Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Biegam dla przyjemności i zdrowia. Z nikim nie rywalizuję.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1460
Komentarzy: 4
Założony: 11 marca 2013
Ostatni wpis: 27 kwietnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Koaleczka

kobieta, 37 lat, Biała Podlaska

157 cm, 56.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 kwietnia 2017 , Komentarze (2)

Od ostatniego wpisu minęły prawie 4 lata. Zaglądałam regularnie na Vitalie ale do pisania pamiętnika nie miałam głowy. Co się działo?

1) Przytyłam do 62 kg - przy 157cm wzrostu widać różnicę

2) Zawaliły mi się wyniki tarczycy

3) Tata znowu miał nawrót choroby

A potem były jaśniejsze chwile, wyrównałam wyniki, zadbałam o siebie, zapisałam się na kurs, dbam o tatę, wróciłam do biegania, rzuciłam tabl.anty. I CZUJĘ ŻE ODŻYWAM :))

Miałam mały romans z basenem ale nie wypaliło - za dużo czasu zajmowało mi leczenie zatok to prawie każdym pływaniu.

Zawsze dbałam o to co jem, ale w momencie kiedy wprowadził się do mnie mój partner (6 lat temu) stało się TO. 

Ja - zawsze kolorowo, lekko, różnorodnie, świeżo, kurczak, indyk, rzadko wieprzowina

On - mięsnie, tłusto, pełna zamrażarka mięsa, wieprzowina 1st place

Trochę się poddałam, bo co tu nie ukrywać fajnie jak facet posiedzi przy garach ;) i dzięki tej chwili radochy przytyłam swoje.

Długo nie mogłam wprowadzić zmian, zawsze te słodkie oczęta mówiły: warzywa to ZZUUUOO, ja chcieć mięso, tłuste, głodny :)

Wszystko się zmieniło kiedy przez 1,5 tygodnia męczył mnie brzuch, mdłości, biegunka - sama nie wiedziałam czy to żołądek, trzustka czy wątroba. Poszłam do lekarza a on na to: przewlekły nieżyt żołądka, jeśli dieta i leki nie pomogą to na gastroskopię mnie wyśle.

Tak się przestraszył o mnie że skończyło się rumakowanie, jest kompromis - jemy mięso i warzywa, pieczone i duszone, warzywa po obróbce (po surowych mi gorzej), słodyczy nie ma w ogóle (u mnie), chipsów w ogóle. Co lepsze jem tylko chleb tostowy jako grzanki bo pełnoziarnisty (który kocham) mi podrażnia żołądek. W 4 tygodnie (ze świętami włącznie) schudłam ponad 3 kg!

Podoba mi się to co widzę i z optymizmem patrzę w przyszłość.

27 maja 2013 , Komentarze (2)

Dawno nie pisałam. Dlaczego? Bo się starałam zmobilizować i wytrwać w postanowieniach.
Zaczęłam biegać. Jak? Normalnie, po chodnikach. Wiem, wiem, niepolecane ze względu na obciążenie stawów... Ale jeśli w okolicy nie mam parku a mam dosyć wycierania butów z psiego (mam nadzieję!)...wytworu fizjologicznego, to co mam zrobić?
Biegam codziennie, ok godziny 20-21 po ok 45 minut. Moim celem (kolejnym już) jest przebiegnięcie całej trasy bez przystanku. Do tej pory udało mi się zejść do 1 przystanku "marszowego".
To dziwne ale chyba się uzależniłam... Jeśli się zbliża godzina biegania aż mnie nosi, a jeśli z jakiegoś powodu nie idę biegać, np deszcz pada, to bardzo źle to znoszę, mrowią mnie nogi, nie mogę usiedzieć w miejscu.... Jakby całe ciało wręcz krzyczało: "no dalej, biegnij!!"
Tak więc, zgubiłam 2 kg! Ekstra! Mam nadzieję, że zapał do biegania nie minie tak jak zeszłoroczny śnieg - nagle i gwałtownie.
Zaraz 20, idę biegać, bo nie zasnę

11 marca 2013 , Skomentuj

Moją przygodę (już którąś z kolei) zaczynam od prezentu: zegarka z pedometrem, licznikiem kalorii, dystansu i pomiaru tętna. Mój chłopak widząc jak szybko mija mi motywacja kiedy nie widzę efektów zrobił mi w/w prezent. Może gadżet (którego jeszcze nie umiem obsługiwać ;)) w połączeniu ze zbliżającą się wiosną i lepszą pogodą pomogą mi w utrzymaniu treningów.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.