Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
moja historia.
24 grudnia 2012
Witam.. Juz od jakiegos czasu myslalam nad tym, aby opisac Wam, moje drogie moja historie. Historie po czesci odchudzania, a po czesci moich uczuc temu towarzyszacych.. Od razu prosze Was o wybaczenie moich bledow jezykowych, skladniowych i kazdych innych:) Moj polski niestety nie jest juz na poziomie super, a kiedys bylam najlepsza w klasie, nie chwalac sie:D haha, no nie chwalac sie:)
No wybaczcie mi tego..:)
W sumie do opisania historii skolanila mnie rozmowa z mama. Ale od poczatku..
Urodzilam sie w nienajbogatszej rodzinie, jestem dzieckiem wymodlonym.. Mam bardzo dobry kontakt z mama, rodzicami, chociaz nie zawsze bylo super.. Niedlugo po mnie na swiat przyszla moja kochana sis ( za ktora tak teeesknie od czasow wyjazdu). Wychowywalysmy sie jak blizniaczki. Zawsze bylysmy o siebie zazdrosne, ale sie kochalysmy.. Jednak zawsze bylo tak ze moja siostre dzieci lubily bardziej.. Ja przez to stawalam sie powoli powoli typem samotnika. Bardzo uczuciowa, a moja wrazliwosc wzrastala z kazdym dniem.. Bardzo bolalo mnie to, ze moi rowiesnicy nie akceptowali mnie. Bardzo malo sie ruszalam, siedzialm w domu, zamykalam sie w sobie na rowiesnikow.. Przyszly czasy szkole, i historia sie powtarzala.. Tylko ze juz w tym przypadku sie przyzwyczailam powoli do tego.. zastanawialam sie tylko, dlaczego tak jest? Pamietam, w moim sercu bylo tyle bolu.. A potem.. Spojrzalam w lusterko.. I zobaczylam, pulchna dziewczynke, skromnie ubrana, a nawet ..biednie. Od tego czasu poczulam kompleks nizszosci, pomyslalam ze moze mnie nie lubia, bo ja jestem gruba, bo nie chodze modnie ubrana? Wtedy nie patrzylam na moja buzie, nie wiedzialam ze jestem sliczna dziewczynka.. Dzisiaj to widze na starych zdjeciach.. Nie mialam kolezanek, przyjaciolek.. Poszlam do klasy 3 ( dolkadnie nie pamietam), i od tego czasu zaczelam "przyjazn", toksyczna przyjazn. Bylam wykorzystywana, ale ja moglam zrobic wszystko, aby tylko miec kolezanke.. Czasy gimnazjum.. Pamietam jak dzisiaj. Przyszlam ze szkoly. Byla wtedy u nas ciocia. Nalalam sobie pol talerza zupy, (mimo ze jadlam w szkole obiad) bo przeciez ja musze cos zjesc.. Na co ciocia zareagowala slowami:
- ty i tak jestes GRUBA, po co jeszcze jesz?
Popatrzylam na nia zaszklonymi oczami, poszlam do pokoju. I pierwszy raz z powodu wagi zaplakalam. Ciocia mnie przepraszala, ulzylo mi, ale nie nadlugo..
Zaczal sie horror. Niepozornie. W ciagu roku schudlam 17kg. Z dnia na dzien gdy widzialm ze chudne, jadlam jeszcze i jeszcze mniej.. Potem moje chudniecie sie zatrzymalo.. Bylam STRASZNIE chuda.. Ale ja widzialam w lusterku GRUBASA. Jeszcze wiekszego niz nim kiedys bylam..
W gimaznjum kolezanki z klasy pytaly jak sie to stalo, ze schudlam, na co odpowiadalam:
- ja schudlam? Nie wiem..
Ja tego naprawde nie widzilam.. Chociaz moja garderoba sie zmienila. Jednak akceptacji siebie samej sie nie nauczylam, a tym bardziej od drugich ludzi jej nie dostalam. Gimnazujm.. to czasy chudszej mnie, zmeczonej, szarej cery, popoludni w lozku z paczkami chusteczek. Depresja..
Poszlam do szkoly wyrzszej. Drugie miasto, ta sama toksyczna kolezanka.. Zaczelam o siebie bardziej dbac.. Moze odrobina wiecej akceptacji, moze 200 gram wiecej smalosci..
Ale to nic nie dalo. Horror sie rozkrecal. Dla mnie chudniecie bylo obsesja. Kazdy zjedzony cukierek to byl koszmar, myslalam ze od niego przytyje tak ze nic na mnie nie bedzie pasowalo. Potrafilam wziasc cukierka do buzi, porzuc go, podelektowac sie smakiem, i wypluc go. Zjesc czasami odrobinke slodyczy, i od razu pojsc wymiotowac. A czasami, zjesc OGROM slodyczy o to samo. Byly czasy gdy juz mieszkalam w internacie jadalam dziennie moze okolo 500, 700 kcal. Z dnia na dzien chudlam, slyszalam ze jestem chudzinka, ale dla mnie bylo najwazniejsze ze JA tego NIE widzialam. Nie mialam sily czasami drzwi od internatu otworzyc. Wyobrazacie sobie? Ledwo zylam..
Mama w pore sie zorientowala.. I pomogla mi. Najpierw prosila, a potem gdy nie pomagalo, zmuszala mnie jesc.. Dzisiaj wiem, ze wyciagnela mnie z anoreksji, tej glebokiej.. Bo chora to moze jestem i do dzisiaj.. Obzarstwa, glodowki..
Wtedy przytylam. Zaczelam lepiej wygladac. Chlopcy zaczeli za mna szalec, a ja glupia to wykorzystywalam. Nieladnie mowiac moglam miec kazdego, i tylko ich tym ranilam.. Wiecie, mysle ze to bylo poprostu odreagowanie za wszystko co mnie spotkalo w dziecinstwie.. A to co napisalam, to tylko troszeczke, tego co przezywalam.. Teraz jest tak ze Ci chlopcy ktorzy mi sie podobali jak bylam Grubaska, biegaja za mna.. Juz nie:) Bo wyszlam za maz..
Wiecie.. to forum o odchudzaniu.. Ale ja jestem juz taka, ze nie umiem pisac tylko o jednym. Ja zawsze mowie to co czuje:D Wiec wybaczcie moich wywodow..:)
Teraz znowu przytylam.. Zmiana miejsca zamieszkania, nie znam jezyka, ( ale sie chce nauczyc i to zrobie ), nie mam tutaj gdzie mieszkam przyjaciol, spedzam wiekszasc dnia w domu, tylko wieczorem gdy I. wraca z pracy wychodzimy na zakupy, itd..
Ale walcze!:) Teraz jestem w Pl. Co mnie natchnelo do napisania Wam mojej histori.. No i moja mama.. I moja kuzynka, ktora taaak duzo schudla..:)
Ja znowu bede chudnac, tylko tym razem ostroznie.. Jedzac wszystko, ale bez przesady, cwiaczac, ale za to musze sie dopiero wziasc!:) Zmotywujcie mnie!:)
Dziewczyny!:) Zawsze trzeba walczyc o siebie.. Ale zanim zaakceptuja Ciebie Twoje otoczenie, zaakceptuj siebie sama.. Inaczej sie nie da.. Nawet wtedy, kiedy juz nie zylismy biednie, a nawet moge powiedziec, zaczelismy zyc bardziej na "bogato" rowiesnicy nie zaakceptowali mnie, to momentu.. Kiedy nie zrobilam tego SAMA. ZAAKCEPTOWALAM SIEBIE. Chociaz czasami ta akceptacja znika.. Jednak teraz mam PRAWDZIWYCH przyjaciol, ktorzy mi pomagaja w tej samoakceptacji, ucza mnie byc szczesliwa..
Przepraszam ze sie tak rozpisalam..:) I wybaczcie, jesli to co napisalam dla Was wydaje sie glupota:) Moze ktoras z was dobrnela do konca:D
Pozdrawiam!:)
Attention483
26 grudnia 2012, 14:47Dobrze, że był ktoś kto Ci pomógł :)
Martadelaaa
25 grudnia 2012, 06:49Piekne, ze to przemyslalas I masz odwage opisac. Zapis walki o akceptacje samej siebie I tak naprawde o.wlasne miejsce na swiecie I wlasne szczescie. Bardzo sie ciesze ze tyle Ci sie udalo dla siebie zrobic. Wszystkiego dobrego!
Chemiczka83
25 grudnia 2012, 00:52To forum o odchudzaniu, ale nasze jedzenie wplata się w nasze życie i często wiąże z innymi sprawami, z naszymi odczuciami, sytuacjami które przeżywamy itd. Nie da się tego oddzielić. Dobrze, że o tym piszesz, jedynie w ten sposób, otwarcie mówiąc o tym co nas boli, o problemach itd możemy zrozumieć siebie, a co za tym idzie podejmować coraz to mądrzejsze decyzje. Poza tym może ktoś akurat z tych którzy to czytają jest w podobnej sytuacji a tego nie widzi, może go to skłoni do refleksji itd.
martyna92p
24 grudnia 2012, 21:59Jakbym czytała samą siebie... chyba muszę iść do psychologa... Schudłam 14kg;/ A ja ciągle czuje się gruba mimo że mam 170zm wzrostu i ważę 53,5kg. Moja waga utrzymywała się na 55kg, teraz ja po prostu nie mogę dużo jeść, czuje że mój żołądek jest bardzo malutki, nie lubię uczucia pełnego brzucha... chyba coś jest ze mną nie tak,...