(nie polecam lektury optymistom)
Im więcej zagłębiam się w tajniki potęgi podświadomości, dobroci i pomyślności dla ludzi, tym większe z tego wychodzi gówno.
Praca. Na cholerę była mi ta namiastka awansu? Nie wyrabiam parametrów (jestem za powolna we wszystkim). Ponadto nikt mnie nie lubi w pracy (wiem, wyznanie z gatunku: "mam 6 lat i chciałabym mieć przyjaciela"). Wydawać by się mogło, że to żaden problem, ale jakoś mnie to bardzo rozstraja. Tłumaczę sobie faktem, ze jestem "tą nową". W końcu na żywo jestem bardzo kontaktowym człowiekiem, nieopryskliwym, nie-obrzydliwe-uprzejmym... Nie wiem, co jest ze mną nie tak w tej pracy, skoro na wszystkich moich poprzednich poziomach życiowych z ludźmi nie było z grubsza problemów. A z resztą. Palić licho! Mogę poszukać nowej pracy. Akuratnio propozycji dla telemarketerów nie brakuje. Motywuje mnie to przynajmniej to sensownego wybrania kierunku pod względem studiów (jednak wciąż nie wiem jakiego).
Ach, i co interesujące znowu oblałam to jebane prawo jazdy. Doprawdy, chciałabym nie użyć tego wulgaryzmu, ale za siódmym razem wolno już chyba każdemu. po prostu nie nadaję się do jeżdżenia autem. No ale jak już zaczęłam, to skończę. Najprawdopodobniej 13 marca. Tym razem oblałam przez swoja niewytłumaczalną chęć przejechania na pomarańczowym w przekonaniu ze nie zdążę uniknąć gwałtownego hamowania(egzaminator udowodnił mi, że zdążyłam... ;p) .
Dieta nawet ok.
170171172
20 stycznia 2012, 13:32Nie przejmuj się, ja też zdawałam kilka razy, z czego pare na takich banałach, że nawet nie wyjechałam z ośrodka. Tak właśnie jest, im bardziej się starasz tym gorzej wychodzi. Pozostaje się wypiąć na innych i robić swoje. Trudne, ale daje efekty.
scavenger
20 stycznia 2012, 02:46ja tez w tym roku zdaje, ale po 1 raz..., wiec jeszcze sobie pewnie pozdaje:P Boze mam nadziej, ze zdamy w tym roku.