Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
21.03.11


I już poniedziałek...czy ten czas zwariował? Leci jak głupi. Rano jak budzik zadzwonił to się zastanawiałam, czy aby napewno muszę wstawać, czy to rzeczywiscie poniedziałek czy może mi się jeszcze śni i jest niedziela i mogę się wylegiwać...Niestety, prawda okazała się brutalna - poniedziałek, a moje chore poczucie obowiązku nie pozwoliło mi wziąć zielonego urlopu, tak więc gniję w pracy.

Rano było -1, teraz świeci słońce, a mi jest zimno jak diabli, normalnie się trzęsę, chociaż nie jestem lekko ubrana, rece mam lodowate...no trup chodzący.

Zamknęli dzisiaj Warszawską, tramwaje nie jeżdżą...jak ja tego nie lubię, będę musiała 104 po pracy jeździć, a ona już tak załadowana pod AWF podjeżdża, że ludzie jak sardynki w puszce się gniotą. Popatrzę na zastępczą, ale tam z kocioł będzie i korki cholerne.

Dziecko jeszcze dzisiaj zostawiłam w domu, bo jak ma iść i całą klasą spierniczyć z lekcji, to lepiej niech siedzi w domu. Na tańce też jej nie puszczam, bo kaszle jak gruźlik (pan doktor powiedział, że jeszcze tydzień będzie kaszleć). A za ok. 2 tygodnie test szóstoklasisty....jeny stresa będę miała, chociaż córa świetnie się uczy.

Dzisiaj w pracy i w domu mam same zdrowe rzeczy do jedzenia :

gotowane warzywa z serii hortex stimeria - słoneczny mix, pół litra maślanki owocowej, pudełeczko jogurtu naturalnego z kiwi i odrobiną kakao, na obiad pieczony na butelce piwa kurczak, gotowane brokuły. No i rano było musli z mlekiem 0,5 % i kawa ze słodzikiem. Najmniej zdrową rzeczą jest kaszka manna błyskawiczna (taka, co tylko wodą gotowaną się zalewa i już). Nie wiem co mnie napadło... co prawda lubię zdrowe jedzonko ale żeby tak??? i jeszcze żebym tyle słodyczy nie wpierniczała.. no i te nieszczęsne placki ziemniaczane w sobotę. Nasmażyłam się jak głupia, naścierałam ziemniorów na tarce, nasmażyłam, bo PiW miał przyjechać z pracy ok. 15stej ... a on przyjechał po 21 i placki z mikrofali jadł. Następna sobota też się taka zapowiada, więc zrobię coś dla mnie i córki a on dostanie kanapki na kolację, a co.

Na szczęście w niedzielę woda już była cały dzień, bo serio już miałam torbę spakowaną na basen, tylko nie byłam pewna czy tam czasem nie odcieli. wogóle na basen to by się przydało pójść...

Tydzień mam bardzo pracowity : jutro na zebranie wspólnoty mieszkaniowej - będzie zapewna kilka osób i całe zebranie psu na budę (jak zwykle, ale obowiązek obowiązkiem jest), środa do lekarza po południu, w czwartek wydaje mi się zebranie w szkole...Kurcze 3 popołudnia zajęte, nie ma szans na stepper czy takie tam. Przetrwać przetrwać do piątku...

  • SYLWIULA.sylwia

    SYLWIULA.sylwia

    21 marca 2011, 11:36

    Wiosna! Trzeba się cieszyć i być dobrej myśli! Co to jest ten kurczak na butelce piwa? Pozdrawiam:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.