Co taka cisza? Jak tam Wasze kg? U mnie dość mozolnie a czasu coraz mniej...
lagarets
12 lutego 2015, 13:20
ksiezniczka , grypa nie grypa ważne ze waga spada :P
Minotaur# widzę ze mamy podobne zamiłowania do spędzania czasu po pracy... uwielbiam położyć się pod kocykiem z książka lub przed TV ale sama głodówka i leżenie nie wystarczą. A że również nienawidzę się pocić , skakać aż zabraknie tchu, podkradnę więc Twój spacerowy pomysł i wdrożę go w życie :)
Systematyczność u mnie działa-chociaż w to nie wierzyłam. Ogólnie jestem kotem salonowym-po pracy lubię zwinąć się przed TV lub poczytać książkę, ale ostatnio odkryłam szybkie spacery- nie pocę się bo tego nie nawidzę ale idąc czuję że jestem zgrzana. to podkręca metabolizm a trzeba pamiętać, że im więcej mięśni tym spalanie szybsze. Samo ograniczanie żarcia mnie frustruje, ale po 2-3 takich szybkich spacerach nabrałam ochoty na następne i to działa. Bo trudno było mi sie zmusić do ćwiczeń, a teraz wracając z pracy myślę o tym gdzie "wychodzić kroki". Staram się przynajmniej 5000 kroków dziennie, czasem jest to prawie 10000. Krokomierz w komórce się przydaje.
ksiezniczka
8 lutego 2015, 07:36
u mnie spadek ale to niestety zasługa grypy żołądkowej, przymusowa głodówka się na coś przydała))) Tylko teraz żeby tego nie zaprzepaścić
lagarets
7 lutego 2015, 11:10
i jak Wam idzie dziewczyny ?
lagarets
3 lutego 2015, 13:40
Tez jestem, idzie mi to odchudzanie jak krew z nosa, co schudne przyjdzie weekend i nadrabiam, Jestem z siebie na maksa niezadowolona
ksiezniczka
29 stycznia 2015, 18:18
jesteśmy))) tzn ja jestem. Ech ciężko to idzie, ale czasu jeszcze dużo, damy rade)))
Hej wyjechałam na weekend do rodziców i.zrobiłam to po raz ostatni w najbliższym czasie... Pełno jedzenia. Staram się powstrzymywać ale i tak zjadłam więcej niż u siebie. U Siebie mam w lodówce warzywa kefiry etc więc nie ma.nic godnego do podjadania a u rodziców... Matko boska.. Az sie boje powrotu do domu jak stanę na wagę... Dam znać co i jak ;-)
Ania800528
22 stycznia 2015, 21:52
dziś miałam dobry dzień - małe śniadanie, potem gruszka i jabłko, mały obiad a na kolację już tylko herbata rumiankowa, którą właśnie się raczę :) jutro chyba zrobię sobie dzień warzywno-owocowy - zależy w jakim stanie wygłodzenia sie obudzę, jak rano mi wystarczą jabłka i marchewki, to później wierzę, że jakoś sobie poradzę. chcę wprowadzić takie dni, żeby szybciej schudnąć, bo są widoki, na nową, lepszą pracę u mnie - więc wzrosła moja motywacja, żeby się na starcie dobrze zaprezentować, jeśli przypadkiem bym ją dostała. Dziewczyny, dawajcie znać, co u Was - bardzo jestem spragniona wszelkich info! Pozdrawiam :)
lagarets
21 stycznia 2015, 12:55
Hej
Pierwszy spadek.zaliczony..... Sama.woda ale.zawsze.to.coś :-) póki co nie ma tragedii trzymam się planu...najgorzej na wieczór jestem wieczornym glodomorem i koło.21-22 okropnie mnie głód męczy,
Zmotywowalam się.też do.ćwiczeń, nie lubie wysilku fizycznego ale wiem ze bez tego nie da rady. Nie ćwiczę dużo robię 15 minutowy program mel.b i.8 minutowy program abs, pewnie dużo.osób powie.ze to.za.mało.ale jak.wspomniałam.aktywność fizyczna to.nie mój.konik a.chcę żeby to była przyjemność a nie kara, a taka ilość ćwiczeń dziennie.sprawia mi.przyjemność :-) pozdrawiam i trzymam kciuki za Was
Ania800528
21 stycznia 2015, 13:31
wow, super, jestem naprawdę pod wrażeniem, tak trzymać. :) ja mam to samo, cały dzień jestem jakoś w stanie przetrwać, ale wieczorny głod to zmora, zapełniam do herbatkami wszelkiego rodzaju, kubek za kubkiem, polecam, rumianek, malinka, meliska, co najbardziej smakuje. U mnie plan - dramat, leci na łeb na szyję. Od tej chwili ODSTAWIAM CHLEB - zobowiązuję się tutaj. Bo to mnie gubi najbardziej. Potrafię wpałaszować kilka wielkich kanapek na raz, z masłem, serem żółtym, szynką, no dramat. Więc, żegnaj chlebie.
Ja ruch mam 3xtyg: 1x godzinny spacer z kijami nordic z koleżanką, czwartki - piłki - godzinna gimnastyka w klubie, poniedziałki - dwie godziny flamenco, od dwóch miesięcy chodzę na kurs :) i tyle na razie musi wystarczyć :) pozdrawiam, też trzymam kciuki! :)
Ania800528
20 stycznia 2015, 21:54
hej, no i wystartowałyśmy :0 u mnie zaczęło się od kryzysu: kompletnie mi się nie chce niczego sobie odmawiać... :( jutro postaram się zrezygnować ze słodyczy i chleba. a poza tym normalnie :) się zobaczy - takie oto moje dziś podejście, bez szału...
ksiezniczka
23 lutego 2015, 10:45Co taka cisza? Jak tam Wasze kg? U mnie dość mozolnie a czasu coraz mniej...
lagarets
12 lutego 2015, 13:20ksiezniczka , grypa nie grypa ważne ze waga spada :P Minotaur# widzę ze mamy podobne zamiłowania do spędzania czasu po pracy... uwielbiam położyć się pod kocykiem z książka lub przed TV ale sama głodówka i leżenie nie wystarczą. A że również nienawidzę się pocić , skakać aż zabraknie tchu, podkradnę więc Twój spacerowy pomysł i wdrożę go w życie :)
Minotaur#
11 lutego 2015, 09:39Systematyczność u mnie działa-chociaż w to nie wierzyłam. Ogólnie jestem kotem salonowym-po pracy lubię zwinąć się przed TV lub poczytać książkę, ale ostatnio odkryłam szybkie spacery- nie pocę się bo tego nie nawidzę ale idąc czuję że jestem zgrzana. to podkręca metabolizm a trzeba pamiętać, że im więcej mięśni tym spalanie szybsze. Samo ograniczanie żarcia mnie frustruje, ale po 2-3 takich szybkich spacerach nabrałam ochoty na następne i to działa. Bo trudno było mi sie zmusić do ćwiczeń, a teraz wracając z pracy myślę o tym gdzie "wychodzić kroki". Staram się przynajmniej 5000 kroków dziennie, czasem jest to prawie 10000. Krokomierz w komórce się przydaje.
ksiezniczka
8 lutego 2015, 07:36u mnie spadek ale to niestety zasługa grypy żołądkowej, przymusowa głodówka się na coś przydała))) Tylko teraz żeby tego nie zaprzepaścić
lagarets
7 lutego 2015, 11:10i jak Wam idzie dziewczyny ?
lagarets
3 lutego 2015, 13:40Tez jestem, idzie mi to odchudzanie jak krew z nosa, co schudne przyjdzie weekend i nadrabiam, Jestem z siebie na maksa niezadowolona
ksiezniczka
29 stycznia 2015, 18:18jesteśmy))) tzn ja jestem. Ech ciężko to idzie, ale czasu jeszcze dużo, damy rade)))
jasmina19
28 stycznia 2015, 10:33Jest tu kto?
lagarets
24 stycznia 2015, 00:29Hej wyjechałam na weekend do rodziców i.zrobiłam to po raz ostatni w najbliższym czasie... Pełno jedzenia. Staram się powstrzymywać ale i tak zjadłam więcej niż u siebie. U Siebie mam w lodówce warzywa kefiry etc więc nie ma.nic godnego do podjadania a u rodziców... Matko boska.. Az sie boje powrotu do domu jak stanę na wagę... Dam znać co i jak ;-)
Ania800528
22 stycznia 2015, 21:52dziś miałam dobry dzień - małe śniadanie, potem gruszka i jabłko, mały obiad a na kolację już tylko herbata rumiankowa, którą właśnie się raczę :) jutro chyba zrobię sobie dzień warzywno-owocowy - zależy w jakim stanie wygłodzenia sie obudzę, jak rano mi wystarczą jabłka i marchewki, to później wierzę, że jakoś sobie poradzę. chcę wprowadzić takie dni, żeby szybciej schudnąć, bo są widoki, na nową, lepszą pracę u mnie - więc wzrosła moja motywacja, żeby się na starcie dobrze zaprezentować, jeśli przypadkiem bym ją dostała. Dziewczyny, dawajcie znać, co u Was - bardzo jestem spragniona wszelkich info! Pozdrawiam :)
lagarets
21 stycznia 2015, 12:55Hej Pierwszy spadek.zaliczony..... Sama.woda ale.zawsze.to.coś :-) póki co nie ma tragedii trzymam się planu...najgorzej na wieczór jestem wieczornym glodomorem i koło.21-22 okropnie mnie głód męczy, Zmotywowalam się.też do.ćwiczeń, nie lubie wysilku fizycznego ale wiem ze bez tego nie da rady. Nie ćwiczę dużo robię 15 minutowy program mel.b i.8 minutowy program abs, pewnie dużo.osób powie.ze to.za.mało.ale jak.wspomniałam.aktywność fizyczna to.nie mój.konik a.chcę żeby to była przyjemność a nie kara, a taka ilość ćwiczeń dziennie.sprawia mi.przyjemność :-) pozdrawiam i trzymam kciuki za Was
Ania800528
21 stycznia 2015, 13:31wow, super, jestem naprawdę pod wrażeniem, tak trzymać. :) ja mam to samo, cały dzień jestem jakoś w stanie przetrwać, ale wieczorny głod to zmora, zapełniam do herbatkami wszelkiego rodzaju, kubek za kubkiem, polecam, rumianek, malinka, meliska, co najbardziej smakuje. U mnie plan - dramat, leci na łeb na szyję. Od tej chwili ODSTAWIAM CHLEB - zobowiązuję się tutaj. Bo to mnie gubi najbardziej. Potrafię wpałaszować kilka wielkich kanapek na raz, z masłem, serem żółtym, szynką, no dramat. Więc, żegnaj chlebie. Ja ruch mam 3xtyg: 1x godzinny spacer z kijami nordic z koleżanką, czwartki - piłki - godzinna gimnastyka w klubie, poniedziałki - dwie godziny flamenco, od dwóch miesięcy chodzę na kurs :) i tyle na razie musi wystarczyć :) pozdrawiam, też trzymam kciuki! :)
Ania800528
20 stycznia 2015, 21:54hej, no i wystartowałyśmy :0 u mnie zaczęło się od kryzysu: kompletnie mi się nie chce niczego sobie odmawiać... :( jutro postaram się zrezygnować ze słodyczy i chleba. a poza tym normalnie :) się zobaczy - takie oto moje dziś podejście, bez szału...