Informacje podstawowe
Płeć | Kobieta |
Wiek | 45 lat |
Wzrost | 155 cm |
Masa ciała | 69.90 kg |
Cel | 45.00 kg |
BMI | 18.73 |
Stan cywilny | W związku partnerskim |
Wykształcenie | Wyższe |
Aktywność zawodowa | Uczeń/student |
Dzieci | Nie |
Opis użytkownika
Charakteryzuje mnie chęć poznawania, nie całego świata, ale mózgu człowieka. Jak on działa, czemu coraz więcej jest glejaków, zaników pamięci? Uwielbiam jeździć pociągami, odpręża mnie to, tak samo jak zapach mięty albo szałwii. Jestem z moim chłopakiem od liceum, jest w sumie dużą częścią mojego życia. Dba o mnie, czasem aż za bardzo, bo chciałby, abym zjadła tyle co on, bo nie będę najedzona.
Sukcesy i porażki w odchudzaniu
Od młodych lat byłam troszkę grubsza, zaczęłam wcześniej dojrzewać niż moje rówieśniczki. Zaczęły się głodówki na zmianę z fazami obżarstwa (bo tylko tak to można nazwać), w końcu trafiłam do sanatorium, gdzie byliśmy na diecie niskokalorycznej, i prawda schudłam, ale co z tego, skoro nikt nie poinstruował co dalej robić, jakie jadłospisy albo żywienie. Mając 13 lat okej ogarniasz co i jak, ale i tak rodzic gotuje dla całej rodziny. Potem trafiłam do liceum i postanowiłam schudnąć, zapisałyśmy się z koleżanką na zajęcia fitness, ćwiczyłyśmy po 2-4 h dziennie, ale tu też był jeden problem. Ćwiczyłyśmy cały czas cardio, które zwiększało wytrzymałość, ale już nie spalało naszej tkanki tłuszczowej. Ciągle zakwaszałyśmy nasz organizm. Owszem schudłyśmy, ale to był tak powolny proces, że dziwię się, że żaden instruktor Nam nic nie doradził, nie powiedział. Może sami nie wiedzieli. Najwięcej schudłam w pracy jako kelnerka, bo w ciągu dwóch miesięcy 10 kg. Tylko to nie było zdrowe, bo z braku czasu nic nie jadłam. Więc jak będziecie kiedyś marudzić w restauracji, że jeszcze nie dostaliście jedzenia i jesteście głodni, to pomyślcie jaka ja musiałam ciągle chodzić głodna w pracy skoro schudłam tyle w tak krótkim czasie. Później zaczęłam biegać, trenować siłowo i na prawdę miałam piękną sylwetkę. Potem przyszły studia, wpadłam w stany depresyjne i jadłam wszystko, co najgorsze. Co tydzień pizza, lody, słodycze, kebaby. Na pierwszym semestrze miałam rozmiar 34, po drugim 40, a teraz 42-44. Więc jestem tu.