jeny
obejrzalam przepis na zycie..jestem glodna heh..wlasnie wypijam 2 zielona herbate,teraz obejrze Kubusia W. potem prysznic i do lozka.dobranoc:)
Dzień 2
hej,
dziś dzień drugi moich wpisów :) ,
nie ma to jak zacząć dzień od marszu z dzieciakami do szkoły i przedszkola, a potem siup ekspresowa kawka, potem przygotowywanie obiadu, wyjście po dzieci i teraz chwila dla siebie,
wiosna...
fakt na wiosnę szybciej się chudnie bo więcej człowiek wychodzi...
do mojego 97 na paku zostało mi jeszcze 200g, cieszę się znowu jak dziecko,
w sumie od 3 marca schudłam już 3kg..niezły wynik 10 dni 3 kg , jupiii
chcemy wrócić do Polski, powiedzcie mi czy dobrze chcemy zrobić?
bo my już sami mamy mętlik w głowie...
ja i mąż chcemy,,,
pewnie gorzej z dzieciakami bo one mają tu tak naprawdę jako jedyne swoje miejsce tzn chodzi mi oto że mają szkołę, przedszkole, kolegów, koleżanki... sama nie wiem czy znowu robić im takie zawirowanie...w życiu..w głowie...
tęsknię za Polską...
tęsknię za rodziną..
no nic...
może któraś z Was jest z Warszawy..może ktoś może załatwić... pracę..
odezwijcie się.
pozdrawiam
idę pić zieloną herbatkę
papaty
Wracam
długo mnie nie było....
miałam małe zawirowania w życiu...
kto z nas ich nie ma....
od ostatniego pomiaru...gdzie figuruje 97kg a było to w listopadzie... doszłam do 100kg...
przez cały grudzień, styczeń, luty..waga stała na 100kg...czułam się jakbym była na ustabilizowaniu wagi...pozwalałam sobie na małe podjadanie..cieszę się z tego że tylko na małe...bo waga stała na 100kg... inaczej byłoby gdybym sobie pofolgowała... bo napewno byłoby tego więcej a tego nie chcę...
i od początku marca nastąpił przełom... do wagi paskowej brakuje mi 1kg... wracam..mam dziś na wadze 98kg...
cieszę się jak małe dziecko...
bo w końcu...
i to jest prawda że po każdej burzy przychodzi słońce...
naprawdę tak się czuje...
wszystko się uspokaja i moja psychika pozwala mi na kolejny etap...w swoim zdrowym trybie życia...
dziś upiekłam chleb z mąki żytniej + drożdże + troszkę wody...
jest pyszny...
dziewczyny cały czas Was czytałam...dopingowałam...
damy radę...
radosna jak mój 4 letni synuś po dzisiejszej wizycie u dentysty gdzie był dzielny jak superman...
ja też czuję się dziś właśnie tak
pozdrawiam Was gorąco
I mówią mi, Że Ty, że Ty chcesz więcej, I cóż i
cóż, że to co masz Dla Ciebie jest w sam
ra...Kolejny dzień !!
...I mówią mi,
Że Twoje serce
Tak chciałoby
Rozbawić się.
I mówią mi,
Że Ty, że Ty chcesz więcej,
I cóż i cóż, że to co masz
Dla Ciebie jest w sam raz...
to wyżej to kolejne mądrości....
jacie ale mnie ostatnio wzięło na słuchanie nawet przy prysznicu jego utworów...
eh.. czy wy też chcecie czasem więcej, albo macie ochotę żeby wasze serca rozbawić..??
każdy z nas tak ma, każdy żyje i ma mniej lub bardziej udane życie..ale czasem wkrada się to coś.... co gdzieś tam śpi...eh..
no dobrze,
dziewczyny dziś kolejny dzień, szaro, pada... a ja obolała dziś jakoś wyjątkowy przy@ już nie pamiętam kiedy tak się czułam ...
Pisałam Wam, że byłam z synem u doktora wczoraj rano... i wieczorem jechaliśmy do lekarza jeszcze rac, dostał takiej wysypki, że hohoho ..lekarka stwierdziła że ma anginę i dała antybiotyk..kolejna nocka była zła, tak się do mnie tulił mój mały zbój, eh swędziało go musiałam mu dmuchać na plecki...malutki, mam nadzieję że mu to pomoże i że oni wiedzą co mu w końcu jest,
waga sobie stoi, ale najważniejsze,że nie rośnie,
gotuje dziś rosołek dla mojego zucha...
no to tyle, pozdrawiam Was gorąco i życzę miłego dnia
Szaro, pada
hej,
przyszło @ ale się dziś czuje, wogóle chyba mnie też coś dopada, gardło szczypie, kości łamią..brr nie lubię się tak czuć pewnie jak każda z Was... dziś byłam z synem u lekarza i stwierdził on, że i owszem gardło ma czerwone ale on nie widzi podstaw żeby dać antybiotyk, mam dawać tylko paracetamol... zobaczymy... do środy potem mam do niego dzwonić jakby nie przeszło, a mały taki rozbity..malutki, córka ogólnie dobrze, troszkę chrypi, ale mówi że czuje się dobrze.
Zdrowe żywienie ok, poskakałam na skakance..
moje dzieci już piszą listy do Św.Mikołaja... chcą jeden wspólny prezent, już widzę jakie będą potem kłótnie ;),
syn wogóle dziś mnie pyta mamo a gdzie mieszka Św. Mikołaj, bo ja chciałbym go zobaczyć, a oni nie wiedzą, że mamy dla nich niespodziankę, albowiem 7.12 zabieramy ich do domu Św.Mikołaja tutaj w Irlandii Płn tu jest link https://840805.siukjm.asia/ naprawdę jak ogląda się ich stronę to wygląda to bajkowo, mam nadzieję że będzie się im podobać, jak wrócimy dodam parę zdjęć z wizyty, a potem w Wigilię zostawiamy marchewkę dla Rudolfa, mleko i ciasteczko dla Mikołaja, wiem niektóre z Was powiedzą, że to nie nasze obyczaje, ale tutaj chcą nie chcąc dzieci mówią o tym w szkole, w sklepie można nawet kupić specjalne odblaskowe jedzenie dla reniferów które rozsypuje się wieczorem przed domem, żeby Rudolf wiedział gdzie ma wylądować... fajne to,
ale najfajniejsze to to, że za 2 tygodnie będziemy mieć nasz kościół tu w mieście, nie trzeba będzie dojeżdżać , bo czasem bywało tak że mąż szedł do pracy w niedzielę i niestety ..a tak to będzie na miejscu..
poza tym grudzień to czas urodzin , mikołaja, świąt, mąż zaczyna 7.12, córcia 8.12, moja mamusia 14.12, ja 25.12 a potem synuś 02.01 :-) fajnie co nie :-)
no dobra ale się rozpisałam , a czerwona herbatka stygnie,
ściskam Was mocno
Dzień 2/50, marsz 9,4/16,1km
Hej,
dziś zaliczyłam 9,4 km..marszu
ale jestem szczęśliwa,
dzieci zaczynają chorować, blee nie lubię tego...wolę jak są zdrowe
Czesław Śpiewa Miłosza
..Rozumiesz. Jest taka cierpienia granica, Za którą się uśmiech pogodny zaczyna, I mija tak człowiek, i już zapomina, O co miał walczyć i po co...
i tak właśnie jest...poznałam Miłosza dzięki Czesław Śpiewa....
wiecie co uwielbiam Mozila i ten rodzaj muzyki, może nie każdy to lubi..
ale to jest moje...
ten cytat jest niesamowity...właśnie musimy wiedzieć po co i o co walczymy....
musiałam to napisać...bo chłonę płytę od 9.11 bo wtedy pan listonosz a właściwie Pat tak na niego mówią moje dzieci wrzucił mi taką małą białą paczuszkę....
to mi teraz w sercu gra, nasyca mnie...
ok zmykam
Dostałam dziś kopa!!!!
Witam,
dzięki jednej z Was.. dostałam kopa, pozytywnego... i dlatego napiszę tutaj tak:
Dziś jest 1 dzień z mojego nowego zdrowego życia to nic że odchudzam się już 3,5 miesiąca, ale tak właśnie dziś zrozumiałam, że muszę zrobić coś dla siebie...
także powróciłam dziś do moich kochanych marszów, zaliczyłam dziś 6,7 km..wróciłam pełna wiary i siły..
tak pora wdrożyć się na nowo..wdrożyć się na nowo w ruch, bo owszem wpadka była pączkowo bułkowo kanapkowa ale tak to odżywiałam się racjonalnie, brakowało ruchu i chęci... bo niestety wyjazd do Polski tak rozbił mnie duchowo,że wydawało mi się iż wszystko co osiągnęłam jest bez sensu, że po co ja to robię jak i tak zawsze byłam gruba...
w domu w porządku, córka dziś coś zaczęła chrypieć, ale mam nadzieję , że to od tak od wiecznego jej mówienia :-) bo gaduła to ona jest..
także dziewczyny, odliczam
trzymajcie się ciepło
I mam doła
Eh....
dopadło mnie, :-( nie chcę starzeć się i umrzeć na emigracji..
Boże dlaczego nie udało mi się i mojej rodzinie w Polsce..
i po co to wszystko było...
skończyłam studia(magister rachunkowości) skoro w moim pcimiu nie można było znaleźć dobrze płatnej pracy bez znajomości....
ślub plany marzenia... fajny ciepły dom...dzieci i żyć nie umierać..
a co mam..
eh.. wiem mam cudowne dzieci, męża...
i co żyje w jakimś obcym kraju...
zeżarłam pączka, bułkę i 3 małe kanapki...
i wszystko pieprzę... zawsze byłam grubasem...
płakać mi się chce,,,
ja chcę wrócić do Polski...
nie mam do czego, nie mamy tam swojego miejsca... :(((
p..dolę to wszytko :(((
przepraszam...
Moje obserwacje
Hej dziewczyny,
wiecie co zauważyłam, moje ciało reaguje na zbliżającą się pełnie, pewnie będziecie się śmiać, ale to już 3 miesiąc, kiedy księżyc "grubnie" moja waga ciągle krąży +/- w stronę 1,5kg do przodu i do tyłu, i wiem na 100% że dieta jest ćwiczenia są, ilość wody jest ok, zielone i czerwone herbatki są...a kiedy księżyc już jest cały to waga spad drastycznie o np 2kg i potem codziennie normalnie maleje..no to tyle moich mądrości..
zauważyłyście takie coś u siebie?Wczoraj byliśmy nad morzem..jak było pięknie, słońce tak grzało że można było chodzić tylko w swetrze...odpływ był tak mocny że trzeba było iść i iść i iść żeby dojść nad brzeg... rzucaliśmy kaczki..oczywiście ja byłam najlepsza"od końca" a to moje zdjęcie z wagi 99,3
pozdrawiam
pozdrawiam gorąco