Proteinowy poniedziałek...taki był plan,a wyszedł zabiegany poniedziałek z niewielką ilością jedzenia.
- śniadanie: owsianka
- obiad (godz.18): gotowany łosoś
- kolacja: biały ser na słodko
Masakra jakaś...Kilka godz spędziłam u mechanika. Miałam odebrać tylko auto, ale w międzyczasie doszło kilka rzeczy do naprawy i wylądowałam w domu przed 18. Wychodziłam o 14....no comment. Nie miałam kiedy jeść. Poćwiczyłam,ale tylko Weidera, bo na nic więcej nie miałam sił. Głowa by mi pękła. I jeszcze to ciśnienie.. Ale dzień zaliczam do udanych. Zero słodyczy, ruch, wycieczka hehehe
- śniadanie: owsianka
- obiad (godz.18): gotowany łosoś
- kolacja: biały ser na słodko
Masakra jakaś...Kilka godz spędziłam u mechanika. Miałam odebrać tylko auto, ale w międzyczasie doszło kilka rzeczy do naprawy i wylądowałam w domu przed 18. Wychodziłam o 14....no comment. Nie miałam kiedy jeść. Poćwiczyłam,ale tylko Weidera, bo na nic więcej nie miałam sił. Głowa by mi pękła. I jeszcze to ciśnienie.. Ale dzień zaliczam do udanych. Zero słodyczy, ruch, wycieczka hehehe
Nalatka
24 stycznia 2012, 11:53Ja też wczoraj nie miałam kiedy jeść, bo miałam masę obowiązków w domu. Będzie lepiej trzymam kciuki ;).
PamciaGB
24 stycznia 2012, 00:39o wlasnie zero slodyczy... tez bym chciala od nich odwyknac..