Zapomnialam o Nicole...
A potem Wam powiem, ktore to moje propozycje, a ktore kierownika Sie nie zdziwicie, w koncu solidarnosc jajnikow i takie tam :)
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (39)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 83085 |
Komentarzy: | 1367 |
Założony: | 2 kwietnia 2011 |
Ostatni wpis: | 21 kwietnia 2016 |
Postępy w odchudzaniu
Zapomnialam o Nicole...
A potem Wam powiem, ktore to moje propozycje, a ktore kierownika Sie nie zdziwicie, w koncu solidarnosc jajnikow i takie tam :)
Dzieki moje kochane za wasze wszystkie slowa pocieszenia. Ja wiem, ze juz mi niewiele zostalo, i tak sobie mysle, ze z radoscia chyba powitam porod. Dzisiaj spalam w miare dobrze, oprocz podwojnego wstawania na siku, sikac musialam w powietrzu normalnie, bo deska taka zimna byla, ile sie przy tym nastekalam, to moje, a z samego ranca obudzil mnie przeokropny i mega bolesny skurcz w prawej stopie i lydce. Cos ostatnio za czesto sie znow te skurcze pojawiaja, chyba musze wrocic do mojej homeopatii. Zgagi niet, tfu, tfu, chyba rzeczywiscie slodycze sa winne!!!!
U pani doktor okay, jak zwykle mala sie wypiela podczas badania KTG i nic jej nie obudzilo, no bo po co wspolpracowac, ale wszystko dobrze. Pani doktor zrobila mi jaks wymaz, na jakies pneumokoki czy inne bakterie, tak bolalo, ze z wrazenia zapomnialam, co to bylo, zapytam sie nastepnym razem. Mala wazy 2300, lezy porzadnie jak czlowiek i nie powinna sie juz obracac. Na razie nie przejawia zainteresowania przyjsciem na swiat.
Dobra, oto nasze propozycje imion, kolejnosc przypadkowa, baaardzo prosze o pomoc (pamietajcie, ze my w Niemczech:)) ):
Lena
Nadine
Sophie
Jasmin
Sophia
Jessica
Jennifer
Acha, jestesmy na plusie na 11 kg. Wczoraj, oprocz jednego Milch Schnitta nie zjadlam nic slodkiego, ile to wymagalo walki z sama soba i samozaparcia, mowie wam. Dzisiaj niestety na sniadanie bulke pelnoziarnista posmarowalam sobie nutella, co w moim przypadku i tak nie jest jakos strasznie tragiczne, bo normalnie zostawilabym bulke, a pozarla sama nutelle. Kierownik przed jutrzejszym zabiegiem nic juz nie je, wiec ja tez nie jem, tak dla towarzystwa, ale i nawet glodna nie jestem, chociaz zaraz sobie cos tak w zwiazku ze zdrowym rozsadkiem zrobie.
A w ogole to pogoda mnie dobija i znow slabszy nastroj dzisiaj. Ide poczytac jakas ksiazke, bo pranie i prasowanie juz odhaczone, u gory troche kurze powycieralam i styknie na dzisiaj. Okna zostawiam sobie na pozniej: na ladniejsza pogode i blizej porodu:)
Buziaki ogromne.
Doszlo juz do tego, ze kierownik zaklada mi skarpetki. Stekam strasznie, niezaleznie od siebie, gdy tylko musze sie pochylic, schylic, kucnac, a potem wstac. Masakra. Na dodatek rozwalily mi sie moje ukochane kozaki, ktore trzeba bylo tylko wsunac na noge i musze teraz wiazac sneakersy, co zwiazane jest znow: z pochylaniem sie, kucaniem, manewrowaniem, zakladaniem nogi na noge i strasznym cierpieniem generalnie, jak wszystko w srodku sie skreca z bolu.
A mala wali od srodka bez opamietania.
Bylam na akupunkturze. Podczas ostatnich dwoch wbija mi igly w male palce u stop. Auuuaa.
Oprocz tego musze sie umowic do fryzjerki i zrobie sobie chyba francuza na stopach.
B.O.N. to Baby ohne Namen, czyli bezimienne dziecko. Jak sie nie pozabijamy, to chyba sie nic nie zgodzimy. Niemalze wyrywamy sobie nawzajem wlosy z glowy, ale do porozumienia dojsc nie mozemy. Kierownik tylko mysli, ze ma na mnie sposob: dzien w dzien powtarza te same trzy imiona majac zapewne nadzieje, ze w pewnym momencie mi obrzydnie, sie poddam i powiem, ze dobra, niech ci bedzie. Figa z makiem. Okazuje sie bowiem, ze ja mam mozliwosc zarejestrowania dzidzi w szpitalu, wcale nie musi jechac do zadnego urzedu, tadam, tadam, i caly ten misterny plan pooooszedl, nie powiem gdzie.
Studnia bez dnia, to bardzo dobra okreslenie. Ja nie wiem, gdzie to wszystko sie miesci i gdzie to znika. Staram sie jednakze, jak juz opycham sie bez opamietania, wlozyc sobie do geby jakies warzywko czy inny jogurt, i w ogole zrobilam sie mistrzynia robienia cudnych kanapek, z marchewka, papryka, rzezucha, szczypiorkiem i innymi rzodkiewkami. Tylko ze nie zawsze chce mi sie robic, grrr. A na obiadek albo jakas patelnia po chlopsku, czyli warzywa z ziemniakami, albo szpinak z jajcem i ziemniakami, i tak tylko mam nadzieje, ze jakos jednak dorzucam sobie witamin do tego magnezu (w postaci siedemnastu tabliczek czekolady dziennie.)
I jak widzicie, znow mnie dopadlo niespanie, wcale nie chce tak trenowac, bardzo chcialabym sie wyspac, ale nie moge, bo albo zapchany nos i nie moge oddychac, albo sie przekrecam w lozku i moja kosc lonowa wyje z bolu, a ja razem z nia, albo zgaga mi podchodzi do czola niemalze, albo na siku musze isc... cud miod normalnie.
Ale ja generalnie nie narzekam:) Przyjmuje wszystko na klate, z calym dobrodziejstwem inwentarza.
Jade dzisiaj znowu do ginekologa. W czwartek z kierownikiem do szpitala, na kurs, a w przyszly czwartek malzonek moj musi sie udac do sadu, gdyz poniewaz nasi "bardzo dobrzy znajomi" postanowili wycyckac nas na prawie 8 tysiecy. Ojro. Dluga historia, nie mam sily, zeby o tym pisac, ale fajnie jest i wesolo ogolnie. Zadnych stresow :DDD
Milego dzionka, szczypiorki.
Czy juz nie? Zaczynam sie gubic, nie mam sily ogladac wiadomosci, bo tam tylko pomoc dla Grecji, nowy prezydent i strajk. Rzygac sie chce. Ale starjkowac mogliby juz przestac, jezeli juz tego nie zrobili, bo czekam na ksiazke, leci z UK i nie moze doleciec kurde blaszka. A'propo ksiazek, mowilam wam, ze w lutym tyyyyyyle fajnych ksiazek wychodzi, ktore musze przeczytac, kupilam sobie moze polowe, i christ on a bike, wydalam na nie prawie 100 ojro. Nie na raz, bo chyba nawet mi reka by drgnela, w sumie tyle wydalam, a nie kupilam jeszcze wszystkich, a tutaj juz marzec tupie nogami, a w marcu tez nowe ksiazki beda, moze nie tyle, co w lutym, ale zawsze kilka. No co niby mam zrobic, przestac czytac? Nie wchodzi w rachube, czytam wszystko, kurde, reklamy na ulicach, informacje o wyprzedazach w witrynach, hauptsache, ze ma litery.
Nasz misterny wtorkowy plan poszedl oczywiscie w pizdu, przepraszam bardzo, kierownik sie rozlozyl, rozchorowal, wzial na noc tabletke, po ktorej padl jak kawka, jego cisnienia padlo razem z nim, polegl normalnie, potem caly dzien przespal, no to pojechalam sama, taka jestem wredna malzonka, ale przynajmniej w spokoju kupilam to, co chcialam, bez stekania, narzekania, lypania okiem i pytania zduszonym glosem, czy naprawde tego potrzebuje. Ze sie nie nauczyl jeszcze, ze jako kobieta owszem, potrzebuje, a nawet jak nie potrzebuje, to tez potrzebuje, tak czy nie? Oprocz kuchenki kupilam prawie wszystko, przeca sama nie bede kuchenki kupowala, cos trzeba chyba wczesniej pomierzyc...? I od stu lat szukam zestawu do kawy i obiadowego, nic nadzwyczajnego, chce cos, na co spojrze i powiem: Ooooo, to jest to, i myslicie, ze jest cos takiego? Otoz nie. Dwa sklepy mialy w promocji jakies takie zestawy wlasnie, w cenie dla normalnych ludzi, se pomyslalam, moze sie uda, taaa, bingo, puste regaly sie udaly.
Dziecie me osiaga apogeum aktywnosci w ostatnich dniach, a wlasciwie ostatnio wieczorami i nocami, maltretuje me wnetrze bez litosci. Niech maltretuje, ale bez trafiania w zebra i nerki, bardzo prosze.
I ostatnio mam w ogole wrazenie, ze jedzeniowo nadrabiam to, czego przez cala ciaze nie zjadlam. Czuje glod. Glod. Po prostu. Ssanie. Zjem cos i po pieciu minutach musze znow cos zjesc. Najlepiej cos slodkiego. Wczoraj po nocy pozeralam rozka lodowego, ze lzami szczescia w oczach. Kazdy poczatek dnia jest piekny, a potem coraz gorzej, a najgorzej, jak juz sie zlamie i wezme cos czekoladowego do paszczy, to potem nie moge przestac. Sprobuje sobie dzisiaj zatkac gebe jakims jablkiem moze? Albo inna mandarynka? A na sniadanie zjadlam dzisiaj, normalnie az mi sie rece trzesly, jak sobie to robilam, taka chcice mialam, bulke pelnoziarnista z maslem i uwaga, uwaga, rzezucha. Zapomnialam o tym, ze rzezucha istnieje, zobaczylam w sklepie i koniec, i taaaaaak mi smakowalo, ze hej:)
Sie rozpisalam dzisiaj, jak rany. Zbieram zatem tylek w troki i ide na deszcz, niech mnie Molka po polach troche przeciagnie:) Milego dzionka:)
Jak zwykle zreszta. Poczatek jest cudny, pelen dobrych zalozen i postanowien, a potem bingo, im dalej w las, tym wiec czekolad. Ale co tam, pelna zapalu oczekuje uplywu czasu, gdyz poniewaz dzisiaj bede mocno walczyc ze swymi slabosciami.
Na sniadanko dwa kawalki bagietki z serkiem topionym i szyneczka, marcheweczka i ogoreczkiem konserwowym, z papryczka i innymi ziolkami. Jogurcik owocowy, panna cotta truskawkowa, no nie moge, uwielbiam ten jogurt, zreszta kazdy z panna cota, czy to truskawka, czy to mandarynka, czy inna brzoskwinia. Dzbanek herbatki zaparzony, juz prawie pusty zreszta.
A wczoraj, werble, werble, nie zjadlam nic czekoladowego. Owczem, zjadlam paczka do kawy, i tzw. kücherl, czyli ciastko z ciasta na paczki, ale duzo mniejsze i takie z wglebieniem w srodku, bo przyjechali szwagier ze szwagierka i wlasnie przywiezli te lakocie ze soba. Ale nic czekoladowego! Co, w moim przypadku przynajmniej, nie do pomyslenia jest. I dzisiaj tez tak bedzie, wytrzymam, nie poddam sie, zero chocolate, NIE MA MOWY kochana. Zapcham sie juz raczej moja mieszanka ukochana, z platkami owsianymi, mandarynka i orzechami, ot co.
W piatek bylismy na kursie pielegnacji noworodka:) Dobrze, ze razem bylismy, bo tak to kierownik uslyszal z ust Petry, a nie moich, pare waznych rzeczy i juz sie zastanawia, jak tu wszystko przeorganizowac, bo musimy male przemeblowanie zrobic. A oprocz tego powiedziala Petra, ze do kapieli to najlepiej dodac pare kropel oliwy z oliwek i ze absolutnie nie potrzeba wowczas zadnych kosmetykow do pielegnacji. Wyprobujemy:)
Na jutro zas, jako ze ostatni dzien karnawalu i kierownik ma wolne, zaplanowalismy wypad na zakupki, wynalezlismy kuchenke w internecie i chcemy ja obejrzec na zywca, i jak bedzie oki, to od razu kupic, bo naprawde juz nie moge na tej starej gotowac.
A w ogole naszlo mnie na majsterkowanie, takie dekoracyjne, zamowilam sobie pare rzeczy i bede dzialac i dekorowac jak szalona, a jak mi wyjdzie, to wstawie zdjecie, tadam:)
Milego dzionka, kochane. Ja musze wstac i sie przejsc, bo mala znowu mnie uwiera, grrr.
Wczoraj cwiczylysmy parcie. Bedzie wesolo. Trzy razy w ciagu minuty przec, jak my juz wszystkie ledwo zipalysmy po pieciu sekundach. Tak sie zastanawiam, co sobie mysli to biedne dziecko w srodku, jak my cwiczymy wlasnie albo parcie, albo oddychanie, albo inne dziwne rzeczy. I nie wiem, czy to po tych cwiczeniach, czy dlatego, ze przez caly dzien nie nosilam pasa, bo bylo dobrze, wieczorem moglam sie poruszac juz tylko na czworakach niemalze, tak bolalo, w lozku nie bylo mowy o przekreceniu sie na drugi bok i w ogole to do duszy.
A w ogole to naprawde musze spiac dupe i wziac sie do kupy, bo moglabym sie odzywiac tylko slodyczami. Co niniejszym czynie, niech to szlag.
Oprocz tego wysadzam korki w domu, cale glowne zabezpieczenie, ale tak naprawde to nie moja wina, tylko tego czajniczka do mojej herbaty. Wzial i sie zepsul najwyrazniej, bo jak tylko wlaczam go do pradu, to koniec, pradu niet. Ale wyczailam, ze to ten dziad wlasnie winny jest, dobrze, ze mam inny dzbanek do parzenia.
Pomalu sobie chalupe ogarniam, bez skrupolow wyrzucam rzeczy, ktorych nie uzywam, bo po co mi maja miejsce zajmowac, i sie nadziwic nie moge, ile mam miejsca w szafkach:) A oprocz tego to smece strasznie, co nie? Ale jakies straszne spadki nastrojow mam, biedny kierownik nie moze nic dobrze ani zrobic, ani powiedziec, bo albo zaczynam wrzeszczec, albo plakac, czy to jakas depresja przedporodowa? Wszystko mnie drazni, denerwuje, na niczym nie moge sie skupic i sama siebie wkurzam. Ide zatem z Molka na spacer.
Buziaki i milego dzionka.
Ja jestem. A co. Nie zjadlam wczoraj tej czekolady, bedzie mnie meczyc zatem dzisiaj, i jutro, i pojutrze i w ogole, bo nie poddam sie zolzie. Zjadlam za to jeszcze jednego Maxi - Kinga. Ale nie ma co porownywac, w koncu Maxi - King dla dzieci jest, wiecie, z miodkiem, mlekiem i w ogole innymi bajerami:)
A w ogole to phi. Od ostatniej wizyty u pani doktor przybyl mi niecaly kilogram, czyli od poczatku ciazy 10 kg. Dumna jestem z siebie jak paw normalnie, az sobie kupilam paczka karnawalowego w nagrode, a co tam. Nie jest zle, tym bardziej, ze polozne mowia, ze tak naprawde to od 15 kg odkladaja sie te kilogramy na biodrach. Albo w oponce, jak na pewno w moim przypadku. Podczas badania KTG dzidzia dostala czkawki, strasznie mnie to rozbawilo:))) Wszystko okay, cale i zdrowe jestesmy, mam dalej nosic pas, bo niestety, nie ma mocnych na moje bole, trzeba zacisnac zeby i przeczekac. No ale twardym trza byc, a nie mietkim, wytrzymamy.
Tak, okropna jestem, jezeli chodzi o tesciowa, ale nie mam naprawde zadnych wyrzutow sumienia. Od czasu, kiedy wiedza, ze jestem w ciazy, nie kontaktowala sie ze mna, przestala przychodzic, ani razu nie zapytala, jak sie czuje, to szwagierke pytala, czy juz wiemy, co to bedzie, wszedzie dookola okazuje swoje niezadowolenie z faktu, ze spodziewamy sie dzidzi i naprawde, to sa rzeczy, ktore trudno i ciezko wybaczyc. Mysle, ze jednak moglam czegos innego oczekiwac, tym bardziej, ze to kobieta, sama matka. Moze nie euforii, ale mimo wszystko wsparcia i zrozumienia. Nie mam z nia o czym rozmawiac, nie chce z nia rozmawiac, koniec kropka, jakkolwiek by to brzmialo i cokolwiek byscie o mnie myslaly.
Zgaga - gigant, zrobilam moja ulubiona potrawke z kurczaka, i chyba ten por mi nie pomogl, grrr. Dlatego dzisiaj ryzyk na mleku, ot co.
I snieg znow pada. I pada. I pada. I nastepna wizyta juz za dwa tygodnie. Niewiarygodne, jak ten czas leci.
Milego dzionka, kochane:)
Mam wrazenie, ze robi sie coraz bardziej serio:)
34 tydzien. Od teraz moge popijac specjalna herbatke, masowac sobie, hmmm, krocze, wciagac siemie lniane... Dlatego tez herbatka juz za mna, caly zalecany litr wypity, da sie przezyc, poza tym, jak by nie patrzec, kazda moja suka dostawala te herbate trzy tygodnie przed porodem i nigdy nie mielismy zadnych prolemow z narodzinami szczeniakow. No wiem, porownanie moze takie se, ale natura to natura, wiec czegos trzeba sie trzymac:)))
Przyszlam po wsparcie, prosze mi szybko jakos wybic z glowy przekaske w postaci czekolady z orzechami, ktora wola do mnie z szafki bezdenki, kwiczy i kopie, a ja juz zjadlam jednego maxi - kinga i ze slodyczy to by bylo na dzisiaj na tyle. Absolutnie.
I w ogole to pojde do piekla, trudno, w zeszlym tygodniu tesciowa zrobila ciasto zadzwonila, czy chcemy. Jasne, ze NIE chce. Kierownik jest lakomy, wiec chcial. Tesciowa owe ciasto na drugi dzien przyniosla. Nie otworzylam. Dzwonila z milion razy, nie, absolutnie, zawzielam sie, nie chce z nia rozmawiac, bo niby o czym? Skoro wszystkim dookola opowiada, jakie to ma zle synowe, to teraz przynajmniej ma prawdziwy powod do narzekania. I nie czuje zadnych wyrzutow sumienia.
Poza tym tez zrobilam ciasto. Tadam, tadam, nie uwierzycie, rolade biszkoptowa, pol z dzemem i pol z kremem truskawkowym. I wyszlo! Trzeba korzystac, poki mozna, tak czy nie?
Najgorzej tylko, ze jutro wazenie u pani doktor. No zobaczymy.
No to milego dzionka. Czekoladzie mowie stanowcze nie. Nie poddam sie, zolzo.
Coby nimi powieki podtrzymac. Nie spie od trzeciej, w koncu znow sie ewakuowalam na dol, od razu do kompa of kors, poukladalam sobie puzzle, mam takie jedne, ktore mnie rajcuja jak cholera, mam zamiar rekordy bic, a co tam.
Mala tak sie rozpycha, ze az sobie porykuje i poplakuje z bolu, i to doslownie, miednica wciaz strasznie boli, nosze ten pas, smaruje sie olejkiem przeciwbolowym, no zobaczymy, co pani doktor powie we wtorek.
Napady glodu mam straszliwe, wczoraj pozarlam tyle, i to taka mieszanke wybuchowa, ze oczywiscie pognalo mnie do kibla, coby sobie porzygac za przeproszeniem. Straszna sprawa.
Od jutra odgruzowywuje kuchnie wreszcie, dzisiaj juz dwie pralki za mna, jeszcze dwie przede mna, sie uzbieralo troche ciuchow, ale nienawidze prac, jak pralka pusta jest, zawsze wole troche poczekac i uzbierac, to sie chyba nazywa oszczednosc:) Szukamy nowej kuchenki tez, wczoraj zjechalismy pol swiata, i nic nie znalezlismy, oczywiscie pewnie zamowimy w necie, ale juz trzeba ja wymienic, bo z czterech plytek tylko jedna dziala prawidlowa. Jedna duza nie grzeje w ogole, druga duza rozgrzewa sie na maksa i nie przestaje grzac, nawet jak sie zmniejszy na 0,5, czy jak ja rozgrzewam na 1, trzecia plytka grzeje ladnie, ale jak zmniejsze, zeby spokojnie gotowala, to przestaje gotowac w ogole, i pomalu juz szalu dostaje. Mamy tez wrazenie, ze i lodowka resztka sil ciagnie, ciekawe, co jeszcze nas czeka. Polowa kuchni juz wymieniona, to czemu nie wymienic i drugiej polowy, tylko dlaczego kierownik nie daje sie przekonac do nowych mebli, kurde??? Chyba musze nad nim intensywniej popracowac.
Generalnie nastroj jak na roller - coasterze, sama nie wiem, co chce, jak chce, kiedy chce i w ogole. Oj tam.
Milego dzionka:)
Musze wam powiedziec, ze nicnierobienie tez moze zmeczyc...
Do poludnia jest git, krece sie, robie to, co robilam zawsze przed wyjsciem do szkoly, ale potem siadam i zaczynam wariowac i zastanawiac sie, no i co teraz?
Dlatego tez gore ogarne sobie wlasnie po poludniu, a nie teraz:)
A to dopiero trzeci dzien.
Spalam z pasem, tfu, tfu, bolalo troche mniej, wiec moze rzeczywiscie to pomaga? W ogole wczoraj okropny dzien mialam, poznym popoludniem, ni z tego, ni z owego, totalna zmiana nastroju, pobeczalam sobie do wieczora bez powodu, biedny kierownik nie wiedzial, co jest, ale ja tez nie wiedzialam, dzisiaj tez mam wrazenie, ze nie jestem soba tak do konca, ale mam nadzieje, ze nie bedzie tak ekstremalnie, jak wczoraj.
Milego dzionka, kochane:)