1.
Szczerość. Wobec siebie, oczywiście. Ważnym elementem odchudzania jest nieokłamywanie
się. Trzeba po pierwsze się zważyć, żeby poznać wagę startową. Po drugie –
warto zapisywać, co się je (a raczej: spożywa, bo soki owocowe i wszystkie
napoje niebędące wodą też trzeba zapisywać). Nie można stosować diety, dodając
„po drodze” kawałek czekoladki czy niezaplanowaną w menu bułkę!
2.
Konsekwencja. Najtrudniej jest podobno zacząć odchudzanie. Dlatego najgorzej jest
odkładać ją „do jutra”. Pamiętaj!! OD JUTRA.. OD
RANA.. OD PONIEDZIAŁKU... COS TAKIEGO NIE ISTNIEJE. MASZ BYĆ SILNA I WYJATKOWA JUŻ OD TERAZ. OD
ZARAZ. NIE OD PONIEDZIAŁKU!
W pierwszych tygodniach odchudzania człowiek dosłownie unosi się na
skrzydłach – waga spada, czasem bardzo szybko, widoczne efekty ułatwiają
utrzymanie dyscypliny. Jeśli ktoś ma do zrzucenia więcej niż 10 kg, musi się
liczyć z tym, że po około 2 miesiącach, kiedy waga przestaje tak łatwo lecieć w
dół, następuje lekkie zniechęcenie. Łatwiej wtedy zgrzeszyć, a jeden grzech
pociąga za sobą kolejne… I efekt jojo gotowy!
3.
Asertywność. Koledzy i rodzina wiedzą, że się odchudzasz, a jednak częstują zakazanymi
smakołykami? Nie ulegaj! Naucz się mówić „nie”. A jeśli to nie działa – na
pewien czas ogranicz aktywność towarzyską. Zobaczą cię w nowym ciele – i
poczujesz się jak gwiazda! Naprawdę warto!
4.
Dobra pamięć. Nie zapominaj, dlaczego się odchudzasz. Najlepszym sposobem na radzenie
sobie z napadem głodu jest powieszenie sobie własnego zdjęcia dokumentującego
apogeum wagi.
5.
Pozytywna energia. Nie myśl o sobie źle. Nawet jeśli jesteś osobą
otyłą, jesteś najważniejszą osobą w swoim życiu. Jeśli się odchudzasz, masz
szansę zrobić dla siebie coś dobrego. Musisz jednak myśleć pozytywnie i w
siebie wierzyć. Dasz radę – bo jeśli nie ty, to kto?
6.
Zdrowy egoizm. Na przeszkodzie w odchudzaniu nie może ci stanąć nikt – ani partner
(partnerka), ani dzieci, ani rodzice. Potrzebujesz czasu dla siebie, żeby np.
zapisać się na basen czy fitness, albo zacząć uprawiać nornic walking? Masz do
tego prawo! Co więcej – twoja rodzina musi wiedzieć, że robisz to również dla
nich. Twoje zdrowie musi być dla nich ważne.
7.
Umiarkowana rozrzutność. Odchudzanie nie jest tanie. Zdrowe odżywianie,
oparte na rybach, chudym mięsie, warzywach i owocach kosztuje więcej niż
fast-foody. Ale nie oszczędzaj na tym, zainwestuj również w kosmetyki czy
niezbyt kosztowne zajęcia sportowe. Potraktuj to właśnie jako inwestycję – we
własny wygląd i zdrowie. Jak każda inwestycja długoterminowa – i to zwróci się
z nawiązką.
8.
Wytrwałość. Wiąże się z konsekwencją, ale jest od niej jeszcze trudniejsza. Co zrobić,
gdy waga spadła na tyle, że widać spektakularne efekty ale przydałoby się
jeszcze zrzucić kilka kilogramów, żeby osiągnąć wymarzony cel? A tu pokus coraz
więcej (ile można odkładać spotkania towarzyskie, czy unikać rodzinnych obiadów
u teściowej?) zaś o każde 10 dekagramów mniej toczy się w twoim organizmie
ciężki bój. Bo wcale nie początek, a koniec odchudzania jest najważniejszy –
jeśli na tym etapie zabraknie ci wytrwałości, możesz zaprzepaścić całą ciężką
pracę włożoną w odchudzanie.
9.
Optymizm. Zgoda – dieta jest zwykle ciężka, trzeba sobie odmawiać wielu rzeczy,
zmienić przyzwyczajenia i zapomnieć o tym, co się lubiło najbardziej (pudełko
ptasiego mleczka do wieczornego serialu oglądanego na kanapie itd.). Ale jeśli
podchodzi się do odchudzania jak do katorgi, wyglądając tylko jej końca, to
porażka jest więcej niż prawdopodobna. Udane odchudzanie musi się stać
przyjemnością. Inaczej – musisz się nauczyć czerpać przyjemność nie z jedzenia,
ale np. z tego, że z przyjemnością oglądasz swoje odbicie w wystawach
sklepowych, że możesz kupować ciuchy o rozmiar, dwa lub trzy mniejsze niż kilka
miesięcy wcześniej.
10.
Wiara w siebie. To nie jest twoje pierwsze odchudzanie, a poprzednie kończyły się albo
przerwaniem diety, albo efektem jojo? Głowa do góry, nie jesteś jedynym,
beznadziejnym przypadkiem. Nie upada tylko ten, kto nie podnosi się z kanapy!
Ważne, żeby wyciągnąć wnioski z poprzednich doświadczeń, zrozumieć – co się nie
udało, opracować nowy plan, i do dzieła. Tym razem się uda!
Piękny
dekalog, mam nadzieję, że jak go przeczytam w chwilach zwątpienia, przypomnę
sobie, o co tak naprawdę walczę. Bo walczę o NOWE JA!!!!!!!!!!!