Zacznę od tego, że przytyłam!!!!!!!!UHHHHHHHHH!!!!!!!!!!
Waga 47,8 a niekiedy 48,2. Ogólnie +2 kg. Niestety.
Tak się obawiałam tych świąt. Góra jedzenia, próbowanie tzw. rewelacyjnych potraw. Jedzenie na siłę, żeby nikogo nie urazić.
No cóż pomyślałam sobie, że inni mają gorzej więc nie będę robić tragedii.
Myślę, że do wiosny dam radę i wrócę do swojej wagi. U mnie jest troszkę źle, bo jeszcze mieszkam z rodzicami i ciągle słyszę głupie komentarze na temat odchudzania.
Jeśli chodzi o dietę ta jej praktycznie nie ma. Już prawie od dwóch tygodni. Nie piszę, nie liczę kalorii i nie zwracam uwagi na co co jem. Aż dziwnie się z tym czuję. Bo od sierpnia byłam na diecie i bardzo uważałam na to co jem. Ale teraz mam za swoje.
Od środy postanowiłam wrócić na dobre tory. Chcę mieć większą motywację.
Za cel waga moich marzeń 46-45kg. Będzie idealnie.
W nagrodę super obcisłe i dopasowane spodnie dobrej marki oraz fajna fryzurka.
Na początek przedział kalorii 1300-1100.
Małe posiłki, ograniczenie węglowodanów i słodyczy.Za to więcej chude nabiału. Dieta ala Dukan.
Dużo wody, zielonej herbaty( czerwona mi nie smakuje) oraz wody przegotowanej z cytryną.
Ważenie raz w tygodniu.
Systematyczne a przynajmniej częstsze wpisy na Vitalli.
Mm nadzieję, ze to wszystko mi się uda.
Pozdrawiam i życzę miłego popołudnia.