Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pokręcona 22 latka ze śląska, można powiedzieć że aspołeczna ale jak tu tolerować ludzi gdy na świecie tyle zła względem zwierząt? No więc jestem miłośniczką zwierzat, mogę o nich gadać godzinami, na spacerach zachwycam się każdym napotkanym psiakiem czy też kotkiem. Sama mam psa przygarniętego ze schroniska 4 lata temu. Czasem się śmieje że już dawno powinnam schudnąć bo 30 kg bydle na smyczy chodzić nie umie a że wszędzie mu się spieszy to ja razem z nim mam maraton. Oprócz psiaka mam też 7 pociesznych szczurów...tak szczurów.. pewnie większość z was myśli sobie "Fuj szczury...te obrzydliwe ogony"...Zazwyczaj z takimi reakcjami się spotykam ale zakochana po uszy jestem w tych zwierzętach. Uwielbiam wampiry i wszystko co z nimi związane...krótko mówiąc uzależniona od dwóch seriali "Pamiętniki wampirów" i "The Originals" oraz serii książek "Akademia wampirów". Muzyki posłucham każdej, od disco polo po Iron Maiden, ważne by mi wpadło w ucho. No i ostatnie zainteresowanie... Gry PBF które uwielbiam *.* Nie ma to jak siedzieć przed kompem i swoją wenę twórcza wyładować na tych forach :) Co mnie skłoniło do odchudzania? Waga, waga i jeszcze raz waga. Ważę 86 kg przy wzroście 169 cm i powiem szczerze że nie myślałam że dobrnę do takiej liczby na wadze... Ale tak to jest jak się uwielbia kebaby, pizze i słodkości... Chyba na tyle zawsze jakby kogoś coś interesowało to można pytać :D

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7721
Komentarzy: 16
Założony: 28 lutego 2014
Ostatni wpis: 14 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
SecretLady

kobieta, 33 lat, Chorzów

169 cm, 84.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

No i ok waga leci w dół jest 77,4 kg ale nie wytrzymałam dzisiaj i zjadłam połowę dużej pizzy. No ale tak mnie noc i dzień wymęczyły że miałam wszystkiego dość i odpuściłam ten obiad dietetyczny co miał być. Zresztą może od początku. Wczoraj przyjechał znajomy. Wypił sobie z moim TŻ i w nocy ich natchnęło żeby iść po whisky. "Ok niech idą przyjdą pójdę spać bo rano na wolontariat"sobie myślę. Przyszli położyłam się spać ale nie szło zasnąć przy ich bełkocie. W końcu kumpel miał zgon a mój tż dalej siedział i zaczął marudzić mojemu psu. Przez godzine Brutus wysłuchiwał jak to pan nagle kocha szczury, jak to bardzo chce ich bronić, jak to bardzo psa kocha. I tak marudził i marudził. Później kumpel się obudził było koło 5 rano i poszedł do domu. Ja ledwo już na oczy widziałam ale zasnęłam o 6 dopiero. O 9 wstałam bo do schroniska musiałam iść. I w schronisku też lekko nie było... Pierw poszłam sama z Guzikiem. Było ok, potem wróciłam po Naomi i poszłam z dwoma innymi dziewczynami i ich psami. Puściłam Naomi ze smyczy bo to grzeczna sunia a ona mi zwiała w krzaki i wrócić nie chciała. Poszłyśmy ją łapać patrzymy a ona się tarza w jakimś martwym bażancie (wymiotuje) W końcu po kilku minutach przestała i przyszła zadowolona...smród był nie do zniesienia. Jedna z dziewczyn popsikała ją trochę wiśniowym perfumem ale zły pomysł to był bo zapach wiśni wymieszanej z padliną był tragiczny (wymiotuje)Poszłyśmy dalej z tym czarnym śmierdziuchem i wpuściłyśmy ją do stawu ale nie chciała się wypłukać. No to co zrobić? Trzeba jakoś wytrzymać.... Na wybiegu dla psów Naomi zaczęła się gryźć z psem od drugiej wolontariuszki o zabawkę (strach) Złapały się oba jak jakieś pitbulle za fafle i dopiero koleżanka rzuciła się na nie unieruchamiając wypachnioną Naomi w ramionach i leżąc z nią tak na mokrej trawie w błocie. Psiaki się w końcu uspokoiły i odprowadziłyśmy je do schroniska. No i dostałyśmy następne dwie mordki. Oba z ADHD (pot) Sunia husky i kundelek. Idziemy sobie i idziemy aż nagle patrze pszczoła fruwa... rozglądam się a tam pasieka i pełno pszczół (strach) od razu zawróciłyśmy lądując w błocie ciągnięte przez dwa szalone psy....Do domu wróciłam cała brudna i śmierdząca biednym bażantem. Tż pierwsze co mi powiedział nim zdążyłam mu powiedzieć co się działo że cuchnę padliną i mam się iść kąpać...no to posżłam a on sobie dalej pił piwko... Wróciłam do pokoju odświeżona i małżonek bełkotem pyta czy jedziemy na koncert Iron Maiden no to ja mu że jedziemy....bilety prawie zamówione a on się rozmyślił... a mnie wzięło na wykorzystanie jego stanu nietrzeźwości i zaczęłam marudzić że chcę drugiego psa...no kurde taka fajna sunia w typie amstafa w schronisku jest (szloch) nie zgodził się powiedział że mogę nową mniejszą klatkę szczurom kupić bo ta już za duża co mam a stado mówiłam że będę wygaszać powoli...przeglądam sobie klatki siedzę na szczurzym forum a tam szczur do adopcji..... cudny czarny ogonek identyczny jak mój Fredzio który odszedł w lutym... A Fredzio był najcudowniejszym szczurem jakiego mogłam mieć....no i zaczeło się...nagła potrzeba doszczurzenia...no bo Fredzio wraca w innym ciałku.... budzę męża i zaczynam mu ledwo żywemu marudzić...patrzy na zdjęcie i mówi " k...Fredzio...bierz go" No to ja na forum i informuję dom tymczasowy że adoptuję łobuza....tylko że maluch w krakowie a transpoirtu brak...no to poszedł facebook w ruch... szczurza grupa...szukamy transportu...no i dziewczyna podsyła mi info o busach...za 6 zł przejazd w jedną stronę no to myślę i myślę....i decyzja podjęta w czwartek jadę po szczurka i przy okazji z dziewczynami zaszczurzonymi z krakowa się spotkam :) no a pizza była zamówiona popołudniu nim się postanowiłam doszczurzyć (pizza) dobra raz nie zaszkodzi trzeba się pilnować żeby już nie grzeszyć więcej i dalej dążyć do wymarzonej wagi....

No i pokażę wam malucha którego będę mieć :)

a tak wyglądał mój Fredzio :

No ale jak to bywa przy takim zwierzyńcu są też i smutne dni...5 dni temu pożegnaliśmy niespodziewanie jednego z naszych szczurków Gexa (szloch) był jeszcze młodym szczurem nie wiem co się stało nawet podejrzewam że musiał mieć chore serduszko albo inna wadę ukrytą (szloch)

Dobra bo znowu was tu szczurami zanudzam pewnie większość już dawno zamknęła ten pamiętnik żeby nie zasnąć to zmienię jeszcze temat dla wytrwałych (spi)

Ostatnio słucham sobie ciągle Skillet....naprzykład tego:

No i tego.....ahh jak ja kocham Huntera *.* a piosenka...pcha mnie do wegetarianizmu....

a na dobranoc co byście koszmarów po teledysku Huntera nie mieli....

Szczególnie dla pań (swiety) (kurcze sklonujcie mi te ciacho i podeślijcie na urodziny)

A no i pamiętajcie o pogodzie na jutro...możliwe są burze z silnym wiatrem, a także możliwym małym gradem.... a gdzie?

Dobra nie marudzę już i idę spać. Kolorowych koszmarów <3

6 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Ajaj jak fajnie wejść na wagę i zobaczyć z przodu 7 :D Waga wskazała mi dokładnie 79,4 co daje już dokładne 7 kilo mniej od początku diety :D no szczęśliwa siódemka co nie? No i teraz postanowienie żeby nie zobaczyć już 8 z przodu bo się wścieknę jak mi się przytyje. No ale mam nadzieję że tak nie będzie. Waga na chwilę obecną ciągle maleje i nie zdarzyło się żeby wzrosła co mnie cieszy. Wczoraj byłam znowu w schronisku przydzielili mi dwie psinki

Cudowną 6 letnią Naomi:

i pięknego 6 letniego wesołego Guzika:

Psiaki są cudowne i ufne. Naomi może była początkowo trochę zamknięta w sobie ale parę minut wystarczyło by się rozluźniła. Już miałam ochotę obie mordeczki zabrać do domu ale tż stanowczo zabronił więc muszę tęsknić przez tydzień żeby w weekendy je widywać i robić wszystko by obie bidy znalazły jak najszybciej dobry dom :)

3 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

No myślałam że dzisiaj nic nie napiszę bo podejrzewałam że dzień będzie nudny, ale jakiegoś przypływu energii dostałam i zaszalałam z ćwiczeniami więc muszę się pochwalić (pot) (smiech)

No więc dzień zapowiadał mi się leniwie, zjadłam śniadanie i jakoś ćwiczyć mi się nie chciało i siadłam przed kompem i tak siedziałam. Potem wzięłam się za sprzątanie i po sprzątaniu dostałam takiego kopa że zaczęłam ćwiczyć. Pierw było to:

i to: 

Potem był obiadek i herbatka. No i po obiadku pół godziny odpoczynku i wzięło mnie na robienie pompek i godzinny bieg w miejscu. Po tym byłam padnięta i ledwo dawałam radę oddychać więc odpoczynek i zjadłam sobie deserek. No a po deserku znowu przypływ energii i zabrałam się za to:

i dodatkowo Mel B

No i jak na razie nadal nie mam dość 8) pewnie zrobię jeszcze serie brzuszków (co tam że u mnie seria trwa od 20-30 minut) i jeszcze sobie w miejscu pobiegam. A co mi tam, najwyżej jutro się nie pozbieram z łóżka (uff)

No  menu moje dzisiejsze...

Śniadanie: miseczka płatków nestle fitness

Obiad: 4 wafle ryżowe z plastrem szynki gotowanej, pomidora, ogórka i gotowanego jajka

Deser: Jabłko

Kolacja: Jajecznica z pieczarkami (z 4 jajek)

2 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

No i jakiś dołek mnie łapie (szloch)  patrzę na siebie w lustrze i widzę różnice ale i tak to tu to tam za dużo, teraz jak już brzuch zaczynam akceptować w miarę to zaczynam narzekać na uda i łydki...masakra jakaś... jeszcze babcia dosłownie wcisnęła we mnie udko z kurczaka, ale nie gotowane tylko takie dobre z grilla... no a że z nią się nie da spierać to musiałam grzecznie zjeść (kujon) wróciłam do domu i od razu zabrałam się za ćwiczenia byleby tylko spalić te kurczakowe kalorie które zjadłam. No cóż znowu jakiś czas jej nie będę widzieć to przynajmniej nie będę musiała marudzić że zgrzeszyłam. No i przez weekend ładnie z psiakami znowu wychodzę trochę złych kalorii :D

Od kilku dni mam fazę na tą piosenkę. No jak dla mnie mistrzostwo <3

Pierwszy raz odsłuchałam to łzy mi leciały jak woda z kranu. Ale cieszy mnie że nawet osoby znane zaczynają nagłaśniać problem bezdomności zwierząt. Krótko mówiąc...

Wiem mam marzenia... no ale może za parę lat wszystko się zmieni? Może ludzie zaczną postrzegać zwierzęta jako naszych przyjaciół mniejszych a nie maszynki do rozrodu i robienia pieniędzy?

Wzięło mnie na przemyślenia ehh...no cóż trzeba zjeść kolację, iść na spacer z psem, potem obejrzeć serial, poczytać książkę i spać (spi)

Ale jeszcze trochę sobie pamiętnik przemyśleniami zawale...

Dobra zaszczurzyłam, zamysiłam, zapsiłam xD mogę iść robić swoje. Więc dobranoc i do poczytania niedługo ;)

28 marca 2014 , Komentarze (1)

Trochę mnie nie było ale ostatnio tyle się dzieje że ledwo mam chwilę żeby tu wpaść :) Co słychać u mnie? A jakoś leci, chodzę do schroniska wyprowadzać psiaki i pomagać znaleźć im dom, a w domu ćwiczę, ćwiczę i jeszcze raz ćwiczę. Codziennie kilka kilometrów przechodzę ze swoim psem no i oczywiście trzymam się diety. Kilogramy jakoś lecą w dół chociaż już wolniej bo aktualnie waga wskazuje 80,2 kg :) No ale ważne że dalej spada i to mnie cieszy. Mąż nadal mnie wspiera w tym całym moim odchudzaniu i pilnuje żebym się czasem nie zapomniała co według mnie jest niepotrzebne bo w ogóle nie ciągnie mnie do słodyczy i innych rzeczy dzięki którym tych klilogramów tyle się nazbierało. To by było na chwilę obecną tyle, uciekam ćwiczyć i zjeść sobie miseczkę błonnika z mlekiem :)

12 marca 2014 , Komentarze (2)

No i dzień znowu mija na wysiłku fizycznym co by spalić ten tłuszczyk. Poza stałym repertuarem czyli ćwiczenia i zumba zrobiłam sobie spacerek szybkim tempem. Łącznie około 8 kilometrów. Co do dzisiejszego menu

śniadanie - muesli błonnikowe z mlekiem

2  śniadanie - mały kefir

obiad - 2 kromki chleba razowego z pastą rybną

podwieczorek - jabłko

kolacja - sałatka

Rano nie wytrzymałam i weszłam na wagę a ona posłusznie pokazała kolejny kilogram mniej :) no jeszcze sporo ich przede mną ale te kilka które jest za mną bardzo motywuje do dalszej diety. Najważniejsze że samopoczucie mi się polepsza z każdym dniem, no bo jakby mogło być inaczej skoro czuję się taka lekka a nie przejedzona jak to bywało z wrażeniem że jestem beczką która kładąc się na górce bez żadnego problemu sturlała się w dół :D

Teraz uciekam porobić jeszcze brzuszki, wczoraj udało mi się ich zrobić 200 i dzisiaj myślę że tyle samo zrobię, ale na pewno nie mniej, a potem tradycyjnie do łóżka, obejrzeć serial, poczytać książkę i spać :)

11 marca 2014 , Skomentuj

Hej! Nie wiem co pisać ale nie pisać też nie chcę xD Dzień minął mi miło. Tż pozwolił mi się wyspać do 11 potem zrobiłam śniadanko czyli jajecznice z pieczarkami i szczypiorkiem, potem odpoczynek, obiad czyli musli z błonnikiem, no i potem był prawie 3 godzinny spacer szybkim tempem z psem po którym moje psowate wyglądało tak:

a ja miałam aż za dużo energii i jeszcze zabrałam się za zumbę xD

No po zumbie zjadłam sobie grejfruta jednego i trochę odpoczęłam ale potem nadal miałam ochotę się poruszać więc jeszcze jedna seria zumby :D Teraz jem kolację czyli sałatkę moją ulubioną. No i niedługo zabieram się za ćwiczenia. Skąd tyle energii we mnie to ja nie mam pojęcia, zawsze leń ze mnie był a tu taka zmiana. 

A teraz tematyka z dala od diet xD

Przeglądam sobie fejsa a tam do polubienia stronka "Kotek pije mleko" Patrze link do "Rozmowy w toku" a tam....


No powiem wam szczerze że do teraz ten refren mi siedzi w głowie, takie psychiczne jakieś to ale...podoba mi się :D Chociaż i tak wole Słonia i Miksera... Jak już przy tematach muzycznych jesteśmy, to kocham ten cover, całymi dniami potrafię wyć te słowa (no bo śpiewać to ja raczej nie umiem ;) )

No i jeszcze kilka obrazków które wypatrzyłam w otchłani internetów :D


No to chyba tyle mykam ćwiczyć, odezwę się jutro :)

10 marca 2014 , Skomentuj

No i dziesiąty dzień dobiega końca. Diety się trzymam, ćwiczeń też, tylko w sobotę sobie dałam trochę luzu i wypiłam 1 piwko, no ale dzień kobiet był no to wiadomo że na małe ustępstwo musiałam pójść :D Dzisiaj ruchu sporo, pierw 2 godzinny spacer z psem po śniadanku, potem generalne porządki w domu, no i jeszcze czekają na mnie 2 godziny ćwiczeń co by kalorii trochę spalić :D Teraz siedzę przed kompem słucham muzyki, odpisuję na LSWYAO i wcinam musli błonnikowe z mlekiem, co chwilę czując na kolanie pacnięcie psiej łapy. No tak bydle też chyba chce diety i dlatego prosi o moją kolację :D Nawet szczury mi się do miski pchały no ale przy nich to zaraz klawiatura byłaby zalana więc trzeba było je zamknąć żeby szkód uniknąć. Normalnie wsparcie w zwierzętach, tego jeszcze nie było :D A co mi tam przedstawiam mój szalony zwierzyniec :)

 

  

 

 

No więc od góry i od lewej xD Psisko Brutus przygarnięte ze schroniska 4 lata temu, potem szczuras odmiana dumbo rex Leon adoptowany w styczniu 2013 przyjechał spod Warszawy, następny czarny standardowy kapturek adoptowany w sierpniu 2013 i przyjechał z Poznania, kolejny to agutek Gex który jest ze mną od października 2012 i przyjechał z Jastrzębiej Góry, następny beżowy kapturek adoptowany w lato 2013 u mnie w Chorzowie, potem albinos adoptowany w grudniu 2012, przyjechał z Warszawy z laboratorium miał być zabity po skończeniu testów no ale ja jak to ja nie mogłam na to pozwolić. Następny ogoniasty to kapturek dumbo rex adoptowany w tym roku i przyjechał z Sosnowca, no i ostatni adoptowany standardowy dumbo husky i przyjechał z Bytomia. Jak widzicie gromadka spora, każdy ze zwierzów ma inny charakter jedne są niesamowicie odważne i ciągnie je do człowieka inne wolą swoje własne towarzystwo, mimo to jest z nimi wszystkimi wesoło i każdy nie raz nas zaskoczył :D 

6 marca 2014 , Komentarze (2)

Nie mam pojęcia jakim cudem ale mimo że @ się przyplątała to brzuch mi nie urósł tak jak co miesiąc a na dodatek waga pokazała 4 kilo mniej po tak krótkim czasie O.o 
Chyba z 6 razy na niej stawałam, w różnych miejscach ją kładłam i naprawdę pokazuje 
82,4 kg
No ale zobaczymy co będzie za jakiś czas. Jak dalej będzie spadać w dół to chyba umrę ze szczęścia

Diety jak się trzymałam tak trzymam się dalej i nie mam zamiaru odpuszczać, nawet poszłam kupić dzisiaj mężowi kebab i wiecie co wam powiem? Jak zobaczyłam te tłuste mięsiwo to nie dość że jakoś mi obrzydło tego typu jedzenie to zaczęłam się zastanawiać jak ja w ogóle mam prawo marudzić że wyglądam jak wyglądam i tyle ważę skoro kebab był przecież taaaaki smaczny.
Ćwiczenia? Coraz bardziej się wkręcam i powiem szczerze że kilka razy dziennie do akcji wkracza ok. 40 minutowa zumba plus jeszcze Mel B i inne ćwiczenia co by ten tłuszczyk wypalić :)
Jedyne co mi zaczyna przeszkadzać....
Nie ma z kim iść biegać mimo że jest gdzie a przyznaję że samej mi się nie chce :(

No i co dzisiaj zjadłam:
śniadanie:  2 kromeczki chleba razowego z pomidorem i rucolą
2 śniadanie: mały jogurt naturalny z płatkami owsianymi
obiad: kawałek wędzonego łososia
podwieczorek: 2 marchewki 
kolacja: miseczka warzyw gotowanych na parze 

No a potem jeszcze oczywiście zumba ;)
Przy czym mi się tak świetnie ćwiczy że wracam do tych ćwiczeń nawet kilka razy dziennie? a np przy tym:




lub przy tym:





Jakoś nie myślę wtedy o zmęczeniu o tym że mięśnie bolą tylko ćwiczę aż się całość nie skończy :)

Teraz uciekam do łóżeczka poczytać jeszcze "Akademię wampirów" i spać. Oby od rana motywacja była ta sama co przez wszystkie ostatnie te dni.


2 marca 2014 , Komentarze (1)

Jak na razie minął drugi dzień walki z wagą i myślę że mam na tyle silnej woli że dam radę dotrwać do końca. Pewnie minie kilka miesięcy a może i kilkanaście nim się dorobię wyglądu o którym od dawna marzę ale tak bardzo nie lubię swojego ciała że jestem w stanie to znieść. 
Mimo przykrości która mnie wczoraj spotkała i miałam cholerną ochotę zjeść coś słodkiego a nawet się porządnie napić to nie poddałam się założyłam słuchawki odpaliłam Rammsteina i zaczęłam robić brzuszki byleby tylko nie myśleć o tym że nigdy już nie zobaczę i usłyszę kochanej osoby. Zakwasy trzymają mnie od wczoraj. No ale czego tu się spodziewać jak mój ruch ograniczał się do spacerów z psem i siedzenia przed komputerem. Ćwiczenia Mel B pokazały mi jaka moja kondycja jest słaba gdy po 3 minutach miałam już dość. Ale wytrwałam do końca i wracam do tych ćwiczeń które bardzo mi się spodobały. No ale pozostaje też kwestia jedzenia, wczoraj zjadłam małą miseczkę płatków owsianych, surówkę, 2 małe jabłka, i mały jogurt naturalny z płatkami owsianymi, a dzisiaj na śniadanie kromkę chleba razowego z plasterkiem sera mozarella, plasterkiem pomidora i rucolą, na obiad gotowane mięso z kurczaka (bez skóry) potem było jabłuszko i na kolację miseczka sałatki (pomidor, sałata lodowa, rucola, zielona cebulka, ogórek zielony, ser mozarella) 
Trzymajcie kciuki kochani żebym nigdy się nie poddała i doszła do tego czego pragnę. 

Moje dzisiejsze motywatory:





© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.