Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chciałabym w przyszłości pracować w banku. Dziwne, prawda?

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1460
Komentarzy: 26
Założony: 22 maja 2014
Ostatni wpis: 1 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Pako28

kobieta, 29 lat, Zamość

165 cm, 92.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 czerwca 2014 , Komentarze (7)

Z okazji dnia dziecka sporo już dzisiaj nagrzeszyłam: zeżarłam kawałek ciastka truskawkowego i ani razu do tej pory nie wypiłam zielonej herbaty. Tragedii nie ma, ale sumienie cholernie gryzie.

Ogółem humor mi chyba(?) dopisuje.

Stan na 01.06.2014

prawie 94 kg (-5)  +  w sumie -11cm w biuście talii i biodrach (hurra ja!)

Czerwcowi i sobie rzuciłam także inne wyzwanie - ściana płaczu (to jest tak straszne jak brzmi). O ile pierwszy dzień wyzwania minął gładko to z każdym kolejnym jest coraz trudniej. Do wyzwania namówiłam również moją mamę, która wiecznie marudzi jaka ja jestem gruba, ale jak przychodzi do obiadu to sama z chęcią zje porcje i za mnie. ]:>Wracając do wyzwania to właśnie udział mojej rodzicielki jest najzabawniejszy. Kiedy poprosiłam ją pierwszego dnia, żeby doliczyła do 10 to przekonałam się, że jednak potrafi wyrzucać z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Następnego dnia, kiedy jej oznajmiłam, że ćwiczenie wykonujemy 10 sekund dłużej każdego dnia wyśmiała mnie i stwierdziła, że myślała, że to codziennie po 10 sekund...

Nie ma to jak wsparcie rodziny <3

30 maja 2014 , Komentarze (9)

Depresja jakaś mnie dopadła. Zaczęło się chyba wczoraj kiedy z jakiegoś powodu przed snem zapragnęłam posłuchać najsmutniejszych piosenek jakie tylko miałam na swojej playliście. Jako że jestem kobietą i do najmniej skomplikowanych nie należę, kiedy przychodzi taki humor to najnormalniej muszę się wypłakać. Potem jakoś się odświeżam i zbieram w sobie i wszystko dalej jakoś leci normalnie...

Słuchanie Comy nocą mi nie pomogło. Sytuacje pogorszył fakt, że zapragnęłam posprzątać w domu i kiedy myłam lustro w łazience na parterze to pomyślałam, że nie wyglądam na aż tak paskudną i przy odrobinie szczęścia może nawet w przyszłości stracę dziewictwo a przy pomocy opatrzności jakiejś nawet mam szanse kiedyś wyjść za mąż. Gorzej już było kiedy myłam lustro na piętrze: wtedy stwierdziłam, że nawet jak schudnę to i tak będę do niczego i po co w ogóle się starać. Coś było nie tak z tymi lustrami. Postanowiłam więc sięgnąć po cięższą artylerię. Przeszperałam mój notatnik w poszukiwaniu dawno utworzonej i dosyć często aktualizowanej Listy Rzeczy, Które Sprawiają, Że Płaczę (LRKSŻP - bardzo lubię robić różnego rodzaju listy, nawet nie wiem dlaczego...)

1. "Chirurdzy" - no sorry, ale kogo nie ruszają umierające dzieci, albo kochankowie, którzy zostają rozdzieleni przez śmierć?

2. "Bambi 2", "Król Lew", "Jeźdźcy smoków" - tak, lubię czasami obejrzeć sobie bajkę, no bo kto nie lubi?

3. "Naruto" (te smutniejsze odcinki, kiedy jakiś bohater ginie, a mnie strasznie to wkurza - po śmierci Asumy zaczęłam zbierać na bilet do Japonii by powiedzieć Kishimoto co o nim myślę) - to jeszcze z czasów, kiedy miałam 11 lat i chciałam zostać ninja, chociaż niemal wszystkie dziewczynki z mojej podstawówki zbierały wówczas karteczki z W.I.T.C.H.

4. "Gwiazd naszych wina" J. Green - wg mnie jedna z piękniejszych historii o miłości napisana w bardzo zabawny sposób; w sumie to przez połowę książki się śmieję, przez resztę płaczę i przeklinam pana Green'a, że go znajdę i zmuszę do napisania drugiej części.

5. "Poradnik pozytywnego myślenia" M. Quick - tutaj odzywa się dekadencka cześć mojej duszy, która w jakiś sposób czuje związek z głównym bohaterem, może przez niełatwe relacje z ojcem.

6. "Władca pierścieni: Drużyna pierścienia" - zawsze przerzucam do momentu, kiedy Frodo jest prawie u celu, ale brak mu sił, a Sam go motywuje by szedł dalej.

7. "Chłopcy z placu broni" - płaczę, bo płaczę - osobiście dla mnie bardzo smutna historia.

8. "Zielona mila" S. King - płaczę czytając książkę, chociaż jeszcze nie spotkałam nikogo kto nie byłby wzruszony oglądając film.

9. "Dystrykt 9" - o zakończenie głównie mi chodzi.

10. "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" M. Quick - no ok, może nie płaczę, ale wzruszona jestem

11. "Angel Beats!" - no błagam... akurat to anime przynajmniej wzrusza każdego otaku...

12. Band of horses "The funeral" - wiem, że każdy odczuwa jakiś rodzaj smutku słuchają tego kawałka

13. My chemical romance "Cancer" - tak, wiem jestem sentymentalna

14. Emeli Sande "My kind of love" - z tym płaczem to może przesada, ale ciarki są

15. Stromae "Papaoutai" - to samo co powyżej, wprowadza w smutny nastrój

16. Piotr Rogucki "Wrony" 

17. Budka Suflera "Jest taki samotny dom" - tak, wiem, łatwo się wzruszam

Na razie jestem przy pozycji 2. ale coś czuję, że się popłaczę na całego przy 11.

Z tych pozytywnych akcentów to -1kg, ale chyba nawet to nie przezwycięży mojej chęci rozpłakania się...

Dziękuję i pozdrawiam :3

27 maja 2014 , Komentarze (10)

Hahaha! to już tydzień od kiedy koncern Mars Inc. stracił chyba największego konsumenta. Mam wrażenie, że w ciągu tego tygodnia wszystkie pizzerie i kawiarnie w obrębie zamojskiej starówki zostały zamknięte, bo straciły najczęstszego klienta! Och! a ten McDonald's? Czy w Zamościu w ogóle mamy jakiś fast food?

Ale od początku...

Mam na imię Magda i pochodzę z małej wsi na Lubelszczyźnie. W listopadzie tego roku skończę 19 lat. Przy wzroście 165cm ważyłam 99kg. W ciągu ostatniego tygodnia zbiłam wagę o 4kg, ale to nadal daleko od celu. No cóż, zadowolona będę z wyniku 60+ ale bardzo bardzo bym chciała kiedyś ważyć 55-59. Grubiutka byłam od zawsze, podobnie jak moje rodzeństwo. W szkole podstawowej trochę mi docinali, ale ostatecznie gdzieś miałam zaczepki dzieciaków. W sumie nadal mi nie przeszkadza to, że jestem otyła. Problemem stała się kwestia macierzyństwa, kiedy to moja pani ginekolog stwierdziła, że mogę mieć trudności z zajściem w ciążę. Dodatkową inspiracją była pewna dziewczyna, która zamieściła na yt filmik, w którym opowiada co jej pomogło zrzucić ponad 45kg. Dostosowałam się do jej wskazówek i w drogę! Od teraz: dzień zaczynam szklanką zimnej wody z dodatkiem soku z cytryny, liczę kalorie, ograniczam węglowodany, wyrzucam wszystkie słodycze jakie mam w domu (ku rozpaczy mojej rodziny), ćwiczę przynajmniej 3 razy w tygodniu (bieganie lub mel b), po każdym posiłku piję zieloną lub czerwoną herbatę, przed snem wypijam szklankę ciepłej wody z dodatkiem miodu i soku z cytryny, staram się jeść przynajmniej 4 razy dziennie. Trzymajcie kciuki!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.