Jak widzicie jestem w dobrym humorze :) A i mam powody :) Zmobilizowałam się dzisiaj, żeby pobiegać znowu. Dzisiaj było trochę ciężej, bo od razu mnie zaczęły boleć nogi po wczorajszym "treningu", no ale przecież to nie powód, żeby wrócić do domu ;) Odpoczywając szłam mniej więcej taki sam kawałek jak wczoraj, a może nawet krócej, także jest dobrze :)
Poza tym zauważyłam zmianę na lepsze w zachowaniu moich domowników. Mogę śmialo stwierdzić, że stałam się dla mojej rodzinki WZOREM I INSPIRACJĄ! :)
Wiecie, może to odpowiedni moment do tego, żeby powiedzieć coś więcej o sobie o swoim odchudzaniu.
Od dziecka byłam raczej chuda/szczupła. "Problemy" zaczęły się kiedy zaczęłam się rozwijać, dorastać. Zaczęłam nabierać kształtów a razem z nimi i kilogramów...
W gimnazjum ważyłam już z 10-15 kg więcej niż w 6 klasie podstawówki. Fakt też, że byłam chora na nerki i wtedy bezpowrotnie przybyło mi 5 kg. I wtedy zaczęłam też zwracać na to uwagę. Albo inaczej mówiąc: OD WTEDY ZACZĘŁAM WIECZNIE SIĘ ODCHUDZAĆ.
Na moje szczęście podczas liceum przytyłam tylko 3 kg. W gimnazjum ważyłam 58, liceum skończyłam na 61. Przy moim wzroście to dość dużo. A w każdym razie tyle, że nie czułam się dobrze w swojej skórze.
Pierwszą poważną próbę odchudzania podjęłam w sierpniu 2010. Ważyłam wtedy właśnie 61 i stwierdziłam, że nie chcę mieć 6 z przodu. Odchudzałyśmy się razem z siostrą i na początku jej lepiej szło, bo schudła 10 kg, a mi gorzej, z dwóch powodów: 1. brak ruchu (w porównaniu do Aśki), 2. brak faktycznej nadwagi (w przeciwieństwie do Aśki). Jednak ona wcześniej zaliczyła efekt jojo. Ja natomiast chudłam do świąt wielkanocnych, kiedy ważyłam 54,8 - po diecie Dukana. Podczas Świąt przytyłam do 56, potem miałam zastój. A potem już tylko tyłam. I w końcu po wakacyjnym wyjeździe zobaczyłam na wadze 59.
I jakoś mi upłynęło to niecałe 1,5 roku, aż do lipca 2012. Wtedy, zmotywowana tym, że mam chłopaka i nie pamiętam czym jeszcze, znowu postanowiłam podjąć jeszcze jedną próbę.
Na początku było ciężko. Baaaardzo ciężko. Nie chudłam nic a nic. Z 60,7 (wagi początkowej) ruszyłam do 59 i chyba 2 miesiące się na niej trzymałam. Najpierw na 59,5-60 potem na 59,-59,5 i tak w kółko. \
Około listopada czy grudnia coś się zaczęło ruszać. 58 już uznałam za mały sukces.
Ale dopiero jak schudłam do 57, a potem jakoś tak migusiem do 56 nabrałam wiatru w żagle, i wtedy już założyłam konto tutaj :) To był dla mnie bardzo dobry i bardzo duży krok naprzód. Tak jak poprzednio gdy się odchudzałam, tak i teraz bardzo mało robiłam żeby schudnąć. Tylko "mniej jadłam". A kiedy zajrzałam tutaj, obejrzałam wasze wysiłki, liczenie kalorii, ćwiczenia... Zrobiło mi się po prostu bardzo głupio. To ja chcę schudnąć, a jem kompletnie niezdrowo? Chcę schudnąć, a nie ruszam się prawie w ogóle, oprócz nędznego rozciągania mięśni? Nie trzymam diety, nie ćwiczę... Chcę chudnąć, a NIC nie robię w tym kierunku?!
Wtedy dopiero zaczęłam w miarę trzymać dietę. JAKĄŚ dietę, bo przecież South Beach to od niedawna.
Jeśli chodzi o SB, to już wiem czemu zaczęłam ją stosować. Są dwa główne powody:
1. Myślę, że przynajmniej trochę oduczę się niektórych nawyków (np. już sobie postanowiłam, że chleb jem albo na śniadanie, albo na kolację)
2. Stwierdziłam, że skoro za nic nie mogę dojść do tych 55, to może spróbuję czegoś radykalniejszego. <i udało się! :D>
A muszę przyznać, że utrzymałam się na tej diecie tylko dzięki temu blogowi. Moi drodzy, gdyby nie wy, moja rodzinka by mnie zlinczowała i z każdej strony słyszałabym, że źle robię. I na 100% bym się PODDAŁA JUŻ DAWNO. To, że Wam obiecałam, że wytrwam to, że mam kogoś, kto rzeczywiście "patrzy mi na ręce" (no bo co by to było za odchudzanie gdybym tu kłamała?!) oraz Wasze historie, Wasze starania i motywacje DAJĄ MI KOPA W TYŁEK.
Dowiedziałam się, że odchudzanie się nie jest takie proste, że nie wystarczy NIE JEŚĆ. Zyskałam też wiele motywacji, podniosło się moje poczucie własnej wartości, bo odwiedzacie mojego bloga i pod każdą notką widzę wpisy typu: Damy radę!, Jutro będzie lepiej!, Razem schudniemy.
Właśnie, Moi Drodzy. RAZEM schudniemy :)
To wielka różnica, niż odchudzać się samemu. Dlatego każdemu będę polecała ten portal i uważam, że gdyby nie Wy, to nie odniosłabym tego sukcesu który odniosę już za niedługo - w czerwcu albo nawet bliżej :D
Pozdrawiam Was Wszystkich i dzięki za WSZYSTKO :)
mamuska16072008
20 marca 2013, 20:01to zdumiewajace,ze tyle czasu i tylko kg czy dwa w doł, no ale jak wida udalo Ci sie przelamac bariere! super i oby tak dalej\1 Vitaloia strasznie pomaga:) wiem o tym. be zniej mialam proby odchudzania.. hm... 3 dni eheh. a teraz w 1 dniu zapisalam i sie i jest dobrze! trzymam sie, waga w dol., no i super
Keira86
20 marca 2013, 15:58Nie no nie polecam Wam tego tak tylko testuję różne rzeczy. O tym piwie powiedziała mi trenerka na fitnesie. Nie którzy się owijają folią spożywczą a jeszcze nie którzy łykają polopirynę aby się jak najwięcej spocić. Takie kontrowersyjne metody ;) Najlepsza i najzdrowsza herbata czerwona :)
Julia551
20 marca 2013, 15:56Razem łatwiej-damy radę!;*
Hani90
20 marca 2013, 12:31Powiem Ci, że ilość kromek zależy od ich wilkości:) teraz jem taki maluteńki chlebek:) więc jem trzy:) a jak jest większy to wtedy zmieniam na dwa;) poza tym ja jestem chlebojadem:) naprawde;) uwielbiam chleb ! Dobrze chociaż, że ciemny z ziarenkami:) za białym nie przepadam:P ale za to bułki.! Kolejna miłość;) Krok po kroczku zbliżamy się do celu:) :) powodzenia;)
dadziakowska
20 marca 2013, 12:273maj się i powodzenia dalej :)
FemmeFatale.
20 marca 2013, 11:23` Jeszcze trochę mi brakuje ;]
truskawkaa89
20 marca 2013, 11:01szczęściara ja właśnie jestem na etapie porządnego zastoju:P
Morsiczka
20 marca 2013, 10:47SB jest wedlug mnie jedna z najlepszych diet a raczej sposobow odzywiania.Teraz jestem w ciazy wiec stosuje 3 faze ale od razu po porodzie wracam na 1.Powodzenia:)