Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ślub już za 35 dni...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21635
Komentarzy: 143
Założony: 13 marca 2010
Ostatni wpis: 27 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
biedrona5

kobieta, 39 lat, Bydgoszcz

165 cm, 66.30 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 stycznia 2011 , Skomentuj

Dziś weszłam na wagę po dłuuuuuuższym czasie. Pokazała 66,6 więc nie ma co ukrywać PRZYTYŁAM!!!!!! Nie ma się czemu dziwić, od wigilii do 2 stycznia żarłam. Bo to już nie było zwykłe jedzenie. Od wczoraj już jestem ogarnięta.

Długo mnie nie było na vitalii bo niestety padł mi komputer. Nic w nim nie działało. Na razie chodzi na jakimś tam innym trybie (nie wiem o co chodzi bo się na tym nie znam :p) ale przynajmniej miałam dziś okazję wreszcie tu wejść. Poczytałam też co nowego u Was, duuuuużo miałam do nadrobienia.

Sylwester minął mi wyśmienicie pomimo, że okropnie bolał mnie zą i jadłam po 10 tabletek przeciwbólowych dziennie. Dopiero wczoraj udał mi się dostać do dentysty i co się okazało, miałam leczony kanałowo ząb i coś mi tam babka schrzaniła. Dlatego mnie boało. Nie poszłam do tej samej dentystki. Wczoraj koleś mi powiedział, że jeszcze z 2 dni i spuchła by mi buzia na maxa. Dobrze ze poszłam, już dziś mnie wogóle nie boli, a muszę przyznać, że na końcu już brałam ketonal forte bo nic innego nie pomagało.

No, ale się rozpisałam. Teraz już zmykam, bo zaraz do pracy. Ahhhhh no i zapomniałabym, dostałam podwyżkę, teraz płacą mi 10zł/h. Nie spodziewałam się. Naprawdę. To było bardzo miłe. :)

Miłego dzioneczka Kochane :)

21 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Weszłam dziś na wagę. Zdziwiłam się lekko i pozytywnie zaskoczyłam. Pierwszy raz od chyba miesiąca albo i więcej przez weekend nie przytyłam a nawet mam troszkę mniej na wadze. Otóż pokazała mi dzisiaj 64,9. Wiem że to nie zużo mniej ale ogromnie się cieszę, że spada bo jak pracowałam w piekarni to to się wogóle nie zdarzało. Wtedy waga ciągle rosła i rosła. :)

czoraj wybrałam się na ostatnie zakupy przedświąteczne bo oczywiście tradycyjnie mój tato nie wymyślił nic dla mamy i musiałam coś wykombinować. Kupiłam w Aparcie zegarek srebrno- złoty z kryształkami. Troszkę kosztowała le to w końcu od taty więc mogłam tyle wydać. Kupiłam też sobie nowy lakier do paznokci. Stwierdziłąm że na wigilię będę miała paznokcie w kolorze czerwonego wina :)

Mam też mały problem. W ostatnim czasie 2 razy zemdlałam. Poszłam do lekarza zaniepokojona a pani doktor osłuchała mi serce i stwierdziął że ona nie widzi tu nic niepokojącego. To co ma mi się stać żeby dała mi skierowanie na jakieś badania? Mam następnym razem od razu wzywać pogotowie? Nie rozumiem tego ststemu. Płaci się ubezpieczenie a jak chce się skierowanie na jakieś badania to nie dają. Żal.pl

 

15 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Jakoś tak mija dzień za dniem. Na wadze nie staję, bo jakoś na chwilę przestała mnie kusić. To dobrze, bo ważyłam się 2 razy dziennie. Dietetycznego jedzonka się trzymam, ale niestety bez ćwiczeń. A to z braku czasu. Jestem o to zła na siebie ale cóż. Po świętach mam nadzieję to się zmieni...\

Byłam dziś na moich rolleczkach. Wykupiłam kolejny karnet i wiecie co? Babeczka, która jest właścicielką dała mi 2 karnety w cenie 1. :) To było bardzo miłe. Powiedziała, że to z okazji świąt. :)

Dobrej nocy Kochane :)

 

13 grudnia 2010 , Komentarze (4)

I mam równe 66 kg. Wiem LuiKa, przegięłam w ten weekend... Obiecuję poprawę, już dzisiejsze śniadanko było ok. I tak będzie codziennie, zero pokus, zero słodkiego, nic zakazanego. Dam radę. Ze wsparciem na vitalii na pewno dam.

Miłego dzioneczka :)

12 grudnia 2010 , Komentarze (1)

skończył się weekend i oczywiście z dietką poległam. Ale nie było to takie poddanie się jak zwykle bo nic a nic słodkiego do buźki nie włożyłam. Za to wczoraj z moim K. poszlismy do mc i wciągnęłam tortillę... :( Na szczęscie tylko to, bez żadnych frytek ani nic. No ale żeby nie było tak kolorowo to dziś tez się tam przez przypadek znaleźliśmy... Zjadłam pół big maca i kilka frytek. Ale wiecie co? Nie żałuję. Miałam już długo ochotę na mc i ciągle sobie odmawiałam, za to teraz długo nie będzie mnie tam ciągnęło. Może i tyciu przytyłam, ale najbardziej się cieszę, że nie zjadłąm nic słodkiego bo to moja największa zmora.

Jutro zapobiegawczo się nie zważę, bo mogłabym się przestraszyć, ale myślę, że we wtorek już mogę.

Od jutra wracam do zdrowego jedzonka :) 

10 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Wszystko idzie zgodnie z planem. Jak bede miala wiecej czasu to tu zajrze. Jak na razie mój K. zasypia obok mnie wiec wybaczcie, ale nie bede zbyd duzo czsu tracila na pisanie. :)

Buziaki

9 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Kurcze cały wpis mi się skasował. Bez sensu.

Ostatnio nie często tu zaglądam. To chyba brak czasu na głupotki. Dziś się zważyłam. Doszłam do wagi sprzed weekendu czyli tej na pasku. Szkoda że dopiero teraz ale dobrze, że wogóle spadła. Kurcze te weekendy są masakryczne. Zwłaszcza gdy jadę do rodziców. Tam wszystkie słdkości stoją na wierzchu i kuszą. Kuszą tak, że nie mogę się powstrzymać niestety...

 

Mniammmmmm.....

 

7 grudnia 2010 , Komentarze (2)

Oczywiście był weekend który u mnie przedłużył się do poniedziałku... Pozwólcie że pozostawię te kilka dni bez komentarza. Od dziś już jestem ogarnięta i spinam tyłek. Weszłam rano na wagę i pokazała 66,1. Pół kg więcej po takim obżarstwie to  nie tak źle ale niedobrze ze jest wiecej.

4 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Wczoraj troszkę przegięłam z 2 śniadaniem. To w moich planach powinna być tylko mała przekąska, a zrobiło się mega obżarstwo. Takie, że później obiadu nie mogłam zjeść za dużo a był dopiero o 17. No ale nic, póżniej była już tylko lekka kolacyjka i koniec. Dziś weszłąm na wagę i jest bez zmian więc dobrze.

 

Wczoraj wieczorkiem wraz z moimi współlokatorami stwierdziliśmy że trzeba by jakoś miło spędzić wieczór i postanowiliśmy zagrać w eurobuisness. Było świetnie. Śmiechu co niemiara ale też i jedzenia typu chipsy, paluszki, czekolady, ciastka. Fura jedzenia była, ale Agusia opanowała apetyt i nic nie zjadła. Nic a nic, ani jeden chipsik nie trafił do mojej paszczki. Jestem z siebie dumna i zadowolona :)

 

Dziewczyny mam do sprzedania rowerek treningowy. Jest nowy, złożony tylko po to żeby sprawdzić czy są wszystkie części i rozłożony. Więcej o tym postaram się napisać wieczorkiem albo jutro bo zaraz muszę pędzić na pociąg. No więc zmykam.

 

Buziakiiiiiiii :*:*:*:*:*:*

3 grudnia 2010 , Komentarze (3)

Stanęłam dziś na wadze i wiecie co??? Chyba byłam bardzo zaspana. Już wyjaśniam. Waga pokazała mi 65,5 a ja sobie wkręciłam że to jest 66,5 i aż kopnęłam tą wagę. Stanęłam jeszcze raz, to samo, i kolejny. W sumie za 5 razem stwierdziłam, że to jednak mniej niż ostatnio. :) Jupiiiiiiiiii :)

 

Ależ już moja głowa sfiksowała na punkcie ważenia. Boziu wiem, że lepiej za często się nie ważyć, ale mi to jednak dodaje optymizmu. Boję się, że jak się nie będę ważyła często i zacznę tyć to się nie ogarnę w czas i to się źle skończy.

 

Na razie jest ok. :)

 

Taki kolczyk sobie zrobię jak już schudnę do 58 kg. To mój cel jak na razie :) Do tego dążę :)

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.