Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Spóźniony wpis z okazji pięciolecia pamiętnika o
mojej walce z otyłością.


5 września minęło pięć lat odkąd prowadzę ten pamiętnik. Ostatnio z systematycznością jest słabo, gdyż nie mam weny, a i nie ma spektakularnych sukcesów do dzielenia się z Wami. Chociaż... Cały czas moim największym sukcesem jest to, że schudłam już 65 kg (a licząc od 2009 roku 85 kg) i zamierzam zgubić jeszcze te nadprogramowe 10 kg.


Dwa lata miotałam się między 85 a 80 kg, nie mogłam dobić do tej siódemki, choć robiłam naprawdę wiele, jeździłam dużo na rowerze, starałam się pokochać bieganie.

Dlaczego w końcu udało się mi ujrzeć ponownie to 79 kg? Zrobiłam jedną z najgorszych i zarazem najlepszych rzeczy. Gdy ważyłam 81 kg, przeszłam przez wszystkie etapy trzydniowej głodówki. Przygotowałam organizm do niej, bardzo dbałam o siebie podczas tych 72 h niejedzenia i równie ostrożnie wyszłam z tego procesu. I od tamtej pory pooowolutku zbijam wagę i dzisiaj ważę już 76,5 kg.


Co robię teraz?

Porzuciłam pięcioposiłkowe menu, jem trzy posiłki z czystego lenistwa i poznańsko-krakowskiej (rany, jaka kumulacja) oszczędności. W ogóle jestem leniwą bułą i cały czas się zastanawiam jak mi się udało tyle schudnąć. Czasem też jem trzy razy dziennie ryż z jajkami na twardo i furą warzyw. Jeżdżę na rowerze, ale nie tyle, ile bym chciała. Dużo spaceruję. Przestałam się przejmować. Jak mam ochotę na pizzę, to jem taką o średnicy 20 cm, produkcji własnej. Gdy zjem czekoladkę, nie rozdzieram szat.

Może to usprawiedliwianie się, bo przecież tak niewiele brakuje do osiągnięcia celu i powinnam przyspieszyć, a ja spoczęłam na laurach. Ale... czuję się szczęśliwa, bo wiem, że słucham własnego ciała, umysłu i serca. Bo nie liczy się to ile ważę. Najważniejsze jest to, że zaczęłam, wytrwałam aż tyle, przezwyciężyłam prawie wszystkie trudności. I że dopiero teraz jestem sobą. Gdy jem drożdżówki z masą migdałową, jeżdżę na rowerze i tańczę na depotekach ciągle w tej samej sukience.

Łe, jaki patos...


To tyle na dziś. Trzymajcie się cieplutko. (curry)

  • goldeneye.basia

    goldeneye.basia

    22 października 2016, 21:07

    gratuluje ci ze pokochalas siebie

  • Maya27kc

    Maya27kc

    22 września 2016, 16:33

    i bardzo dobrze :) czytam czasem pamiętniki dziewczyn, które stosują drakońskie diety, ćwiczenia i wyrzucają sobie zjedzoną kostkę czekolady i... nie moge tego pojąć. to nie na moje nerwy :) chcę być szczęśliwa i moja dieta chociaż zdrowa to musi być też smaczna, a czasem... no niech będzie... wcale nie fit ;) i nic się niedzieje złego... pomalutku chudnę, chociaż mój sukces jest dużo mniejszy od twojego. Najważniejsze to czuć się dobrze i nie świrować na punkcie diety. No i nie przesadzać czy to w jedną czy drugą stronę ;)

  • angelisia69

    angelisia69

    17 września 2016, 13:23

    wiesz,mysle ze szczescie mimo wszystko jest wazniejsze niz cyferki na wadze.Bo co z tego zebys wazyla 50kg,jak bylabys nieszczesliwa?

  • nigraja

    nigraja

    17 września 2016, 09:51

    najważniejsze że jesteś szczęśliwa :* uwielbiam cię czytać twoja wierna fanka :D

  • evelevee

    evelevee

    16 września 2016, 23:08

    Świetnie! Bardzo Ci gratuluję!

  • Gazelazu

    Gazelazu

    16 września 2016, 21:40

    Sukcesem jest to co już osiągnęłaś i fakt, że nadal to utrzymujesz! Podziwiam Cię :) Solidny kawał roboty za Tobą.

  • drabinkaaa

    drabinkaaa

    16 września 2016, 21:28

    Niesamowite że tego dokonałaś ! Wielki szacun :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.