko to tak piękne, że aż się wierzyć nie chcę. Jasne, są pyszne dietetyczne potrawy, tylko mnie się nie chce ich przyrządzać. Nie lubię stać przy garach i koniec - nigdy tego nie polubię... Poza tym lubię uczucie pełnego brzuszka i mam brzydki nawyk zaraz po obiedzie buszować w szafkach w poszukiwaniu czegoś dobrego do przegryzienia. Dlatego dieta nie jest dla mnie łatwą sprawą. Ale wiem, że mogę - w końcu to ja i tylko ja zrzuciłam w tamtym roku 14 kg.
Na resztę zabrakło chyba motywacji. Ale odnalazłam ją i wracam do realizacji planu.